MINI One D dla indywidualistów
2015-04-27 12:30
Mini One D - widok z przodu i boku © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: MINI Cooper SD Paceman ALL4
Karoseria
Prezentowany egzemplarz nie został wyposażony w „fajerwerkowe” dodatki, a i tak mocno przykuwa uwagę. To już trzecia generacja nowego MINI i śmiało można stwierdzić, że wygląda najśmielej ze wszystkich, które zdążyliśmy poznać. Pas przedni tworzą reflektory w chromowanych okularach, duży grill i proporcjonalnie długa maska. Z kolei tylna część karoserii to spore lampy, srebrne zdobienia i delikatnie pochylona szyba zintegrowana ze spojlerem dachowym. Dopełnieniem całości są 16-calowe, klasyczne felgi. Wygląd to rzecz gustu, ale bez wątpienia znaczna większość fanów motoryzacji stwierdzi, że ten model prezentuje się lepiej niż dobrze.
fot. mat. prasowe
Mini One D - widok z tyłu i boku
Wnętrze
We wnętrzu wieje świeżością. Owszem, faktura kokpitu przypomina poprzednie wcielenie MINI, ale zmian jest tu sporo. Przede wszystkim z konsoli środkowej zniknął prędkościomierz, który wraz z obrotomierzem znajduje się teraz przed kierownicą – i dobrze, wszystko wróciło do normy. Miejsce „licznika” zajęły natomiast ekran nawigacji, panel radia i diodowa obwódka, która zmienia swój kolor zawsze wtedy, gdy ustawiamy… cokolwiek (np. klimatyzację, głośność muzyki, czy tryb jazdy). Warto dodać, że personalizacja obejmuje również oświetlenie całego wnętrza (do wyboru kilkanaście barw). Największą zmianą „na plus” są jednak materiały wykończeniowe. Teraz mogę bezsprzecznie oznajmić, że jest tu znacznie bardziej premium. Co równie istotne, poprawiła się też ergonomia.
fot. mat. prasowe
Mini One D - wnętrze
Fotele przednie są bardzo dobre z kilku powodów. Po pierwsze, zostały odpowiednio wyprofilowane. Po drugie, zamontowano je nisko, czyli tak, jak montować się powinno. Po trzecie i ostatnie, mają duży zakres regulacji (nawet długości siedzisk) ułatwiający dobranie odpowiedniej pozycji. Z tyłu sytuacja jest zupełnie inna. Tam też znajdują się dwa miejsca, ale trzeba je uznać za „lekko rezerwowe”. Gdy z przodu będą podróżować wysokie osoby, to te, które usiądą za nimi przyjmą pozycję „turecką”. Dodam, że z konieczności. Przestrzeni na nogi jest po prostu mało, ale taki już urok miejskich samochodów.
fot. mat. prasowe
Mini One D - widok z boku
Ten urok związany jest również ze skromną pojemnością bagażnika – 211 litrów nie jest uspokajającą wartością w przypadku rodzinnych wakacji, ale na „tygodniowe” zakupy z pewnością wystarczy. Poza tym, rozłożenie oparcia tylnej kanapy zaowocuje wzrostem do 731 litrów, a to jest już niezły rezultat.
fot. mat. prasowe
Mini One D - przednie i tylne fotele
Technologia
A co mieszka pod maską? Nowa, 3-cylindrowa jednostka wysokoprężna o pojemności 1,5 litra, która współpracuje z 6-biegową skrzynią manualną. Wykrzesano z niej 95 KM (przy 4000 obr./min.) i 220 Nm (od 1750 obr./min.). Te dane może nie powalają, ale trzeba pamiętać, że auto waży 1190 kg, więc nie na tyle dużo, by wyraźnie brakowało mocy. Potwierdzają to pomiary przyspieszenia i prędkości maksymalnej – MINI One D osiąga setkę w około 11 sekund i potrafi rozpędzić się do 190 km/h. Czy w stylowym aucie miejskim potrzebne są lepsze wyniki? Oczywiście, że nie. Należy przy tym dodać, że w dziedzinie „ekonomii silnikowej”, prezentowana wersja nie ma się czego wstydzić. Średnie spalanie z całego testu wyniosło dokładnie 5,9 litra, co trzeba uznać za niezłe osiągnięcie, tym bardziej że nie głaskałem pedału gazu.
fot. mat. prasowe
Mini One D - widok z boku i przodu, zdjęcie nr 2
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)