Ford Puma 2024 w Polsce
2024-07-22 13:45
Ford Puma 2024 © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Ford Puma 2020
Nowy Ford Puma pozostał wierny swojej nowej koncepcji nadwoziowej, co oznacza, że jego sylwetka nie przeszła żadnych istotnych zmian. I słusznie, skoro klienci tego nie oczekiwali. Niemniej jednak pojawiły się pewne detale, które unowocześniły karoserię auta.Pas przedni zyskał nowe wypełnienia reflektorów, które teraz nadają całości nieco więcej elegancji. Niżej wkomponowano przeprojektowany zderzak z grillem o zmodyfikowanej fakturze. To wszystko podniosło poziom nowoczesności, acz bez ingerencji w tożsamość stylistyczną pojazdu. Krótko mówiąc, każdy od razu zorientuje się, że to Puma.
fot. mat. prasowe
Ford Puma 2024 - z przodu
Tył przeszedł jeszcze mniejszy zakres zmian. Tu nawet trudno mówić o ewolucji. Głównymi elementami różniącymi się od tych zastosowanych w dotychczas oferowanej wersji są nieco ciemniejsze klosze lamp. I to wszystko.
Przy okazji modernizacji, producent wzbogacił także ofertę konfiguracyjną. Puma jest teraz dostępna z nowymi lakierami i felgami aluminiowymi. Do tego, pozwala na zakup długiej listy opcji, które mogą zainteresować fanów personalizacji.
fot. mat. prasowe
Ford Puma 2024 - z tyłu
Wnętrze
Ford postanowił wysłuchać próśb klientów i gruntownie zmodyfikował wnętrze Pumy. Szczerze? To wygląda na projekt nowej generacji, a nie jedynie lifting. I za to należą się niskie ukłony, tym bardziej że całość jest zarówno spójna stylistycznie, jak i poprawna pod względem ergonomii.
Zegary osadzono na cyfrowym wyświetlaczu, który został wzbogacony nowymi motywami. Przed nimi zagościła kierownica z grubym wieńcem i fizycznymi przyciskami na obu ramionach. Pod wieloma względami jest wzorcowa.
fot. mat. prasowe
Ford Puma 2024 - wnętrze
Centralne miejsce zajmuje nowy ekran multimedialny oparty na systemie SYNC4. Dysponuje czytelnym interfejsem i działa bardzo płynnie. Cieszy także bezprzewodowa łączność Android Auto i Apple CarPlay. Szkoda jedynie, że klimatyzacja nie zachowała klasycznego panelu. Obsługa poprzez wyświetlacz jest nieco bardziej angażująca, ale można się do tego w miarę szybko przyzwyczaić.
Producent nie zapomniał również o praktycznych rozwiązaniach. Do dyspozycji użytkowników są gniazda USB i 12V, pojemne kieszenie, uchwyty na butelki, spore schowki oraz indukcyjna ładowarka. I tak to powinno wyglądać w miejskim aucie.
fot. mat. prasowe
Ford Puma 2024 - fotele
Fotele oferują teraz nowe wzory tapicerek. W wersji ST są oczywiście najlepiej wyprofilowane, ale nawet bardziej konwencjonalnych konfiguracjach oferują odpowiednie „trzymanie” i taki też komfort. Zakres regulacji nie budzi zastrzeżeń.
W drugim rzędzie jest tyle samo miejsca, co dotychczas. To oznacza wystarczającą przestrzeń dla dwóch pasażerów, z których każdy może mieć około 180 centymetrów wzrostu - pod warunkiem, że z przodu nie usiądzie koszykarz.
Z kolei bagażnik wydaje się płytki, ale skrywa drugie dno. I to nie byle jakie. To swego rodzaju wanna z korkiem spustowym, która pozwala nawet umyć dane przedmioty i w szybki sposób pozbyć się wody. Fajny patent.
fot. mat. prasowe
Ford Puma 2024 - przód
Przestrzeń bagażowa sięga 456 litrów z zestawem naprawczym lub 410 litrów z kołem zapasowym. Po złożeniu drugiego rzędu możliwości załadunkowe rosną do około 1200 litrów. Aby podnieść praktyczność, projektanci zastosowali dodatkowe haczyki na obu burtach i gniazdo 12V.
Silniki
Klient ma do wyboru trzy silniki w czterech konfiguracjach. Co ciekawe, wszystkie są benzynowe i mają litr pojemności. Jak można wywnioskować, to dobrze znana konstrukcja 1.0 EcoBoost, która w tym modelu występuje w trzech wariantach mocy: 125, 155 i 170 koni mechanicznych. Ta najskromniejsza oferuje bazowo sześciobiegową skrzynię manualną, ale opcjonalnie jest też dostępna z siedmiobiegowym automatem. Pozostałe mają tę drugą skrzynię w standardzie.
fot. mat. prasowe
Ford Puma 2024 - tył
Nawet podstawowa wersja oferuje wystarczające osiągi. Sprint do setki zajmuje jej 9,8 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 191 km/h. Wybierając automat, przyspieszenie do 100 km/h trwa o 0,2 sekundy krócej. Konfiguracja 155-konna robi to samo w 8,7 sekundy, a ta 170-konna - w 7,4 sekundy.
Różnice w osiągach są znaczące, ale pomiary producenta dotyczące spalania nie charakteryzują się dużą amplitudą. Jak wynika z danych fabrycznych, między najsłabszą a najmocniejszą wersją jest zaledwie 0,5 litra różnicy. I należy zaznaczyć, że mówimy o wartościach od 5,5 do 6 litrów. A to oznacza, że nowy Ford Puma jest po prostu oszczędny.
Wrażenia z jazdy
W przypadku właściwości jezdnych trudno mówić o jakichkolwiek zaskoczeniach. Amerykański crossover prowadzi się bardzo dobrze. Zaryzykuję tezę, że najlepiej w swoim segmencie. Zawieszenie jest sprężyste, a przy tym oferuje przyzwoity poziom pokonywania nierówności. Do tego dochodzi precyzyjny układ kierowniczy.
Choć niektórzy mogą to uznać za przesadny optymizm, nowy Ford Puma może dać również sporo frajdy podczas dynamicznej jazdy na krętych, górskich odcinkach. Auto wydaje się lżejsze i mniejsze, niż jest w rzeczywistości. A to zdecydowanie coraz rzadziej spotykana cecha.
Jeżeli chodzi o dynamikę, to nawet 125-konny wariant da sobie radę. Polecamy wybrać automat, bo sprawnie dobiera przełożenia, jest szybki, polepsza osiągi i zwiększa komfort. Jedyne kręcenie nosem wywołuje jego cena (o czym za chwilę).
Warto podkreślić, że każda wersja silnikowa występuje z instalacją 48-woltową, co oznacza układ miękkiej hybrydy. Jest to najprostsza ze wszystkich elektryfikacji i nie ma powodów, by się jej obawiać. Nie daje dużych oszczędności, ale uspokaja fanów ideologii, a przy tym nie generuje kosztów.
Okiem przedsiębiorcy
No właśnie, ceny. Bazowa wersja to wydatek 99 900 złotych. Podstawowe wyposażenie, czyli Titanium jest naprawdę bogate i pragmatyczny klient nie będzie potrzebował niczego więcej - poza automatem. A ten podnosi wydatek do 113 860 złotych. Krótko mówiąc, spora różnica.
Konfiguracja 155-konna oferowana standardowo ze skrzynią automatyczną i drugim poziomem wyposażenia (ST-Line) stanowi wydatek 120 660 złotych. Z kolei 170-konna wersja ST jest topowo skonfigurowana i kosztuje 148 560 złotych.
Nowy Ford Puma jest bardzo udaną konstrukcją, która wpisuje się w oczekiwania klientów. Dobrze wygląda, tak też jeździ, a do tego oferuje zupełnie nowy kokpit podnoszący poziom zaawansowania technologicznego.
Którą wersję wybrać? Wszystko zależy od oczekiwań. Nowe ST raczej nie zdobędzie wielkiej popularności, ale te nieco słabsze propozycje mogą cieszyć się bardzo dużym wzięciem. Według nas najlepszym rozwiązaniem jest 125-konna wersja z automatem. Niczego jej nie brakuje, a przy tym została przyzwoicie wyceniona.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)