Ford Puma ST - rasowy sportowiec
2021-11-26 00:51
Ford Puma ST © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Ford Puma 1.0 EcoBoost Hybrid ST-Line
Karoseria
Ford Puma ST jest crossoverem. Dwie dekady temu uznalibyśmy to za profanację, ale dziś nikt już nie kręci nosem. Taka moda, takie trendy. Designerzy zadbali jednak, by auto było atrakcyjne pod względem wizualnym i wyróżniało się na tle licznej konkurencji. Efekt? Bardzo dobry. Pojazd rzeczywiście nie przypomina żadnego rywala, a przy tym nie można odmówić mu urody. Ma dobre proporcje, dynamiczną linię i wiele ciekawych dodatków.
Owe dodatki to przede wszystkim elementy związane z topową konfiguracją. Posiadacz tego samochodu może cieszyć się z przeprojektowanych zderzaków, czarnego grilla, dedykowanych felg, nakładek progowych, dwóch końcówek układu wydechowego i tylnego spojlera. Wrażenie robi także zielony lakier (jeden z kilku do wyboru), choć nawet bez niego nietrudno o skojarzenia z charakterną żabą. Wszystko za sprawą wyłupiastych reflektorów, które nadają wyrazistości całemu projektowi. Mnie się podoba.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - z tyłu
Wnętrze
W kabinie mamy mieszankę Fiesty i Focusa. Warto od razu zaznaczyć, że udaną mieszankę. Kokpit został wykonany z solidnych materiałów. Nie wszystkie mają miękką fakturę, ale każdy został starannie spasowany, co jest najważniejsze. Pod względem stylistycznym też jest całkiem przyzwoicie. Dekory imitujące włókno węglowe mają przypominać z czym mamy do czynienia, podobnie zresztą jak sportowa kierownica z grubym wieńcem.
Zegary są cyfrowe i można je personalizować. Bardzo dobrze, że zastosowano również motyw klasycznych tarcz. Nie zawsze jest to oczywiste. Tuż obok umiejscowiono dotykowy ekran multimedialny, który wystaje poza obrys „deski”. Niektórzy tego nie lubią, ale wielu producentów idzie tą drogą. Przynajmniej nie trzeba za bardzo odwracać uwagi od prowadzenia. Sam instrument jest bardzo czytelny i łatwy w obsłudze. To samo dotyczy niezależnego panelu klimatyzacji.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - deska rozdzielcza
Fotele firmowane przez Recaro na są tu dla ozdoby. Albo inaczej – nie tylko dla ozdoby. Bardzo dobrze wyglądają, ale ich największą zaletą jest świetne podparcie boczne. Nie można również narzekać na ich wielkość. Zakres regulacji jest przyzwoity. Najważniejsze, że można je nisko osadzić, co spodoba się użytkownikom, którzy znaleźli się we wnętrzu nie przez przypadek. W drugim rzędzie nie można liczyć na fajerwerki, ale miejsca jest niemal tyle, co w Focusie. Oczekiwałbym jedynie większego kąta pochylenia oparcia, który sprzyjałby wygodzie podróżowania na dłuższych dystansach.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - fotele
Usportowione auto może utrzymać wysoki poziom praktyczności, o czym świadczy bagażnik. Ford Puma ST oferuje 456 litrów wolnej przestrzeni. Pod podłogą znajduje się swego rodzaju „wanna” z korkiem, który można wyjąć, by wylać wodę. Po co? Można tam umieszczać brudne przedmioty, a potem wszystko sprawnie umyć. Fajnie. Po złożeniu drugiego rzędu możliwości przewozowe rosną do 1216 litrów (do dachu). Plus za szeroki otwór załadunkowy.
Technologia
Układ napędowy jest bliźniaczy do tego, który znajduje się w topowej Fieście. Ford Puma ST skrywa 1,5-litrową jednostkę EcoBoost, która generuje 200 koni mechanicznych i 320 niutonometrów. Sprzęgnięto ją z sześciobiegową przekładnią manualną, która kieruje wszystkie argumenty na oś przednią. W takiej konfiguracji amerykański crossover waży dokładnie 1283 kilogramy.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - profil
Osiągi są naprawdę bardzo dobre – niemal takie same, jak we wspomnianej Fieście. Sprint do setki zajmuje 6,7 sekundy, a rozpędzanie kończy się dopiero przy 220 km/h. Biorąc pod uwagę możliwości konkurentów, nie ma powodów do narzekań. Wręcz przeciwnie… A co ze zużyciem paliwa? W cyklu mieszanym raczej trudno byłoby zbliżyć się do danych producenta, ale 8 litrów to wynik jak najbardziej realny. Przy mocniejszym traktowaniu trzeba liczyć się z wartościami dwucyfrowymi, ale to akurat nie powinno dziwić.
Wrażenia z jazdy
Wielu producentów szumnie ogłasza powrót do „znanych nazw”, ale rzeczywistość szybko weryfikuje zabiegi marketingowe. W przypadku tego modelu jest inaczej. Ford Puma ST zaskakuje jakością prowadzenia. W życiu bym nie powiedział, że miejski crossover będzie tak dopracowany pod tym względem. Układ jezdny zasługuje na uznanie. Niewielki ruch kierownicą błyskawicznie zmienia tor jazdy utrzymując stabilność pojazdu. To niezwykle zwarty sprzęt dający poczucie integracji.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - z przodu
Ogromne znaczenie ma dopracowany układ zawieszenia, gdzie dominują znacznie sztywniejsze nastawy, niż w przypadku konwencjonalnych wersji. Warty uwagi jest także pakiet Performance, który obejmuje mechanizm różnicowy Quaife (o zwiększonym tarciu) oraz funkcję launch control (procedurę startu). Ten pierwszy przydaje się szczególnie podczas gwałtownych zmian toru jazdy na śliskiej nawierzchni. Ford Puma ST niemal wgryza się w nawierzchnię utrzymując właściwy kierunek jazdy. Podkreślam, to jest miejski crossover.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - z boku
Wszystkie sportowe atrybuty nie są tutaj na wyrost. Każdy z nich ma znaczenie i wpływa na całokształt możliwości pojazdu. Nie ma tu udawania. Zawieszenie jest twarde, bo twarde być musi, wydech jest głośniejszy (ale bez przesady), a fotele oplatają, żeby z nich nie wypadać. Trudno w tym aucie oczekiwać komfortu, co jednoznacznie wskazuje, że inżynierowie potraktowali ten projekt bardzo poważnie. Jak widać, na oznaczenie „ST” trzeba zasłużyć. I słusznie.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - przód
Układ napędowy ma w sobie sporo wigoru. Jego moc wydaje się graniczna jeżeli chodzi o wydajność przednich kół w każdych warunkach. Nie miałem ani przez moment wrażenia, że brakuje tu siły. Pod względem elastyczności, też nie było powodów, by narzekać. Co najważniejsze, skrzynia dobrze współpracuje z silnikiem i jest wzorcowo zestopniowana. Bardzo fajnie działa też sam lewarek, któremu nie brakuje precyzji. Zabawa, że hej!
Okiem przedsiębiorcy
Za bazową konfigurację topowej Pumy trzeba zapłacić 127 100 złotych. Ta kwota dotyczy rocznika 2021, rzecz jasna. Lepiej wyposażona odmiana ST X to wydatek 139 600 złotych. Za wspomniany pakiet Performance trzeba natomiast dopłacić 4650 złotych (w obu wersjach). Inna istotna opcja to pakiet Driver Assistance wspierający kierowcę (liczne systemy, aktywne i bierne) za 5060 złotych. Warto zastanowić się nad jego zakupem.
fot. mat. prasowe
Ford Puma ST - tył
Ford Puma ST to nie jest chwyt marketingowy, tylko bardzo rasowy sportowiec. Wiem, że nadwozie crossovera nie budzi zaufania, ale wierzcie mi, że inżynierowie wykonali świetną pracę i ten samochód po prostu kocha zakręty.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)