Stanąłem naprzeciwko niej z kluczykami, zmierzyliśmy się wzrokiem i po kilku chwilach zadumy zająłem miejsce za uciętą u dołu kierownicą. Długo o tym myślałem; jak to będzie i czy bardzo będę się jej bał. Gdy 280 koni obudziło się ze snu, wszelkie wątpliwości zniknęły. Zaczęła się prawdziwa jazda! Przejdź do artykułu ›