Mitsubishi L200 Black Edition - tak czy nie?
2019-02-02 00:35
Mitsubishi L200 Black Edition © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Mitsubishi L200 2.4 DID Monster dla pasjonatów
NIE – wiatr japońskiej stylistyki…
Stylistyka zewnętrzna nie odpycha. Można go bez wstydu postawić obok D-maxa, musso czy nawet Amaroka, jednak środek zmienia postrzeganie „piękna”. Oddać mu trzeba, że jest skonstruowany jak na roboczego woła przystało – ergonomicznie i dla użytkownika fizycznego, ale koncept wnętrza jest całkowicie anachroniczny.
OK – ale to pick up, auto do pracy, do jazdy w terenie i ciężkich zadań. Zgadza się! Widać jednak, że upływający czas i zmieniające się trendy rynkowe w segmencie aut roboczych zdecydowanie w tym aspekcie stawiają L200 w ogonie stawki.
NIE – Wysokie spalanie
Nie jest tajemnicą, że ten model cechuje się sporym apetytem na paliwo. Codzienna jazda potrafi wykrzesać z komputera wskazania w okolicach 12 litrów i wcale nie mówię o miejskiej jeździe. Gdy przypomnę sobie D-maxa – nawiasem mówiąc najlepszego „low costowego” pick upa na rynku czy nawet widlastej szóstki z Amaroka to L200 wypada mocno przeciętnie.
fot. mat. prasowe
Mitsubishi L200 Black Edition - z tyłu
NIE – Słabe wyciszenie
Jak pisałem w pełnym teście tego auta, wyciszenie jest na przeciętnym poziomie. W międzyczasie miałem okazję pojeździć resztą stawki pick upów. L200 również na tym polu wypada słabo. Nie porównuje go do X klasy czy Amaroka, bo L200 nie ma podejścia. Jeśli chodzi o Navarę czy D-maxa poziom wyciszenia można porównywać do 130 km/h. Po przekroczeniu tej granicy dźwięki w kabinie dominują nad głosami pasażerów, a nawet nagłośnieniem, które nawiasem mówiąc gra całkiem przyzwoicie.
fot. mat. prasowe
Mitsubishi L200 Black Edition - z przodu
NIE – Blenda powierzchni ładunkowej
W egzemplarzu testowym producent zaproponował plastikową zabudowę typu Full box, która unosi się na siłownikach. Jest tylko jedno ale… Niestety, takie rozwiązanie w zasadniczy sposób ogranicza przewożenie wyższego ładunku. Nawet gdy zdecydujemy się jechać z uniesioną klapą, na wiele się to nie zda. Trzeba to mieć na uwadze konfigurując swój egzemplarz. Co proponuje w zamian producent?
fot. mat. prasowe
Mitsubishi L200 Black Edition - przód
Przestrzeń ładunkową można pokryć wysoką zabudową, która zrobi z tego auta pojazd leśnika i która lekko mówiąc zabiera sporo charakteru. W konfiguratorze można znaleźć materiałową plandekę, jednak brakuje rolety, która z moich obserwacji jest najbardziej funkcjonalna oraz najbardziej wszechstronna.
fot. mat. prasowe
Mitsubishi L200 Black Edition - bok
TAK – właściwości jezdne/terenowe
Jazda L200 jest całkiem komfortowa jak na woła roboczego. Podobnie jak u konkurencji tylne zawieszenie to resor piórowy, który lepiej zachowuje się przy załadowaniu paki. W kategorii napędu i zdolności terenowych L200 jest w swoim żywiole. Napęd oraz ustawienia terenowe działają sprawnie.
fot. mat. prasowe
Mitsubishi L200 Black Edition - wnętrze
Subiektywne odczucie możliwości i pewności dojechania do celu jest w zasadzie większe niż u konkurencji. W mojej opinii L200 nie udaje do czego został stworzony, czego nie można powiedzieć np. o X-ksie Mercedesa. Ma być pewny w prowadzeniu, gwarantować dowiezienie ładunku. I taki jest!
TAK – silnik
Jednostka napędowa (2.4 diesel – 181KM) nie grzeszy niskim spalaniem, jednak bardzo dobrze pasuje do charakteru auta. Jest mocna, ale bez wielkiego, anabolicznego przerostu mięśni. Załadowane na full L200 wciąż pozytywnie zaskakuje dynamiką oraz ochotą po pracy. Jednostka musi mieć zapas mocy, gdyż nadwozie konstrukcyjnie jest przeznaczone doholowania ciężkich, ponad 3-tonowych przyczep.
TAK – Właściwości transportowe
Poza wspomniana blendą powierzchnia ładunkowa pozwala na wiele. Zmieścimy na niej euro paletę, co jest standardem w klasie. Jednak w porównaniu z niektórymi dostawczakami, pełne załadowanie pozostawia najczęściej rozsądny zapas DMC, co np. nie miało miejsca w przypadku kontenerowego mastera z windą. Relatywnie niska masa całkowita auta oraz powierzchnia ładunkowa nie powodują balansowania na linie przekroczenia 3,5t DMC.
Podsumowując Mitsubishi L200 to relikt przeszłości, który naprawdę nadaje się wyśmienicie do ciężkiego kieratu. Bez problemu przeprawi się przez trudny teren oraz przewiezie spory ładunek. Będzie pomagierem w codziennych mozołach, lecz trzeba przymknąć oko na typowo japońską stylistykę, pochodzącą z minionej dekady. L200 ma swój smak, ale z niecierpliwością czekam na następcę, który ma stylistycznie bardziej być upodobniony do Eclipse Cross – o zgrozo co to może być za połączenie!
oprac. : Bartosz Kowalczyk / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)