Renault Kadjar Night&Day 1.6 dCi 130 4X4 – zawodnik z aspiracjami
2017-08-09 11:27
Renault Kadjar - z boku © Grzegorz Wawryszczuk
Przeczytaj także: Renault Kadjar dCi 130 4x4 Night & Day
Początek wakacji upłynął mi bardzo przyjemnie, a to wszystko dzięki poliftingowemu Renault Kadjar w limitowanej wersji Night&Day. Mimo że auto z kraju win i sera nie jest ewenementem sprzedaży, jak Dacia Duster, nawiasem mówiąc z tego samego koncernu, to jeśli szukasz ładnie wyglądającego crossovera to zapraszam do odbycia ze mną wycieczki po plusach, a może i minusach tego francuskiego auta. To w drogę...Moja przygoda zaczyna się w Krakowie. Po spotkaniu z kolegą z redakcji nie mam czasu zbytnio przyglądać się temu autu, ale od razu zyskuje moje uznanie. Czarny metalizowany lakier dumnie mieni się na masywnych nadkolach oraz przetłoczeniach na masce. Splendoru dodają ciekawe i efektowne światła wykonane w technologii LED. Mimo wyszukanego, ale nie nachalnego designu, polotu nie wystarczyło dla felg. Wzór w wersji wyposażenia Night&Day pozostawia wiele do życzenia, a czerwony dekielek z emblematem Renault, nie znajduje nawiązania do innych elementów na zewnątrz pojazdu – jednym słowem wspomniany dekielek jest delikatnie festyniarski i tandetny.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Renault Kadjar - z boku przód
Za oknem upał, zatem zapraszam do klimatyzowanego wnętrza francuskiego crossovera. W środku jest miło i przytulnie, mimo że ciężko zakochać się w wyglądzie deski rozdzielczej, to jest całkiem przyjemna dla oka, a ergonomia zapewniona jest w stopniu "dobrym +". Dominuje czarny kolor użytych we wnętrzu materiałów, przełamany dyskretnymi przeszyciami daszka nad zegarami w kolorze wyścigowej czerwieni. Monotonię wnętrza przerywają również srebrne implikacje wokół nawiewów, lewarka skrzyni biegów oraz na kierownicy.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Renault Kadjar - sylwetka z boku
Wiele tworzyw użytych we wnętrzu fajnie się komponuje, ale te plastiki...Tu Kadjar zasługuje na policzek, a może i większego kuksańca. Francuski SUV cierpiał w pierwszych latach produkcji na choroby wieku dziecięcego i mimo, że trochę minęło od debiutu na naszym rynku, nie udało się całkowicie wyeliminować problemu - plastiki trzeszczały i skrzeczały. Producent znad Sekwany odrobił lekcję na czwórkę - wciąż zdarza się, że plastiki wydają z siebie serię dziwnych dźwięków – jest znacznie lepiej niż poprzednio, ale po aucie za prawie 130 tysięcy wymagam czegoś więcej.
Na otarcie łez należy wspomnieć o konsoli centralnej. Producent z Bologne-Bilancourt nie zdecydował się na zastosowanie wielkiego tabletu rodem z Talismana i chwała za to. Sterowaniem systemu inforozrywki w aucie zarządzamy poprzez panel, zachowany w stylu minimalistycznym, z 4 przyciskami oraz dotykowym ekranem. Nawiasem mówiąc, system jest intuicyjny i prosty w obsłudze, może za wyjątkiem słuchania muzyki z pendrive'a, bo parowanie z Iphone'm działa wyśmienicie.
Dobrze - wygląd, wyglądem, funkcjonalność, funkcjonalnością, ale jak to auto jeździ?
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Renault Kadjar - felga
Prawdopodobnie nie wielu z was wie, skąd wzięła się nazwa Kadjar, a w przypadku tego auta, to właśnie ona zdradza jaki charakter producent zamierzał mu nadać. W zamyśle miał to być SYV o terenowych aspiracjach (od Quad) – Kad, a ponad wszystko zwrotny i zwinny - Jar. Czy udało się otrzymać taki efekt? Sprawdźmy...
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Renault Kadjar - sylwetka z tyłu
Aby kompleksowo sprawdzić średniaka w gamie SUV-ów Renault, wybieram się z trojgiem przyjaciół do Sopotu. Pasażerowie na tylnej kanapie nie mogą narzekać, kabina jest przestronna, a o wygodę całej czwórki podczas podróży zadbają bardzo dobrze wyprofilowane fotele. O odpowiednią atmosferę w środku system nagłośnienia BOSE. Jeszcze tylko bagaże – 527 litrów z górką starcza na spore walizki pań i drobne surviwalowe plecaki panów. Drobne przedmioty lub trunki dla dorosłych lądują pod podłogą głównej przestrzeni bagażowej – proste i sprytne rozwiązanie szybko kończy nasze pakowanie – jedziemy!
Od razu wyjeżdżamy za miasto i natykamy się na korek pierwszych wyjeżdżających wakacyjnych wczasowiczów. Objazdy, boczne drogi i szybkie zakręty uwidoczniają, że auto ma miękkie zawieszenie, więc ze sporą ochotą wychyla się na boki. Studzi to zapędy do narowistego używania pedału gazu, może to i dobrze. Oddać trzeba mu również, że wybieranie nierówności, nawet mimo 19-calowych felg stoi na wysokim poziomie, a silnik w testowym aucie (najmocniejszy diesel -1.6 poj. – 130 KM) zapewnia sprawne rozpędzanie auta oraz rozsądne osiągi. Od samego dołu silnik żwawo pcha auto do przodu, co zawdzięczamy 320 Nm momentu obrotowego oraz dobrze zestopniowanej, manualnej 6-cio biegowej skrzyni.
Jeśli już jesteśmy przy skrzyni, należy wspomnieć, że lewarek ma długi skok i lekko stawia przyjemny opór przy kolejnych przełożeniach. Pamiętajmy, że auto nie zostało stworzone do bicia rekordów na autostradach, a do nieco wolniejszego przemieszczania się w niezłym stylu.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Renault Kadjar - wnętrze
Lista utworów Opener'owego line-up'u kończy się, a więc dojeżdżamy do trójmiasta. I jak się okazuje, znajdujemy się w idealnych warunkach dla testowanego auta. Niezbyt szybka, a zarazem rozważna jazda, ma dostarczyć kierowcy i pasażerom najwięcej frajdy - sam czerpię przyjemność z podróży, a jednocześnie nie docierają do mnie głosy marudzenia - "ale daleko jeszcze?", typowe dla dłuższych wycieczek.
Włączamy tryb eko, zmniejszający reakcję na gaz oraz działanie klimatyzacji. W trasie, szczególnie jeśli lubimy wyprzedzać, jego włączenie może lekko irytować – nasze zapędy do bardziej dynamicznej jazdy komputer temperuje nad wyraz. Natomiast w mieście spisuje się idealnie – „eko" Kadjar nie traci na zwinności i nie nastręcza problemów. Systemy pokładowe przychodzą z pomocą również i tu - podczas zmagania się z miejskim blichtrem – asystent parkowania oraz dobrej jakości kamera zasługują na łapkę w górę.
Ci co byli na opener'ze wiedzą, że pogoda ma zawsze swoje zdanie, i tak w Sopocie, na terenie nowo budowanego osiedla, zrobiło się niezłe błotko. Z zasady nie wierzę w terenowe umiejętności produkowanych SUVów, ale tu poszło gładko – całkiem głębokie błoto, spora kałuża oraz piaszczysty podjazd nie robią wrażenia – 4x4 przychodzi z pomocą. Ale czy zauważam quad'owe zapędy? Raczej niewielkie.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Renault Kadjar - wnętrze fot. 2
Jak wygląda ekonomia jazdy?
Od zaprzyjaźnionego właściciela Kadjara wiem, że można zejść ze spalaniem w okolice 4,8 l/100 km, ale po co? Wyrzeczenie się przyjemności z jazdy, którą zapewnia nam to auto, nie ma większego sensu. Przy rozsądnej jeździe, ale nie emeryckiej, auto na trasie spala około 5,2 l, a autostradowe proste podnoszą świetny wynik do zaledwie 5,7 litra, więc czy jest sens w poszukiwaniu tego „kartonu mleka/100 km” i tracenia przyjemności z jazdy? Chyba nie. W mieście też nie puści nas z torbami, a to dzięki apetytowi na poziomie 6,5 litra oleju napędowego na każde 100 km.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Renault Kadjar - bagażnik
Na koniec powiem – zdziwiło mnie zainteresowanie Kadjarem. Auto ściąga wzrok, a na postoju kilka osób pokusiło się o rozmowę o tym aucie. Niby to tylko Renault, ale model budzi zainteresowanie i słusznie – auto na płycie podłogowej Qashqai'a zostało fajnie zaprojektowane i gdyby nie te plastiki, które mogą podnieść ciśnienie, byłoby naprawdę ciekawie.
Jak wspomniałem, konkurencja w segmencie crossover-ów jest ogromna, a mi nieczęsto podobają się testowane samochody do tego stopnia, że widząc model na ulicy, na nowo chcę usiąść za jego sterami. Tak, Kadjar może nie robi efektu "wow" na pierwszy rzut oka, ale ja znalazłem w nim to coś. Renault, dobra robota, szanuję!
oprac. : Bartosz Kowalczyk / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)