Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC zasługuje na miano premium
2024-08-14 09:09
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Mercedes-Benz CLA 250 e Shooting Brake da się lubić
Jednym z rozwiązań uważanych za złoty środek są hybrydy plug-in. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że ich pożyteczność jest uzależniona od sposobu użytkowania. Krótko mówiąc, mogą, ale nie muszą przypaść do gustu klienta. Mercedes-Benz E 300 e udowadnia jednak, że warto je poznać. Można pokusić się o stwierdzenie, że to konfiguracja, która jest w stanie pogodzić konserwatywnych fanów silników spalinowych ze zwolennikami aut elektrycznych.Fakt, brzmi to odważnie, ale ten samochód świetnie łączy obie technologie. Dzięki temu zabiera argumenty obu stronom, które przesadnie ciągną w swoich kierunkach. „Wyważenie” to w tym przypadku kluczowa sprawa. Przejdźmy jednak do rzeczy.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC - z tyłu
Karoseria
Nowa E-Klasa stanowi rozwinięcie dobrze znanej koncepcji stylistycznej. Emanuje elegancją, którą okraszono nowoczesnymi elementami oświetlenia. Oprócz matrycowych reflektorów, jest tu świecący grill. Ten motyw nie wszystkim przypadnie do gustu, acz jest na tyle dyskretny, że nie można mówić o festynowych klimatach.
Co ciekawe, prezentowana wersja nie jest wyposażona w pakiet stylistyczny AMG. Zamiast niego zastosowano linię Exclusive, która ma klasyczne logo na masce i chromowany grill o konwencjonalnej fakturze. Dzięki tym rozwiązaniom, auto wygląda majestatycznie, a przy tym nowocześnie.
A propos nowoczesności. Jej obecność nie zawsze oznacza coś lepszego, czego przykładem są słynne, chowane klamki. Fakt, wyglądają widowiskowo i zapewniają lepszą aerodynamikę, ale pracują ciężko. Za ciężko. Mercedes powinien pomyśleć nad udoskonaleniem tego rozwiązania lub jego zmianą.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC - deska rozdzielcza
Poza tą drobnostką nie sposób narzekać. E-Klasa jest skrojona na miarę i pasuje do każdego godnego otoczenia. Jej sylwetka jest ponadczasowa i warto docenić, że niemiecka marka nie próbuje tego zmieniać. Klasyka zawsze jest w cenie.
Wnętrze
Znacznie więcej (kontrolowanego) szaleństwa można znaleźć w kabinie. Tu już wszystko zostało podporządkowane nowoczesnej formie. Świadczy o tym kokpit, który składa się z trzech ekranów. Tak, trzech. Pierwszy to cyfrowe wskaźniki z dużymi możliwościami personalizacji. Jak zwykle w przypadku Mercedesa, można liczyć na wysoki poziom czytelności.
Drugi instrument to centralny wyświetlacz multimedialny oparty na najnowszym systemie MBUX. Działa bardzo szybko i jest dopracowany pod kątem użytkowym, ale ma tak dużą liczbę funkcji, że nie każda znajduje się „na wierzchu”. I to może nieco utrudniać obsługę, bo nawet ustawianie kierunku nawiewu wymaga dodatkowego kliknięcia, co niepotrzebnie pochłania uwagę. Pewne funkcje, jak panel klimatyzacji, powinny pozostać odrębnymi częściami, żeby użytkownik miał po prostu wygodniej.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC - fotele
Na konsoli praktycznie nie ma klasycznych przycisków, ale jest za to trzeci ekran - ten przed pasażerem. On także zapewnia obsługę multimediów, co oznacza, że jest dodatkowym gadżetem, a nie niezbędnym instrumentem pokładowym. Zamiast niego mógłby tu być matowy dekor i też nikt by nie narzekał.
Kierownica? Dobrze wygląda i tak też leży w dłoniach. Wolałbym jednak, aby na jej ramionach znalazły się fizyczne klawisze i rolki, ponieważ obsługa byłaby prostsza i bardziej precyzyjna. Czy producent zrobi w tej sprawie słuszny krok wstecz? Już jeden niemiecki koncern wysłuchał próśb klientów i porzucił „dotyk” na rzecz klasyki. I słusznie.
Mimo minimalistycznej formy, projekt wygląda naprawdę okazale. Taki efekt dają starannie wkomponowane detale - na przykład dysze nawiewu, które optycznie biegną przez całą szerokość kokpitu. Są tu także ładnie wkomponowane podświetlenia.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC - z przodu
Jakość materiałów? Naprawdę świetna. Większość obić ma miękką, bardzo przyjemną fakturę. Fortepianowej czerni jest jak na lekarstwo, co oczywiście cieszy. Nie brakuje za to aluminiowych wstawek. Fajnym akcentem jest też drewniana pokrywa środkowa, która skrywa uchwyty na butelki, gniazda USB oraz indukcyjną ładowarkę.
Fotele prezentują się bardzo dobrze i taki też komfort zapewniają. Regulacja jest bardzo szeroka i pozwala na dobranie właściwej pozycji zarówno niskim, jak i wysokim użytkownikom. Na pochwałę zasługują miękkie zagłówki. Jedyny element, który mógłby zmienić swoją lokalizację, to gaśnica, która czasem przeszkadza podczas wsiadania. Patrząc na to jednak z drugiej strony, przynajmniej nie trzeba jej szukać.
Drugi rząd oferuje przestronną kanapę, na której wygodnie będzie dwóm pasażerom - nawet o słusznych gabarytach. Siedzisko jest długie, a kąt pochylenia oparcia - wzorcowy. Oprócz tego można liczyć na własną strefę klimatyzacji i bardzo wygodny podłokietnik.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC - przód
Bagażnik uwydatnia jedną z wad samochodów hybrydowych, a tym bardziej tych opartych na czterodrzwiowych wersjach nadwoziowych. Zastosowana technologia, której część znalazła się pod podłogą, zmniejszyła pojemność do 370 litrów. Tak, kufer jest płytki, ale trzy większe walizki powinny zmieścić się bez problemu.
Trzeba jednak pamiętać, że sedan ma zawsze niewielki otwór załadunkowy, bo klapa nie otwiera się wraz z szybą. Do tego, w wersji plug-in wypadałoby wozić ze sobą przynajmniej jeden kabel do ładowania. Mercedes-Benz E 300 e nie oferuje jakiegoś dedykowanego miejsca, w którym można go trzymać, dlatego pokrowiec zabiera kilka dodatkowych litrów.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC - tył
Technologia
Pod długą maską E-Klasy mieszka dwulitrowy, doładowany silnik benzynowy, który oddaje do dyspozycji 204 konie mechaniczne i 320 niutonometrów. Wspiera go jednostka elektryczna generująca 129 koni mechanicznych i 440 niutonometrów. W rezultacie potencjał systemowy tego duetu to 313 koni mechanicznych i 550 niutonometrów.
W przenoszeniu mocy na koła pomaga dziewięciobiegowa przekładnia automatyczna. Warto podkreślić, że hybrydowy Mercedes dysponuje napędem na obie osie. To wszystko sporo waży. Masa własna pojazdu sięga 2245 kilogramów.
Wyraźna nadwaga ma związek z układem elektrycznym, którego częścią jest oczywiście akumulator trakcyjny. Jego pojemność to aż 19,53 kWh netto. Taka wartość pozwala na pokonanie około 90 kilometrów bez użycia silnika spalinowego. To oznacza, że znaczna część użytkowników będzie przejeżdżała codzienny dystans na samym prądzie. Jeżeli ktoś ma wallboxa albo tanią ładowarkę blisko pracy lub domu, to jest to bardzo dobry pomysł.
Po rozładowaniu akumulatora trakcyjnego, prym wiedzie silnik spalinowy. Hybryda zmienia swój tryb pracy i wciąż pozwala na aktywację „elektryczności”, ale już tylko na krótkich dystansach. Efekt jest taki, że średnie spalanie rośnie do około 8-9 litrów na setkę. Biorąc pod uwagę osiągi tego auta, nie sposób narzekać.
No właśnie, osiągi. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje dokładnie 6,5 sekundy, co przy tej masie własnej jest w pełni akceptowalnym rezultatem. Z kolei prędkość maksymalna to 234 km/h - i to też nie ma powodu do kręcenia nosem.
Wrażenia z jazdy
Wyruszyłem spod salonu mając do dyspozycji naładowaną „baterię”. Mimo że praktycznie od razu wyjechałem na trasę ekspresową, udało się uzyskać wspomniany wyżej zasięg w trybie elektrycznym. Owszem, nie pędziłem jak wiatr, ale wartości trzycyfrowe na prędkościomierzu pozwalały dojść do wniosku, że zastosowany napęd elektryczny jest wydajny nie tylko w mieście. I to oczywiście cieszy, bo jazda po aglomeracjach ma coraz więcej wspólnego z obwodnicami.
Praca układu zasługuje na uznanie. Silnik spalinowy aktywuje się bez wyraźnych wibracji i w niemal zupełnej ciszy. Do tego dochodzi bardzo sprawnie działająca skrzynia automatyczna, której nie zdarzają się pomyłki w doborze przełożeń. Nie bez znaczenia są także ponadprzeciętne osiągi. Właśnie tak to powinno wyglądać.
Łyżka dziegciu? Jeśli miałbym już ją wskazać, to byłaby to masa własna. Podczas normalnego przemieszczania się nic nie sugeruje, że Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC waży ponad 2,2 tony. Awaryjne hamowanie z około 120 km/h ujawnia jednak, że niemiecki sedan ma „kilka kilogramów” nadwagi. Aktualna technologia akumulatorowa zawsze winduje masę własną i trzeba się z tym liczyć.
Mimo tego, E-Klasa jest zwinna i bardzo dobrze radzi sobie z pokonywaniem zakrętów. Duża w tym zasługa dopracowanego układu jezdnego, który skutecznie eliminuje podsterowność. Choć samo auto (na szczęście) nie zachęca do brawury, warto wiedzieć, że potrafi więcej, niż sugeruje to jego dystyngowana sylwetka.
Nie jest tajemnicą, że ogromną wartość tego modelu stanowi komfort jazdy. W trybie elektrycznym jest wprost genialnie, bo nie słychać praktycznie niczego, co znajduje się za szybami. Dobre wyciszenie pozwala również na rozmowę szeptem nawet przy prędkościach autostradowych. Do tego dochodzi wydajne zawieszenie, które radzi sobie z nierównościami każdego rodzaju. Inżynierowie wykonali kawał dobrej roboty.
Praca systemów wsparcia jest oczywiście zauważalna. Europejscy politycy narzucili na producentów obowiązkową aktywację wybranych asystentów - i to podczas każdorazowego odpalania. Mercedes wie jednak, że nie wszyscy użytkownicy lubią „pikanie”, dlatego dezaktywacja niektórych rozwiązań jest od razu zlokalizowana na głównym interfejsie (np. komunikatów dotyczących prędkości). I bardzo dobrze.
Okiem przedsiębiorcy
Podstawowa konfiguracja tego modelu kosztuje 269 900 złotych. To wariant E 200 z dwulitrowym silnikiem w układzie miękkiej hybrydy, który generuje 204 konie mechaniczne. Jego uzupełnieniami są dziewięciobiegowy automat oraz napęd na tylną oś.
Za podstawowego, dwulitrowego diesla o mocy 197 koni mechanicznych (również w układzie miękkiej hybrydy) trzeba zapłacić 285 900 złotych. W obu przypadkach do napędu 4MATIC należy dopłacić dokładnie 13 300 złotych. Czy warto? To już kwestia oczekiwań.
Z kolei testowana hybryda startuje od 329 200 złotych. Można oczywiście zaoszczędzić na 4MATIC-u, ale w przypadku tak dużej mocy lepiej mieć więcej przyczepności. Pytanie tylko, czy warto dopłacać do napędu plug-in?
Hybrydy tego rodzaju mają sens, gdy użytkownik często pokonuje kilkadziesiąt kilometrów dziennie i ma możliwość darmowego lub taniego ładowania akumulatora trakcyjnego. W innych przypadkach lepiej postawić na prostsze układy napędowe, które są wyraźnie tańsze.
Mercedes-Benz E 300 e 4MATIC łączy dwa różne podejścia do napędu i robi to dobrze. Jego konserwatywny design przełamuje wnętrze w stylu „high-tech”, co również jest swego rodzaju scaleniem przeciwnych koncepcji. Producentowi udało się jednak stworzyć z tych klocków spójną, atrakcyjną całość - za co należą się niskie ukłony. Ten samochód jest obiektywnie wydajny, komfortowy i świetnie wykonany. W pełni zasługuje na miano premium.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)