Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum jest bezkonkurencyjne
2017-01-31 10:44
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Volvo V40 Cross Country D2 Geartronic Momentum z krainy premium
Karoseria
Szwedzki kompakt już w chwili premiery przypadł mi do gustu. Jego sylwetka ma w sobie spore pokłady elegancji i dynamiki. Z terenowym uzbrojeniem pod postacią dodatkowych osłon podwozia, zwiększonego prześwitu, nakładek na zderzaki i progi prezentuje się jeszcze masywniej. Co więcej, auto przeszło ostatnio kurację odmładzającą, której owocami są reflektory z LED-owym wypełnieniem w kształcie młota Thora i przeprojektowany grill. Nie zabrakło także felg o nowoczesnym wzorze i lakieru, który nazwałbym dyskretnym beżem (drogie Panie, wybaczcie, jeśli się mylę). Cały projekt ma więc solidne podstawy, by stać na podium najprzyjemniejszych dla oka w segmencie C.
Wnętrze
W kabinie panuje skandynawski porządek. V40 powstało przez rewolucją designu, którą wprowadziło XC90, dlatego kokpit wciąż dysponuje wiszącą konsolą centralną. To jednak element, który dalej może się podobać, tym bardziej że konkurencja nie oferuje niczego podobnego. Lifting przyniósł lepsze materiały wykończeniowe, które jeszcze staranniej spasowano. Trzeba też dodać, że stylistyka jest znacznie mniej... chłodna. To akurat zasługa nowych opcji wykończenia, które ociepliły szwedzkie wzornictwo. Standardowa pochwała należy się za zegary. Tak naprawdę jest to wyświetlacz, który oferuje trzy motywy - każdy z nich jest czytelny i przyjemny dla oka, co oznacza, że wybór ogranicza się jedynie do gustu prowadzącego. Warto wspomnieć też o dwóch nowościach. Pierwszą z nich jest smartfonowa aplikacja Volvo On Call pozwalająca na zdalne uruchomienie silnika, wezwanie pomocy czy włączenie klimatyzacji. Druga rzecz to układ Clean Zone. Jak można domyślić się po nazwie, ogranicza ilość zanieczyszczeń w powietrzu trafiającym do wnętrza.
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - z tyłu
Fotele, jak to w Volvo, nie budzą najmniejszych zastrzeżeń. Ba, dają naprawdę sporą dawkę wygody połączoną z odpowiednim podparciem bocznym. Zaletą jest także duży zakres regulacji umożliwiający dobór odpowiedniej pozycji osobom o zróżnicowanym wzroście. Plus za zagłówki - kto jak kto, ale szwedzka marka w tej dziedzinie ma spore argumenty, by przodować. Z kolei na tylnej kanapie nie jest wyjątkowo dużo miejsca (kompakt premium proszę Państwa!), ale dwie istoty ludzkie średniego wzrostu nie powinny narzekać na przestrzeń. Zresztą, sama kanapa też nie pozostawia nic do życzenia - jest miękka i dobrze wyprofilowana.
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - wnętrze
Ostatnim istotnym punktem w tej części jest oczywiście bagażnik. Ten się nie zmienił i dalej oferuje około 330 litrów pojemności w standardowej konfiguracji. Nie jest to dużo, ale w segmencie C premium nikogo to nie zaskakuje. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na staranność wykończenia. Nawet w tym miejscu Szwedzi nie pozwalają sobie na oszczędności, co może się podobać.
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - fotele
Technologia
Prezentowane V40 nie tylko dzielnie wygląda, ale też jest dzielne w pełnym tego słowa znaczeniu. Zacznijmy od silnika. To dwulitrowa jednostka benzynowa z doładowaniem generująca 245 KM (przy 5500 obr./min.) i 350 Nm (od 1500 do 4800 obr./min.). Te wszystkie argumenty przechodzą przez 8-biegowy automat współpracujący z obiema osiami. Tak, mamy tu napęd 4x4. Pewnie myślicie, że ta technologia musi sporo ważyć. Jeśli tak, to macie rację. W takim zestawieniu masa własna kompaktowego Volvo przekracza 1560 kg. Mimo tego, osiągi są świetne - sprint do pierwszej setki trwa zaledwie 6,1 sekundy, a rozpędzanie kończy się dopiero na 210 km/h. Czy to odbija się na zużyciu paliwa? Poniekąd tak, ale wszystko zależy od zamiarów kierowcy. W moim przypadku średnia z cyklu mieszanego wyniosła 9,5 litra. I ten rezultat da się poprawić w obie strony... Na obronę V40, jak i samego siebie, muszę dodać, że test odbywał się przy największych mrozach, jakie przyniósł nam styczeń 2017.
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - z przodu
Wrażenia z jazdy
No właśnie, pogoda. Z jednej strony temperatura ograniczająca ludzkie zdolności ruchowe, a z drugiej - sporo śniegu. To drugie pozwoliło jednak sprawdzić działanie napędu na obie osie. I jestem pozytywnie zaskoczony. Wiem, wiem, bezpieczeństwo najważniejsze i rzeczywiście podczas ruszania na śliskich nawierzchniach wszystkie cztery koła inteligentnie przenosiły potencjał silnika na asfalt ograniczając utratę przyczepności do minimum. Ale... po wyłączeniu kontroli trakcji, cały zestaw dawał też sporo frajdy. Choć na papierze wagę auta określa spora liczba, to w praktyce tego nie czuć, co jest zasługą właśnie tej technologii. Kontrola w poślizgu i przede wszystkim wyprowadzanie auta z niego to nieprzesadnie wymagająca czynność. I tu procentuje skandynawskie doświadczenie...
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - z boku
Płynnie wychodząc z poślizgu, wjedźmy na przyczepny asfalt. W normalnych warunkach atmosferycznych V40 Cross Country też nie chce ujawniać żadnych istotnych wad. Układ kierowniczy jest komunikatywny, a zawieszenie dobrze sobie radzi z utrzymywaniem nadwozia we właściwej pozycji. Z kolei jednostce napędowej nie brakuje ochoty do przyspieszania. Co więcej, świetnie współpracuje z 8-biegowym automatem, który jest wystarczająco szybki, płynny i pozwala na utrzymanie niskich obrotów przy wyższych prędkościach.
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - z przodu i boku
Czy ta wersja V40 ma zdolności terenowe? Pytanie powinno brzmieć nieco inaczej: Czy kierowca V40 przejawia chęci do jazdy w terenie? No właśnie... Jasne, że nie, bo szwedzki hatchback pozostaje wierny swojej pierwotnej naturze. Aczkolwiek nazwałbym go bardzo dobrym samochodem do poruszania się w niekorzystnych warunkach pogodowych, bez względu na ich rodzaj i porę roku. Choć trzeba zaznaczyć, że wjechanie do lasu też nie stanowi najmniejszych kłopotów. Wszystko jednak musi być okraszone zdrowym rozsądkiem.
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - tył
Okiem przedsiębiorcy
V40 do najtańszych nie należy, ale polscy klienci chętnie sięgają po ten model. Wersja Cross Country jest oczywiście nieco droższa. Podstawowy wariant (T3 Kinetic) to wydatek 107 600 zł. Testowana odmiana - T5 AWD Summum - to drugi biegun cennika i kosztuje minimum 155 000 zł. Oczywiście w obu przypadkach podane są ceny bez opcji dodatkowych, po które chętnie sięgają nabywcy premium.
fot. mat. prasowe
Volvo V40 Cross Country T5 AWD Summum - przód
Warunki finansowania Volvo umożliwiają podpisanie umowy kredytowej na okres od 6 do nawet 120 miesięcy. Warto przy tym zaznaczyć, że istnieje możliwość zakupu ratalnego aut używanych. W takich przypadkach czas obowiązującej umowy i wiek pojazdu nie mogą łącznie przekroczyć 13 lat. Oferta szwedzkiej marki w Polsce obejmuje też leasing (operacyjny lub finansowy) z opłatą wstępną od 0% i umową na okres od 24 do 72 miesięcy lub od 6 miesięcy w przypadku leasingu finansowego (waluty do wyboru: PLN i EUR). Co więcej, na popularności zyskuje wynajem długoterminowy znany jako Car Fleet Management - tu również wpłata własna startuje od 0%.
Podsumowanie
Prezentowane V40 trudno porównywać, bo nasz rynek nie dysponuje innymi uterenowionymi hatchbackami segmentu C. I może właśnie w tym tkwi sekret. Cross Country jest bowiem bezkonkurencyjne. Dosłownie. Do jego najważniejszych zalet należą dobre właściwości jezdne, dynamika i jakość wykonania wnętrza. Osobom o spokojniejszym usposobieniu polecam jednak słabszą, 190-konną wersję silnikową (również z AWD), która korzystnie wpłynie na cenę wyjściową i podstawowe koszty eksploatacyjne.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)