Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC, po prostu świetny samochód
2024-04-25 08:19
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Mercedes-Benz S 580 e 4MATIC dla idących z duchem czasu
Niestety, coraz trudniej o szeroko pojętą normalność w motoryzacji na Starym Kontynencie. Polityka Unii Europejskiej jest tego dowodem. W jej wyniku, genialny diesel zostanie wkrótce wyeliminowany - na rzecz elektrycznych układów napędowych, które są promowane i lobbowane na wszystkie możliwe sposoby, a i tak nie generują zadowalającego popytu. Liczni kierowcy nie są bowiem entuzjastycznie nastawieni do mniej użytecznej technologii. Właśnie dlatego Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC w większości przypadków stanowi genialny wybór - znacznie lepszy niż jego akumulatorowy odpowiednik.Wyobraźmy sobie, że takiego Mercedesa z silnikiem wysokoprężnym otrzymujemy taniej dzięki dopłacie rządowej, a na dodatek mamy darmowe parkingi i możliwość korzystania z buspasów. Pójdźmy dalej w te „niepoprawne perwersje”. Niech to modele elektryczne będą obciążane prawnie - na przykład przez normy związane z ograniczeniami masy własnej. W końcu „nadwaga” samochodów to większe zużycie nie tylko energii, ale też ogumienia i układu hamulcowego. A to tworzy ogromne zanieczyszczenia.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC - z tyłu
Kto w takiej rzeczywistości kupowałby pojazdy rzekomo zero-emisyjne? Garstka entuzjastów. I to nie jest tak, że mam ambicje, by je usuwać ze sprzedaży. Pokazuje tylko abstrakcyjną politykę. Uważam, że nowe technologie powinny być rozwijane w naturalnym tempie przy zachowaniu normalnej konkurencji.
Jeśli jakiekolwiek alternatywy zostaną zlikwidowane, to nie będzie rywalizacji, a co za tym idzie - postęp zostanie spowolniony i ceny wzrosną. Tak jest zawsze. Najlepiej, by zasady były równe dla wszystkich, a nie tworzone pod generowanie pozornego zainteresowania konkretnymi produktami.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC - profil
Jeśli włodarze UE nie zreflektują się w najbliższym czasie, to zachodni producenci zaczną tracić coraz więcej i bardziej. Niektórzy już to dostrzegają. A Chiny pieczołowicie wykorzystują sytuację, bo rynek nie lubi próżni. I najgorsze jest to, że można było wszystko przewidzieć, bo piszę o tym od kilku lat - bez choćby najmniejszej satysfakcji.
Karoseria
Po wylaniu żalu, czas przejść do głównego tematu, jakim jest ten udany samochód. Nowa generacja kultowego modelu niemieckiej marki ma za sobą ewolucję stylistyczną. Mówiąc jaśniej, każdy element karoserii jest tu nowy, ale podany w taki sposób, by całość wciąż jednoznacznie wskazywała, że to E-Klasa. I bardzo dobrze. Klienci premium nie lubią gwałtownych zmian.
Długa maska sąsiaduje z nowymi reflektorami wykorzystującymi technologię projekcyjną. Pomiędzy nimi wkomponowano grill o ciekawej fakturze. Co ciekawe, atrapa chłodnicy zyskała podświetlenie. Na szczęście jest dyskretne, dlatego nie ma mowy o dyskotekowych nawiązaniach.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC - deska rozdzielcza
Profil samochodu wygląda bardzo elegancko. Niby to tylko sedan, ale dzięki świetnym proporcjom, wyraźnie opadającej linii dachu i płynnym połączeniom stref prezentuje się po prostu okazale. Do tego dochodzi bardzo ciekawy, jasnozielony lakier, który pasuje do wieloramiennych felg o charakterystycznym wzorze.
Tył samochodu jest spójny z całą resztą. Lampy mają atrakcyjne wypełnienie i zachodzą na klapę bagażnika. Łączy je chromowana listwa, którą zamontowano nad nimi. Szkoda, że srebrne obwódki w zderzaku to atrapy. Końcówki wydechu znajdują się nieco głębiej. Jedynym elementem zewnętrznym, który wywołuje prawdziwe kręcenie nosem są wysuwane klamki, które są efektowne, ale działają opornie.
W tym miejscu należy wspomnieć także o wymiarach tego samochodu. Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC ma 4949 milimetrów długości, 1880 milimetrów szerokości oraz 1468 milimetrów wysokości. Jeżeli chodzi o rozstaw osi, to sięga 2961 milimetrów. Summa summarum, kawał samochodu.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC - fotele
Wnętrze
O ile design karoserii to ewolucja, o tyle we wnętrzu doszło do rewolucji. Wszystko za sprawą kokpitu, który bardziej przypomina projekty z elektrycznych modeli marki, niż z C- lub S-Klasy. Wszystko za sprawą „tafli”, w którą wkomponowano ekrany multimedialne. Ten po prawej jest dedykowany pasażerowi. Mimo dużych możliwości, to po prostu gadżet.
Centralny jest oczywiście większy. Bazuje na zaktualizowanym systemie MBUX, który wyróżnia się czytelnym interfejsem. Poza tym, działa bardzo szybko i płynnie. Niestety, został zintegrowany z panelem klimatyzacji. Aby ustawić temperaturę, siłę nawiewu czy ogrzewanie tylnej szyby, potrzeba dodatkowych kliknięć. Niezależny instrument byłby znacznie wygodniejszy i mniej angażujący.
Zegary są cyfrowe, a ich ekran wystaje poza obrys wspomnianej „tafli”. I właśnie to kluczowa różnica w porównaniu do układu hyperscreen, który jest stosowany w modelach z serii EQ. Nie ma jednak większego wpływu na wartości użytkowe. Najważniejsze, że wskaźniki można szeroko personalizować. Mają ładne motywy, a nawet tryb trójwymiarowy.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC - z przodu
Przed nimi zagościła kierownica z podwójnymi ramionami, na której znalazły się przyciski. Część z nich jest dotykowa, co ogranicza precyzję obsługi. Te klasyczne klawisze byłyby pod tym względem o wiele lepsze, ale taką mamy modę.
Pozwolę sobie wspomnieć także o estetyce, która ma istotne znaczenie w autach klasy premium. Gdy ekrany są wygaszone, nietrudno dostrzec odciski palców. To przypadłość wszystkich ekranów dotykowych, bez względu na producenta. Byłoby więc fajnie, gdyby jednak zastosowano również jakieś fizyczne przyciski i pokrętła do obsługi multimediów.
Materiały wykończeniowe stoją na wysokim poziomie. Jedyna nieścisłość dotyczy plastikowej części przymocowanej do podsufitki, gdzie zgrupowane są lampki. Po dociśnięciu, potrafi z siebie wydać mało przyjazne dźwięki. Sama z siebie na szczęście nie skrzypi.
Na pochwałę zasługują piękne, aluminiowe osłony głośników, a także drewniany dekor na konsoli centralnej. Ten drugi mógłby również zagościć na panelach drzwiowych zamiast fortepianowej czerni. Elegancko prezentują się dysze nawiewu, które razem tworzą motyw łuku poprowadzonego górnymi krawędziami.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC - przód
Przebywanie w tym samochodzie umilają absolutnie genialne fotele. Naprawdę trudno wyobrazić sobie lepsze siedzenia. Zakres regulacji jest bardzo duży. Można dostosować nawet boczne wyprofilowanie. Do tego, gabaryty są godne, dlatego nawet wysocy użytkownicy nie będą mieli powodów do narzekania. Po prostu ekstraklasa.
W drugim rzędzie jest sporo miejsca, ale nie ma mowy o rekordzie. Po niemal pięciometrowym sedanie można było spodziewać się jeszcze większej przestrzeni. Niemniej jednak dwie osoby średniego wzrostu zmieszczą się tu bez problemu i odbędą wygodną podróż, tym bardziej że siedzisko jest długie, a kąt pochylenia oparcia - odpowiedni. Do ich dyspozycji są także dodatkowe strefy klimatyzacji i dysze nawiewu.
Czterodrzwiowe nadwozie nie sprzyja praktyczności, ale pojemność bagażnika wynosząca 540 litrów pozwoli na zmieszczenie wakacyjnego ekwipunku czteroosobowej rodziny - pod warunkiem, że żaden z dzieciaków nie wymaga zabierania wózka. Wtedy może pojawić się problem.
Wśród użytecznych rozwiązań znajdują się dodatkowe wnęki, haczyki, mocowania i bardzo łatwy system składania oparć. Co ważne, te ostatnie dzielą się na trzy części, dlatego konieczność przewiezienia długiego przedmiotu nie wymusza zabierania dwóch miejsc.
fot. mat. prasowe
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC - tył
Technologia
A teraz czas na układ napędowy, dla którego byłbym w stanie wyjść na ulicę i zaprotestować przeciwko wątpliwej polityce środowiskowej. Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC skrywa dwulitrową jednostkę wysokoprężną. To czterocylindrowy diesel, który generuje 197 koni mechanicznych i 440 niutonometrów.
Uzupełnia go instalacja 48-woltowa, z którą tworzy układ miękkiej hybrydy, czyli tej najmniej inwazyjnej (elektryczność ma funkcję „lekko wspierającą”). Za przenoszenie mocy na obie osie odpowiada dziewięciobiegowa przekładnia automatyczna.
Tak skonfigurowana E-Klasa rozwija setkę w 7,8 sekundy i potrafi pędzić 234 km/h. Biorąc pod uwagę masę własną wynoszącą 1915 kilogramów, dynamika niemieckiego modelu jest naprawdę zadowalająca. Okazuje się jednak, że inny parametr może sprowokować jeszcze większy uśmiech.
I tu przechodzimy do zużycia paliwa. Wyobraź sobie, że jadąc przepisowo drogami ekspresowymi i autostradami z średnią prędkością 120 km/h, można zmieścić się w 5 litrach. Po pokonaniu 300 kilometrów w takich warunkach, komputer pokładowy pokazywał możliwość przejechania jeszcze 1100 kilometrów. Tak, na jednym zbiorniku paliwa o pojemności 66 litrów można w optymalnych warunkach odbyć podróż sięgającą 1400 kilometrów.
Który „elektryk” dokona tego samego? No właśnie, żaden. A gdy już skończy się olej napędowy, wystarczy zjechać na stację, poświęcić dwie minuty i wrócić do jazdy. Ktoś może stwierdzić, że nie potrzebuje takiego zasięgu, ale daje on znacznie większą swobodę, podobnie jak szybkie tankowanie zamiast czasochłonnego ładowania.
Wrażenia z jazdy
Gdyby zasięg był jedynym argumentem za tym samochodem, to mógłbym sobie odpuścić wątek związany z polityką dotyczącą przemysłu motoryzacyjnego. Problem w tym, że diesel to tylko jeden z licznych argumentów, które przemawiają za samochodami z konwencjonalnymi układami napędowymi. Dużym plusem jest też dziewięciobiegowy automat, który przy wysokich prędkościach utrzymuje obroty na śmiesznie niskim poziomie. Jedziesz 140 km/h w zupełnej ciszy, a wskazówka sięga ledwo 2 tysięcy obrotów. To też przekłada się na skromne spalanie.
Komfort jazdy nie rozczarowuje. Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC radzi sobie z wszelkimi nierównościami. Głębokie nierówności nie wyprowadzają go z równowagi. Dopracowane zawieszenie potrafi także utrzymywać nadwozie w ryzach podczas gwałtownych zmian toru jazdy. Inżynierom udało się znaleźć złoty środek.
Układ jezdny zapewnia zaskakującą zwinność. Sekret tkwi nie tylko w precyzyjnym układzie kierowniczym, ale też systemie tylnych kół skrętnych. Niemiecki sedan świetnie wpisuje się w ciasne łuki - także przy wyższych prędkościach. Tylna oś wykonuje tu dodatkową pracę, która owocuje eliminowaniem podsterowności.
Wspomniane rozwiązanie sprawdza się także podczas manewrowania przy niskich prędkościach. W takich warunkach zmniejsza promień skrętu, a co za tym idzie - średnicę zawracania. Nawet pod zatłoczonym hipermarketem nie powinno być problemu z utrzymaniem lakieru w oryginalnym stanie. Zresztą, czuwają także czujniki parkowania, kamera cofania i inne systemy wsparcia.
No właśnie, systemy wsparcia. Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC posiada szereg asystentów, którzy w mniej lub bardziej inwazyjny sposób informują o swoim istnieniu. Ten odpowiedzialny za utrzymywanie pasa ruch bywa nadgorliwy, co na przeciętnie oznaczonych drogach w Polsce może być drażniące. Na szczęście łatwo go wyłączyć.
Na osobny akapit zasługują reflektory, które są niezwykle wydajne. Po zmroku na nieoświetlonej drodze można docenić ich zasięg. Do tego, potrafią wyświetlać grafiki ostrzegawcze na jezdni. Tak, to już zupełnie inny poziom. Żarówki w nich na pewno nie wymienisz.
Okiem przedsiębiorcy
Najtańsza konfiguracja tego modelu kosztuje 269 900 złotych. Za tę kwotę można otrzymać wariant E 200, co oznacza dwulitrową benzynę o mocy 204 koni mechanicznych, dziewięciobiegową przekładnię automatyczną i napęd na tylną oś. Do układu 4MATIC trzeba dopłacić 13 300 złotych.
Diesel startuje od 285 900 złotych i od razu występuje w wersji 197-konnej z automatem. Tutaj również trzeba dorzucić do napędu na obie osie, co winduje wydatek do 299 200 złotych. Czy warto? To już kwestia indywidualnych potrzeb.
Chętni na więcej wrażeń, a przy tym utrzymanie akceptowalnego spalania mogą postawić także na rzędową, wysokoprężną „szóstkę” o pojemności trzech litrów. W tym przypadku pod prawą stopą oczekuje 367 koni mechanicznych, a 4MATIC jest standardem. Cena? 399 100 złotych.
Mercedes-Benz E 220 d 4MATIC to wprost świetny samochód. Jego diesel zapewnia międzynarodowy zasięg i dobrą dynamikę. Oprócz tego, można liczyć na dopracowane wnętrze, wysoki komfort, nowoczesne technologie i liczne systemy wsparcia.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)