Renault Austral E-Tech to wyraźny krok naprzód
2024-01-03 00:22
Renault Austral E-Tech © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Renault Austral 1.3 Mild Hybrid Auto, godny następca Kadjara
Między konwencjonalnymi samochodami, a tymi na prąd są jeszcze hybrydy, które łączą oba światy. W licznych przypadkach robią to naprawdę dobrze. Ten nowy SUV popularnej marki jest tego kolejnym dowodem. Ma jednak znacznie więcej argumentów, by przekonać potencjalnych nabywców.Zacznijmy od tego, że pojawił się na polskim rynku w 2023 roku, co oznacza, że to wciąż świeży projekt. Zastąpił mocno wysłużony model, który już wyraźnie odstawał od swoich konkurentów. Podobnie jak on, należy do klasy kompaktów, która jest przepełniona ciekawymi ofertami. Czy osiągnie sukces? Czas pokaże.
Przejdźmy więc do rzeczy. Oto Renault Austral, czyli następny poważny gracz w segmencie C. Od razu pozwolę sobie stwierdzić, że jest o niebo lepszy od Kadjara - praktycznie w każdej istotnej kategorii. To jeszcze nie gwarantuje powodzenia, ale jest dobrym prognostykiem.
fot. mat. prasowe
Renault Austral E-Tech - z tyłu
Karoseria
Jego uroda jest bezdyskusyjna. Projektanci zaktualizowali dobrze znany nurt stylistyczny, którego najlepiej określają elementy oświetlenia. Zarówno przednie reflektory z rogami LED, jak i tylne lampy zachodzące na klapę prezentują się bardzo elegancko i nowocześnie zarazem.
Ładnych akcentów jest tu jeszcze więcej. Nawet faktura grilla ma swój sznyt. Ponadto, uwagę zwracają licznie przetłoczenia, opadająca linia dachu i chromy, które są zazwyczaj nieodłączną częścią francuskich karoserii.
fot. mat. prasowe
Renault Austral E-Tech - deska rozdzielcza
Mamy do czynienia z SUV-em, dlatego nie mogło zabraknąć nakładek chroniących dolne części karoserii. Zostały one polakierowane, co w pewnym stopniu zabiera „terenowy animusz”. Bądźmy jednak poważni - potencjalny nabywca takiego pojazdu nie myśli o taplaniu w błocie czy pokonywaniu leśnych przeszkód.
Nie sposób pominąć wymiarów. Nowy SUV francuskiej marki ma 4510 milimetrów długości, 1825 milimetrów szerokości i 1644 milimetry wysokości. To wszystko przy rozstawie osi wynoszącym 2667 milimetrów. Podsumowując, typowy kompakt „na szczudłach”.
fot. mat. prasowe
Renault Austral E-Tech - fotele
Wnętrze
Kabina to prawdziwa rewolucja w stosunku do poprzednika. Mówię tu o postępie absolutnym. Najlepszym tego przykładem jest oczywiście kokpit, który przenosi użytkownika do ery cyfryzacji. Nie robi tego jednak w sposób bezsensowny, jak w wielu nowych modelach różnych marek. Przede wszystkim jest tu pomysł pozwalający zachować indywidualny charakter stylistyczny.
Poza tym, ergonomia jest naprawdę na godnym poziomie. Początkowo wszystko wydaje się futurystyczne, ale ręka intuicyjnie trafia tam, gdzie znajduje się oczekiwana funkcja. Jak powszechnie wiadomo, nie jest to takie oczywiste we współczesnych samochodach. Jakość materiałów? Bardzo dobra. Dominują tu miękkie, dobrze spasowane tworzywa. Jedynie przedni schowek od strony pasażera mógłby zostać wykonany z nieco lepszego plastiku. Cieszy natomiast dbałość o detale. Listwy LED, dekory, dysze nawiewu, klamki - każdy z tych elementów prezentuje się bardzo dobrze.
fot. mat. prasowe
Renault Austral E-Tech - profil
Przed oczami kierowcy znajduje się kierownica z grubym wieńcem, który dobrze leży w dłoniach. Na jej ramionach umieszczono fizyczne przyciski. W ich sąsiedztwie jest także funkcja wyboru trybu jazdy. Kierowca nie musi więc szukać jej na konsoli.
Zegary osadzono na wyświetlaczu, co dziś nie jest żadnym zaskoczeniem. Pozwalają dobierać motywy zgodnie z uznaniem, ale brakuje klasycznego wzoru tarcz - niektórzy cenią sobie konserwatywne podejście w tej kwestii.
Z kolei na środku znajduje się pionowo wkomponowany ekran multimedialny. To zaawansowany instrument, który został zintegrowany z kluczowymi funkcjami pojazdu. Daje duże możliwości, działa szybko i płynnie. Co istotne, zawiera usługi Google - w tym mapy podające sytuację drogową w czasie rzeczywistym. Nie trzeba zatem korzystać z dodatkowych urządzeń, by cieszyć się najlepszą nawigacją na rynku. Interfejs posiada także wbudowany panel klimatyzacji. Na szczęście, uzupełniają go zwykłe klawisze, które zostały umieszczone pod ekranem. Za ich pomocą można ustawić m.in. temperaturę, kierunek i siłę nawiewu, ogrzewanie szyb czy obieg powietrza.
fot. mat. prasowe
Renault Austral E-Tech - z przodu
Projektanci postanowili również podejść kreatywnie do tunelu środkowego. Znajduje się na nim ruchoma półka z szerokim podparciem oraz indukcyjną ładowarką. W ich sąsiedztwie są także gniazdka, uchwyty na butelki, podłokietnik i pojemne schowki. Fajny pomysł, dobre wykonanie.
Fotele wyglądają elegancko i zapewniają wysoki komfort. Dobre wyprofilowanie idzie w parze z odpowiednimi gabarytami. Zabrakło tylko opcji przedłużania siedziska. Niemniej jednak zakres regulacji jest wystarczający, by dobrać odpowiednią pozycję za kierownicą.
fot. mat. prasowe
Renault Austral E-Tech - przód
W drugim rzędzie też jest wygodnie. To zasługa kanapy, która została bardzo dobrze zaprojektowana. Posiada właściwy poziom miękkości i ma godny kąt pochylenia oparcia. Do tego, w bogatszych wersjach jest przesuwna. Środkowe miejsce jest nieco węższe, ale można na nim spędzić kilkadziesiąt minut podróży bez żadnego dyskomfortu. Jeżeli nie jest wykorzystywane, to łatwo zamienić je w podłokietnik. Do dyspozycji pasażerów są też dodatkowe gniazda USB-C i dysze nawiewu.
Wspomniana, przesuwna kanapa wpływa na pojemność bagażnika. Gdy jest maksymalnie odsunięta, możliwości załadunkowe spadają do 430 litrów. Po przesunięciu jej do przodu, pojemność kufra rośnie do 555 litrów. Z kolei złożenie oparć (za pomocą wygodnych cięgien) owocuje powiększeniem do 1455 litrów.
Producent nie zapomniał o praktycznych rozwiązaniach, które mogą przydać się w wielu sytuacjach. Wśród nich znajdziemy gniazdo ładowania 12V, wnęki, haczyki, mocowania, podwójną podłogę i masywną półkę. Co istotne, tutaj także można zaobserwować dobre wykończenie, o czym świadczą tapicerowane burty.
fot. mat. prasowe
Renault Austral E-Tech - tył
Technologia
To najnowsza odmiana napędowa, która trafiła do oferty. Nowy SUV francuskiej marki występuje jako hybryda HEV, czyli ta samoładująca. Została oparta na doładowanej jednostce benzynowej o pojemności 1,2 litra (trzycylindrowa konstrukcja). Współpracuje z nią silnik elektryczny i system HSG (rozrusznik-alternator). Potencjał systemowy tego zestawu to 199 koni mechanicznych. Co ciekawe, Renault nie podaje maksymalnego momentu obrotowego. Wiadomo jednak, ile generują poszczególne podzespoły (205, 205 i 50 niutonometrów).
Technologia obejmuje również układ skrzyń Multi-mode MMT. To oznacza połączenie czterobiegowej przekładni zautomatyzowanej z konstrukcją bezstopniową. Takie samo rozwiązanie znalazło się w starszej hybrydzie, która została oparta na nieco większym, wolnossącym silniku benzynowym. Podobnie jak tam, cały potencjał kierowany jest na przednią oś.
Osiągi? Nie można mówić o rozczarowaniu. Przyspieszenie do setki trwa 8,4 sekundy, co przy tych gabarytach (i masie przekraczającej 1,5 tony) jest akceptowalnym rezultatem. Prędkość maksymalna wynosi natomiast 175 km/h. Nie jest to granica potencjału hybrydy, tylko efekt zastosowania ogranicznika prędkości. Francuzi chcą w ten sposób pozytywnie wpłynąć na bezpieczeństwo drogowe.
A co z baterią? Ma pojemność 2 kWh, co jest optymalną wartością w hybrydach typu HEV. Dzięki niej można pokonywać krótkie dystanse w trybie elektrycznym. Warta uwagi jest jednak ich duża częstotliwość, co oznacza obecność wydajnego systemu odzyskiwania energii.
Bardzo istotnym wątkiem jest zużycie paliwa. Niektórych może zaskoczyć, że ten nowy SUV reprezentujący segment C potrafi zużywać 5,5 litra - w mieście i poza nim. Na drogach ekspresowych i autostradach potrzebuje około 7 litrów - bez żadnej taryfy ulgowej. Nie trzeba więc wykazywać się przesadną cierpliwością, by uzyskać takie wyniki. I za to należą się ukłony dla inżynierów.
Wrażenia z jazdy
Praca układu hybrydowego jest przewidywalna. Silnik elektryczny potrafi samodzielnie napędzać auto, ale ważniejsze jest to, że często przejmuje dowodzenie podczas ruszania - gdy obciążenie jest największe. Silnik spalinowy ma więc nieco mniej pracy. Wiele zależy oczywiście od poziomu mocy, z którego chcemy skorzystać. Podczas rozsądnej jazdy będzie to jednak popularne zjawisko.
Mały benzyniak ma typowy dźwięk i generuje drobne wibracje - jak wszystkie jednostki trzycylindrowe. Można jednak szybko przyzwyczaić się do jego charakterystyki, bo nie jest męcząca. Komputer sterujący potrafi wydajnie „żonglować” pracą silników dopasowując ją do warunków. Mówiąc jaśniej, samemu decyduje, kiedy i który motor ma być tym dominującym lub samodzielnie napędzającym.
Duet skrzyń Multi-mode MMT wciąż nie jest zwolennikiem agresywnej jazdy, ale pracuje lepiej, niż w starszej hybrydzie Renault. Dobiera przełożenia znacznie płynniej, a przy tym „nie przeciąga” obrotów. Jeśli chodzi o przedni napęd, to bez problemu radzi sobie z mocą pojazdu. Wydajne przyspieszanie jest możliwe nawet na śliskiej nawierzchni.
Układ jezdny Australa zasługuje na uznanie. Pod względem prowadzenia to jeden z najlepszych samochodów w swojej klasie - jeśli nie najlepszy. Nowy SUV dobrze spisuje się na krętych drogach, mimo wysokiego nadwozia. Spora w tym zasługa precyzyjnego układu kierowniczego, sprężystego zawieszenia i tylnej osi skrętnej (4Control), która przydaje się także podczas manewrowania po parkingu (zmniejsza średnicę zawracania do zaledwie 10 metrów).
Istotny wpływ na komfort ma oczywiście wyciszenie. Nawet podczas szybkiej jazdy można swobodnie rozmawiać między rzędami. Gdy jednak zabraknie tematów, z pomocą przyjdzie naprawdę dobry zestaw audio firmy Harman Kardon. Tym modelem można bez problemu ruszać daleką podróż.
Nowy SUV Renault ma też liczne systemy wsparcia. Co ważne, nie są inwazyjne, dlatego kierowca nie ma poczucia, że coś mu przeszkadza. Oprócz asystentów jazdy, na wyróżnienie zasługują wspomniane już mapy Google. Pojawiają się na obu dużych wyświetlaczach i zapewniają wzorowe nawigowanie.
Okiem przedsiębiorcy
Renault Austral w podstawowej konfiguracji kosztuje 135 900 złotych. Za taką kwotę można dostać 140-konną, miękką hybrydę i bazowe wyposażenie. Nieco mocniejsze, bo 160-konne wydanie tego układu kosztuje 158 900 złotych, ale posiada automat i drugi poziom wyposażenia.
Testowana, pełna hybryda o mocy 199 koni mechanicznych też startuje od drugiego poziomu wyposażenia. Cena? Minimum 173 900 złotych. Należy jednak podkreślić, że mówimy o roczniku 2024. Teraz zaczną się wyprzedaże, dlatego będzie można spokojnie znaleźć dobrą ofertę.
Renault Austral to wyraźny krok naprzód. Jest znacznie lepsze od Kadjara - i to pod każdym względem. Jego zaawansowanie technologiczne, praktyczność, komfort i jakość pozwalają na dołączenie do czołówki segmentu.
Czy nowy SUV z układem HEV to dobry pomysł? To zależy. Jeśli chodzi o moc, to rzeczywiście oferuje najlepsze osiągi. Aczkolwiek w wielu przypadkach wystarczy 160-konna, miękka hybryda, która również dysponuje dobrą dynamiką i niewiele większym spalaniem.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)