Jeep Compass mHEV w rozsądnej cenie
2023-06-28 08:47
Jeep Compass mHEV © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Jeep Compass 4xe, czyli odrobinę terenowy suv
Jeep Compass mHEV jest częstym widokiem na polskich drogach. Tak naprawdę można u nas spotkać różne konfiguracje tego modelu, bo jest on oferowany od 2016 roku. Siedem lat rynkowych doświadczeń to znak, że jest już bliżej niż dalej końca swojej warty. Niewykluczone, że następca będzie dysponował zupełnie inną koncepcją napędową. To jednak temat na inny materiał.Pod względem stylistycznym jest całkiem nieźle. Front z siedmioczęściowym grillem i charakterystycznymi reflektorami skutecznie nawiązuje do Grand Cherokee. Gabaryty są oczywiście inne, ale z daleka trudno dostrzec większe różnice. Z tyłu już nie ma tego problemu, bo lampy, klapa bagażnika czy tylny spojler wyglądają inaczej.
fot. mat. prasowe
Jeep Compass mHEV - z tyłu
Jako że to SUV, nie mogło zabraknąć plastikowych nakładek, które chronią dolne partie karoserii. Oprócz tego można dostrzec spory prześwit, ale ten jest przydatny głównie przy wysokich krawężnikach. Nie ma co się łudzić, że nabywca takiej konfiguracji będzie zjeżdżał samochodem w trudny teren. Nic bardziej mylnego.
Wnętrze
Kabina to mieszanka klasyki z nowoczesnością - według mnie zdecydowanie na plus. Wiem, że nie robi takiego wrażenia jak ta cała „ekranizacja”, którą znajdziemy w najnowszych modelach, ale przynajmniej jest to ergonomicznie i przejrzyście. Do rozmieszczenia poszczególnych instrumentów nie można się przyczepić. Fizycznych przycisków i pokręteł nie brakuje.
fot. mat. prasowe
Jeep Compass mHEV - deska rozdzielcza
Zegary są cyfrowe i mają oryginalne motywy. Nie oferują tego zwykłego (dwóch tarcz), ale i tak można liczyć na czytelność. Przed nimi zagościła kierownica z klasycznymi przyciskami. Ma wystarczająco gruby wieniec i jest wygodna w obsłudze.
Rolę centrum dowodzenia pełni dotykowy ekran multimedialny, który wystaje poza obrys podszybia. Nie robi tego jednak nachalnie, dzięki czemu nie pochłania przesadnie uwagi. Pod nim znalazły się przyciski funkcyjne i bardzo ergonomiczny panel klimatyzacji. Obsługa tego wszystkiego jest banalnie prosta.
Jakość materiałów? Przyzwoita. Plastiki są w większości „mięsiste”, choć nietrudno odnieść wrażenie, że jest tu ponuro. Srebrne dekory delikatnie ożywiają projekt, ale przydałoby się nieco więcej ubogaceń, które dodałyby nieco kolorytu. Warto dodać, że schowki i kieszenie są bardzo pojemne, co pozytywnie wpływa na praktyczność.
fot. mat. prasowe
Jeep Compass mHEV - fotele
Fotele są dobre - taka ocena oddaje praktycznie wszystko, co można o nich powiedzieć. Mówiąc inaczej, nie dominują w żadnej kategorii, ale też nie są rozczarowujące. Osoby średniego wzrostu nie powinny więc narzekać.
Drugi rząd zaskoczył mnie długością siedziska kanapy. Szczególnie te boczne miejsca oferują niezłe podparcie ud. Kąt pochylenia oparcia kanapy jest przyzwoity, podobnie jak same zagłówki. Na środku jest oczywiście mniej wygodnie, ale od biedy można tam zaliczyć wielogodzinną podróż bez większych problemów.
fot. mat. prasowe
Jeep Compass mHEV - z przodu
Pod szeroką pokrywą kryje się bagażnik, który oddaje do dyspozycji 424 litry wolnej przestrzeni. Szkoda jedynie, że jego burty nie zostały pokryte tapicerką. Twardy plastik może szybko ulegać porysowaniu. Warto o tym pamiętać podczas rozmieszczania ładunku.
Kufer ma również dodatkowe walory praktyczne. Po bokach znalazły się użyteczne wnęki, a pod podłogą - dodatkowy schowek. Oprócz tego są tu solidne mocowania i twarda półka, na której też można coś położyć. Po złożeniu drugiego rzędu, bagażnik rośnie do 1270 litrów.
fot. mat. prasowe
Jeep Compass mHEV - profil
Technologia
Jak już wiadomo, prezentowany model skrywa układ miękkiej hybrydy. Jest on oparty na benzynowej jednostce o pojemności 1,5 litra, która generuje 130 koni mechanicznych i 240 niutonometrów. Jej uzupełnieniem jest generator prądu (instalacja 48V), która oferuje dodatkowo 20 koni mechanicznych i 55 niutonometrów.
Przenoszeniem tego potencjału zajmuje się siedmiobiegowa przekładnia automatyczna. Choć to Jeep, wszystkie wartości przenoszone są na oś przednią. Puryści będą kręcić nosami, ale pamiętajmy, że kompaktowe SUV-y wybierane są najczęściej przez rodziny, które nie mają ochoty na zabawę poza asfaltem. Zgodnie z ich oczekiwaniami, auto ma być praktyczne i bezpieczne. Układ 4x4 nie jest więc konieczny.
fot. mat. prasowe
Jeep Compass mHEV - przód
Przejdźmy do efektów. Testowana konfiguracja amerykańskiego samochodu umożliwia przyspieszanie do setki w 10 sekund i rozpędzanie się do 193 km/h. To akceptowalne rezultaty. A jak jest w przypadku zużycia paliwa? Compass potrafi zmieścić się w 7 litrach - w cyklu mieszanym. Wynik całkiem niezły przy tych gabarytach.
Wrażenia z jazdy
Jeżeli ktoś oczekuje sportowych wrażeń, to niech zapuka do drzwi innego salonu. Jeep Compass mHEV w żadnym stopniu nie zachęca do szybkiej jazdy. Jest miękki w pełnym tego słowa znaczeniu. Przy takich układach zawieszenia i kierowniczym, jego charakteru nie zmieniłoby nawet 100 dodatkowych koni mechanicznych.
Wspomniany układ kierowniczy nie zachęca do dynamicznego pokonywania zakrętów, acz należy podkreślić, że przy jeździe autostradowej daje kierowcy wystarczającą pewność. Zawieszenie pozwala na przechyły karoserii, szczególnie podczas gwałtownych manewrów, ale zachowuje przy tym pełne bezpieczeństwo.
Czy taka charakterystyka jest czymś negatywnym? Oczywiście, że nie. Nie wszyscy chcą jeździć szybko. I właśnie tym niespiesznym dedykowany jest ten pojazd. Oferuje naprawdę przyzwoity komfort jazdy. Poza tym, jest nieźle wyciszony.
fot. mat. prasowe
Jeep Compass mHEV - tył
Układ napędowy, podobnie jak całe auto, ma walory „uspokajające”. Pracuje płynnie, choć nie kipi wigorem. Co ciekawe, Alfa Romeo Tonale sprawia wrażenie nieco bardziej żywiołowego, ale też jest daleko od sportowych wrażeń. Krótko mówiąc, ten typ tak ma.
Wsparcie jednostki elektrycznej jest zauważalne. Niektórych może zaskoczyć, że instalacja 48V pozwala na samodzielne ruszanie - bez użycia silnika spalinowego. Jej zasięg liczony jest w metrach, a nie kilometrach, ale to wystarcza, by wyraźnie odciążać jednostkę benzynową w mieście.
Okiem przedsiębiorcy
I tu przechodzimy do cen. Amerykańska marka wciąż jest uważana w Polsce za swego rodzaju egzotyka, dlatego niektórych może zaskoczyć, że taka konfiguracja napędowa Compassa startuje od 151 600 złotych. Jest to naprawdę uczciwa cena. Za podobne pieniądze można mieć bazowego Peugeota 3008 (130 koni mechanicznych) lub Volkswagena Tiguana (150 koni mechanicznych). A Jeep jest przecież nieco bardziej premium - przynajmniej wizerunkowo.
Podsumowując, kompaktowy SUV z Ameryki jest jednym z najnormalniejszych reprezentantów swojego gatunku. Może przekonać konserwatywnych klientów oczekujących komfortu, prostoty i spokoju. Jego ekonomiczny charakter jest w pewnym sensie zaskakujący, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)