Luksusowy Mercedes-AMG SL 43
2024-01-05 00:15
Mercedes-AMG SL 43 © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Mercedes-AMG SL 63 4MATIC+ budzi duże emocje
Ten luksusowy roadster jest jednym z nich. Teoretycznie, wydaje się wręcz idealnym przedstawicielem swojego gatunku. W praktyce może jednak nie spełniać jednego z oczekiwań zamożnego nabywcy. I nie chodzi tu o wyposażenie czy potencjał. O tym jednak nieco później.Fakt, pogoda w styczniu nie rozpieszcza, ale trzeba obiektywnie przyznać, że zimy są coraz łaskawsze, a lata bywają naprawdę gorące. W cieplejsze dni można więc spotkać na drogach fanów wiatru we włosach. Paradoksalnie, to szeroka grupa kierowców o różnym statusie materialnym. Kupno auta z otwieranym dachem nie musi stanowić dużego wydatku, ale oczywiście może, czego ten pojazd jest dobrym przykładem.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - z tyłu
Karoseria
Bohater tej historii to Mercedes-AMG SL 43. Pojawił się na polskich drogach w zeszłym roku. Gdyby jednak miał większy bagaż rynkowych doświadczeń, to i tak zwracałby uwagę wszystkich wokół. Wszystko za sprawą pięknej sylwetki charakteryzującej się obłym tyłem i bardzo długą maską. Takie proporcje przywodzą na myśl kultowe modele sprzed kilku dekad.
Front ze spojrzeniem rekina wzbudza respekt. Oprócz świetnie wyglądających reflektorów, znajdziemy tu szeroki grill z pionowymi listwami oraz masywny zderzak, który ma typowe kształty dla sportowej gamy niemieckiej marki.
Poza wspomnianymi proporcjami, profil ujawnia masywne błotniki, chowane klamki oraz felgi o nowym wzorze. Te ostatnie zdobi motyw „podwójnej obręczy”, który nie wszystkim przypadnie do gustu. Z tyłu znajdziemy natomiast lampy wpisujące się w najnowszy nurt stylistyczny stosowany przez niemieckiego producenta. Nad nimi zamontowano niewielką klapę bagażnika, na której jest jeszcze wysuwany spojler.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - deska rozdzielcza
Luksusowy roadster musi mieć miękki dach - i tak też jest w tym przypadku. Czarne poszycie dobrze komponuje się z niebieskim lakierem karoserii. Do urody tego auta po prostu nie da się przyczepić. Gwoli ścisłości, SL ma 4700 milimetrów długości, 2100 milimetrów szerokości (z lusterkami) oraz 1359 milimetrów wysokości. Rozstaw osi? Dokładnie 2700 milimetrów.
Wnętrze
Kabina została poskładana z „klocków”, które zastosowano w innych modelach. Niemniej jednak posiada również własne akcenty nadające indywidualny sznyt ogólnemu projektowi. Sam kokpit może się podobać. Oparto go na motywach tworzących elegancki i nowoczesny sznyt. Jakość materiałów? Bardzo dobra, podobnie jak ich spasowanie. Cieszy także czarno-biała kolorystyka, która jest estetyczna i daleka od nachalności.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - fotele
Cyfrowe wskaźniki są praktycznie takie same, jak w innych Mercedesach. Można je personalizować w bardzo szerokim zakresie. Konserwatywnych użytkowników ucieszy obecność motywu z klasycznymi tarczami. Wyróżnikiem zegarów jest sąsiedztwo nietypowo przyciętej osłony przeciwsłonecznej. Mimo braku klasycznego „daszka”, spełnia swoje zadanie.
Nieco bliżej użytkownika jest oczywiście kierownica, która świetnie leży w dłoniach. Uzupełniono ją dodatkowymi funkcjami (w tym selektorem trybu jazdy). Z kolei na jej podwójnych ramionach znajdują się dotykowe przyciski, do których pracy i rozmieszczenia trzeba się przyzwyczaić. Nigdy jednak nie będą lepsze od tych klasycznych. Koniec, kropka.
W miejscu centralnym znajduje się ekran dotykowy, który można spotkać również w Klasie S. Tylko w tym modelu da się jednak sterować jego kątem pochylenia. Po co? Aby zapewnić odpowiednią czytelność w słoneczne dni. Dobry pomysł, który się sprawdza.
Sam interfejs jest bardzo ładny i łatwy w obsłudze. Niestety, panel klimatyzacji został zintegrowany z ekranem, ale ma swoją oddzielną strefę na samym dole, dlatego bez względu na wybrane menu, jego kluczowe ustawienia wyświetlają się cały czas.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - profil
Liczba zastosowanych rozwiązań jest bardzo szeroka. Nikogo już nie zaskoczy Apple CarPlay czy Android Auto, ale na pewno ucieszy dopracowana obsługa głosowa. W tej kategorii możemy mówić o jednym z najlepszych systemów na rynku. Cieszy także nawigacja z przenoszeniem rzeczywistego obrazu na mapę. To gadżet, który po krótkim czasie staje się przydatny.
Jeżeli chodzi o praktyczność, to nie ma mowy o wyjątkowych walorach. Jest jednak lepiej, niż można było przypuszczać. Oprócz kieszeni w drzwiach, są uchwyty na butelki, dwa pojemne schowki i gniazda USB-C. Tyle powinno wystarczyć.
Fotele osadzono nisko, co spodoba się kierowcom o sportowym zacięciu. To oczywiście ma drugą stronę medalu - wsiadanie i wysiadanie jest nieco trudniejsze, niż w przypadku zwykłej osobówki. Zakres regulacji jest po prostu kompletny - każdy dobierze tu właściwą pozycję. Miłym dodatkiem są dysze nawiewu pod zagłówkami, które zapewniają strumień ciepłego powietrza.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - przód
Drugi rząd? Tylko za karę. To luksusowy roadster 2+2, który z tyłu powinien wozić głównie plecak, torebkę, albo niewielkie zakupy. Niemal pionowo ustawione oparcie i brak przestrzeni na nogi eliminuje użyteczność tych miejsc. Aczkolwiek lepiej je mieć „w razie czego”. Gdy nie są wykorzystywane, można zamontować windshot, który ogranicza cyrkulację powietrza przy otwartym dachu.
No właśnie, dach. Do jego obsługi służą suwak na ekranie dotykowym i przycisk umieszczony tuż pod nim. Znacznie wygodniej korzystać z tego drugiego. Po kilkunastu sekundach można cieszyć się ze słońca nad głową.
Luksusowy roadster niemieckiej marki posiada oczywiście bagażnik - fakt, skromny, ale jest. Użytkownicy mają do dyspozycji 213 litrów, co pozwala zapakować dwie większe torby. Wkładanie twardych walizek nie ma większego sensu, ze względu na mały otwór załadunkowy oraz nietypową kubaturę. Znacznie praktyczniej jest wziąć coś miękkiego.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - tył
Technologia
I teraz przechodzimy do kluczowego wątku. Niektórzy mogą być zaskoczeni, że Mercedes-AMG SL 43 posiada napęd na tylną oś. Taki układ występuje tylko i wyłącznie w podstawowej wersji silnikowej, czyli tej, która bierze udział w teście. Nie brakuje jej mocy, ale trudno ją usprawiedliwić wizerunkowo. Sercem samochodu jest bowiem dwulitrowy, doładowany benzyniak, którego można spotkać także we flagowej Klasie A (w kompakcie jest jednak, uwaga, mocniejszy). W tym miejscu należy dodać, że pozostałe trzy warianty napędowe oparte są na czterolitrowym V8. Tak, to spora różnica - i nie chodzi o czysty potencjał.
Patrząc na tę jednostkę czysto pragmatycznie, nie jest źle - wręcz przeciwnie. Kierowca ma pod prawym butem 381 koni mechanicznych. Dodatkowe 14 kucyków pochodzi z 48-woltowej, z którą wspomniany silnik tworzy układ miękkiej hybrydy. Moment obrotowy? 480 niutonometrów.
Przenoszeniem mocy na tylną oś zajmuje się dziewięciobiegowa przekładnia AMG Speedshift MCT z wielotarczowym sprzęgłem (typ mokry). Taki zestaw ogranicza masę własną do 1735 kilogramów. Te mocniejsze wersje windują ją do około 2 ton.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - profil, fot.2
I tu trzeba wspomnieć o lżejszym podwoziu, w którym zastosowano więcej aluminium i kompozytów. Jednocześnie zapewniono większą sztywność nadwozia (wykorzystując między innymi magnez). Są tu także kute drążki, wsporniki i zwrotnice oraz sprężyny, które przeszły zaawansowany proces hartowania.
Osiągi? Lepiej, niż przyzwoite. Sprint do setki zajmuje 4,9 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 275 km/h. Teoretycznie, zużycie paliwa nie ma tak istotnego znaczenia w takim samochodzie, ale warto wiedzieć, że luksusowy roadster Mercedesa mieści się w 11 litrach w cyklu mieszanym - podczas normalnej jazdy.
Wrażenia z jazdy
Nie jest tajemnicą, że wcześniej miałem do czynienia z wersją 585-konną, którą wciąż dobrze pamiętam. Różnice między tymi samochodami są naprawdę dostrzegalne. Zacznę od punktu na korzyść podstawowej odmiany. Skromniejsza masa własna jest rzeczywiście odczuwalna. Nietrudno też dostrzec znacznie lepsze rozłożenie masy. Mercedes-AMG SL 43 wydaje się zwinniejszy od swojego mocniejszego brata.
Zwinność to jednak nie wszystko. SL 63 sprawia wrażenie znacznie poważniejszego, co nie oznacza, że jest bardziej brutalny. Ma dużo więcej mocy, która nie tylko płynniej trafia na asfalt, ale też zapewnia większą harmonię. W przypadku dwulitrowej jednostki pojawiają się wyraźne drgania (na postoju). Poza tym, przydałby się nieco przyjemniejszy dźwięk.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG SL 43 - z przodu
Komfort? W obu jest podobny, czyli na czwórkę - uwzględniając typ samochodu. W tym mocniejszym czułem się jednak trochę lepiej. Dlaczego? W podstawowych trybach jazdy było wyraźnie mniej szarpania i wspomnianej sztywności, która na co dzień nie ma tak dużego znaczenia, jak na torze wyścigowym.
SL 63 jest wyposażony w układ 4MATIC, co oznacza, że trudniej wyprowadzić go z równowagi. Testowana wersja znacznie bardziej ochoczo zmiata bokiem i potrzebuje do tego mniej wysiłku. Frajda tkwi w prostocie. W tym wszystkim potrzeba więcej pokory, bo RWD ma mniejszą tolerancję na błędy kierowcy - warto o tym pamiętać.
Czy luksusowy roadster nadaje się do miasta? Tak, choć z pewnymi zastrzeżeniami. Auto ma pokaźne gabaryty, a przy tym skromny prześwit, dlatego trzeba uważać na wysokie krawężniki. Poza tym, widoczność przy zamkniętym dachu jest ograniczona. Na szczęście nie brakuje czujników, kamer i systemów, które pozwalają zachować lakier w oryginale. Trzecia sprawa to zwrotność. Jak to w usportowionym aucie bywa, średnica zawracania nie jest mała - chyba, że kierowca zamierza poświęcić odrobinę bieżnika. Wiecie, co mam na myśli.
Potencjał tego samochodu jest naprawdę duży, jeżeli zdamy sobie sprawę z jego przeznaczenia. To nie jest idealny wóz do wożenia dzieci z domu do szkoły czy przedszkola. Znacznie lepiej sprawdza się w roli „połykacza krętych kilometrów”. I nie trzeba otwartego dachu, by w takich okolicznościach cieszyć się jego możliwościami.
Okiem przedsiębiorcy
A teraz czas wygodnie usiąść na fotelu, bo przechodzimy do dużych liczb - a nawet bardzo dużych. Luksusowy roadster w bazowej konfiguracji to wydatek 647 300 złotych. Właśnie takie wydanie ma pod maską dwulitrowy silnik. Dużo? Czytaj dalej.
Mercedes-AMG SL 55 4MATIC+ (476 koni mechanicznych) kosztuje 868 700 złotych. Z kolei SL 63 4MATIC+ (585 koni mechanicznych) stanowi wydatek 1 019 400 złotych. Między bazową a topową wersją jest więc niemal 400 tysięcy złotych różnicy. Należy dodać, że mówimy o egzemplarzach bez opcji dodatkowych, które mogą znacząco podnieść ceny.
Dla kogo stworzono podstawową odmianę tego modelu? Dla klienta, który po prostu chce mieć SL-a, ale nie zależy mu na silniku V8 i bardzo dużej mocy. Wydaje się, że to niewielki target (w końcu to jeden z flagowych reprezentantów tej marki), ale Mercedes z pewnością przeprowadził badania rynkowe zanim zdecydował się na zaoferowanie prezentowanego wariantu.
Istnieje też garstka purystów, która mogłaby pozwolić sobie na ten model, ale chciałaby czegoś „pomiędzy”. Wydaje się, że idealnym rozwiązaniem byłby sześciocylindrowy silnik z poprzedniego Mercedesa-AMG E 53. Miałby nieco więcej mocy (około 435 koni mechanicznych), a przy tym byłby bardziej kulturalny i lepszy wizerunkowo od „rzędowej czwórki”.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)