Renault Clio po liftingu
2023-09-05 00:55
Renault Clio © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Renault Austral - premierowy suv z mocnymi argumentami
Tak, Renault Clio po liftingu potrafi pozytywnie zaskoczyć. To auto miejskie dysponujące długą listą zalet, która nie musi wydawać się taka oczywista. Przejdźmy więc do rzeczy, by lepiej poznać ten udany model.Historia Clio nie ma negatywnych kart. Każda z generacji była dopracowana i cieszyła się dużym wzięciem. Francuzi od zawsze przewodzą w segmencie B i nic nie wskazuje na to, by ten trend się odwrócił. Lifting z pewnością pomoże utrzymać zainteresowanie nabywców.
Zmiany stylistyczne są wyraźne, co szczególnie widać po elementach oświetlenia. Z przodu pojawiły się przemodelowane reflektory, które zostały uzupełnione światłami LED do jazdy dziennej (w kształcie bumerangów). Z tyłu postawiono na nowe klosze lamp. Bystre oko dostrzeże także nowe zderzaki.
fot. mat. prasowe
Renault Clio - z tyłu
Jak zwykle przy okazji liftingu wprowadzono zaktualizowaną listę wzorów felg i taką też paletę lakierów. Do gamy trafiła szara barwa, która jest widoczna na zdjęciach. Co więcej, producent dołączył także nową wersję wyposażeniową o nazwie esprit Alpine, co jest bezpośrednim nawiązaniem do sportowej, legendarnej marki.
Wnętrze
W kabinie również pojawiły się nowe elementy, choć zmiany należy uznać za kosmetyczne. Sam układ pozostał taki sam, co jest dobrą wiadomością. Cyfrowe zegary można delikatnie personalizować. Przekazywane przez nie informacje są czytelne.
fot. mat. prasowe
Renault Clio - deska rozdzielcza
Rolę centrum dowodzenia wciąż pełni dotykowy ekran multimedialny. Działa szybko i sprawnie. Co ważne, niezależny panel klimatyzacji został zachowany. Pod względem ergonomii nie można mieć zatem żadnych zarzutów.
Przestrzeń w obu rzędach pozostała taka sama, dlatego trudno mówić o specjalnych różnicach. Francuskie auto miejskie bez problemu pomieści cztery dorosłe osoby, które zaliczą wygodną podróż. Warto odnotować, że jakość wykonania pozostała na wysokim poziomie. To bez wątpienia jeden z najlepszych modeli w tej kategorii.
fot. mat. prasowe
Renault Clio - fotele
Jak już wspomniałem, lifting przyniósł wersję „esprit Alpine”, co można dostrzec również na zdjęciach. Kokpit otrzymał tapicerowane dekory zarezerwowane tylko dla tej odmiany. To samo dotyczy foteli z głębokim wyprofilowaniem. Summa summarum, jest estetycznie i wygodnie.
Oferta silnikowa
Auto będzie oferowane z trzema różnymi układami napędowymi. Bazą pozostaje silnik 1.0 TCe oferujący 90 koni mechanicznych i 160 niutonometrów. W standardzie jest dostępny z sześciobiegową skrzynią manualną. Ma zużywać 5,3 litra w cyklu mieszanym. Osiągi? Rozpędza się do 100 km/h w 12,5 sekundy i potrafi pędzić 180 km/h.
fot. mat. prasowe
Renault Clio - profil
Jeszcze bardziej ekonomiczny wariant to ten sam silnik uzupełniony instalacją LPG. Oferuje 100 koni mechanicznych i 170 niutonometrów. Jego dynamika jest minimalnie lepsza. Sprint do setki trwa dokładnie 11,8 sekundy, a v-max to również 180 km/h. I to właśnie ten układ pozwala dojechać najdalej. Wszystko za sprawą dwóch zbiorników. Ten na benzynę ma 39 litrów, a dedykowany LPG - 32 litry. Nawet jeśli dane producenta z cyklu WLTP są przesadnie optymistyczne, to i tak na dwóch bakach można bezproblemowo pokonać grubo ponad 1000 kilometrów. Taniej jest jednak uzupełniać zbiornik gazu bo różnica w spalaniu jest niewielka, a w cenie za litr - ponad dwukrotna.
Oferta obejmuje także pełną hybrydę HEV. Podobnie jak w poprzedniku, układ opiera się na wolnossącym silniku benzynowym generującym 90 koni mechanicznych. Wspiera go jednostka elektryczna (36 kW) oraz tak zwany HSG, czyli rozrusznik zintegrowany z alternatorem (15 kW). Łączny potencjał tego układu to 145 koni mechanicznych.
fot. mat. prasowe
Renault Clio - z przodu
Przenoszeniem mocy zajmuje się zautomatyzowana skrzynia Multi-mode. Dotychczas była to najsłabsza strona tego wariantu. Inżynierowie zastosowali jednak nowe oprogramowanie i przestroili ten podzespół. Efekt jest co najmniej zadowalający.
Wrażenia z jazdy
Pierwsze kilometry odbyłem za kierownicą wersji zelektryfikowanej. Byłem szczerze zaskoczony różnicami względem dotychczas oferowanej hybrydy. Układ jest taki sam, ale jego praca - zupełnie inna. I zaczynamy od skrzyni, która przestała „przeciągać” i studzić temperament hybrydy. Działa bardziej żwawo, co odzwierciedlają osiągi. Sprint do setki trwa 9,3 sekundy. Prędkość maksymalna to także 180 km/h, co jest efektem zastosowania elektronicznego ogranicznika.
fot. mat. prasowe
Renault Clio - przód
Charakterystyka pracy tego układu zmieniła się także w kontekście jednostki elektrycznej. Gwałtowne wciśnięcie gazu ewidentnie budzi ją do życia, co sprawia, że nie ma zwłoki czasowej, która miałaby wynikać z odpalenia silnika spalinowego. I właśnie tak to powinno wyglądać od początku.
Zaskoczeniem może być także spalanie. Przy ekonomicznym przemieszczaniu się poza miastem zdołałem osiągnąć wynik lepszy, niż podaje producent, czyli 3,8 litra. Uwzględniając warunki mieszane, spalanie mieści się poniżej 5 litrów, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Dezaktywacja silnika spalinowego to częste zjawisko, szczególnie w mieście będącym naturalnym środowiskiem tego modelu. Jak widać, nie trzeba było wielkich zmian, by układ pracował naprawdę o wiele lepiej, niż przed liftingiem.
Renault Clio po liftingu posiada także szereg nowoczesnych systemów wspierających prowadzenie: od asystenta pasa ruchu po system wykrywania pieszych. Najważniejsze jednak, że jest zwarte i zwinne, co jest zasługą dopracowanego układu jezdnego.
fot. mat. prasowe
Renault Clio - tył
Okiem przedsiębiorcy
I tu przechodzimy do jeszcze ważniejszych liczb. Ceny odświeżonego Clio startują od 74 200 złotych za bazową odmianę wyposażeniową uzupełnioną 90-konnym silnikiem benzynowym. O równe 4000 złotych droższa jest odmiana LPG. Według mnie to doskonale wydane pieniądze, które mogą się szybko zwrócić.
Hybryda jest oczywiście wyraźnie droższa, ale wciąż stanowi niezłą ofertę - jak na aktualną sytuację rynkową. Za 99 200 złotych dostajemy układ HEV z tym samym bazowym wyposażeniem, co w pozostałych wersjach silnikowych. Przypomnijmy, że bazowe Polo ze zwykłym benzyniakiem startuje od podobnej kwoty, co ta pełna hybryda Renault.
Francuskie auto miejskie zostało udoskonalone i uatrakcyjnione tam, gdzie powinno. Teraz jest po prostu jeszcze lepsze i nadaje się również do dalszych podróży. Jest bez wątpienia warte zainteresowania.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)