Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG podbije Europę?
2022-08-03 00:15
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Volvo XC90 T8 Recharge - kolos z charakterem
Volkswagen Taigo – cóż to takiego? Nazwa jest nowa, ale kryje się pod nią model, który jest oferowany od 2020 roku, tyle że nie w Europie. Pierwotnie nosił nazwę Nivus i z dumą podbijał brazylijski rynek. Koncern uznał, że może trafić na Stary Kontynent i powtórzyć sukces. Czy to się uda? Są na to szanse.Zacznijmy od tego, że jest konstrukcyjnym kuzynem T-Crossa, a to oznacza przynależność do grona miejskich SUV-ów. Tak, SUV-ów, bo mianem crossoverów określa się już tylko standardowe odmiany nadwoziowe uzupełnione plastikowymi nakładkami, lekko zwiększonym prześwitem i relingami. Tak czy inaczej, sylwetka nowego modelu jest znacznie bardziej zjawiskowa, niż wspomnianego krewnego.
fot. mat. prasowe
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG - z tyłu
Wszystko za sprawą inaczej poprowadzonej linii dachu, która tworzy spójną całość z mocno pochyloną, tylną szybą. Auto wygląda więc dynamicznie i ma w sobie stylistyczne cechy coupe. A klienci to lubią, co potwierdza popyt na takie twory, jak BMW X6 i Audi Q8. W segmencie B nie ma jednak takich wariacji nadwoziowych. Niemiecki pojazd jest więc klasowym pionierem, co może mu wyjść na zdrowie. Kto pierwszy, ten lepszy – tak mówią.
Pas przedni zdobią typowe dla marki reflektory, które sąsiadują z listwami LED wkomponowanymi w wąski grill. Taki motyw świetlny zwraca uwagę. To samo znajdziemy z tyłu, gdzie lampy zostały złączone szerokim, diodowym pasem. Nie mogło zabraknąć także osłon chroniących dolne partie karoserii. W końcu musi być widać nieco terenowego animuszu - nawet jeśli ma być pokonywany jedynie teren miejski.
fot. mat. prasowe
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG - deska rozdzielcza
Wnętrze
Jedno spojrzenie na kokpit i już wszystko jasne – nie ma tu żadnych tajemnic. Projekt jest bardzo zbliżony do tego, który znamy z T-Crossa. Spodziewałem się zatem wzorcowej ergonomii i mnóstwa twardych materiałów. A tu psikus! Rozmieszczenie wszystkich instrumentów i funkcji jest rzeczywiście intuicyjne, ale materiały mają znacznie wyższą jakość, a ich spasowanie wydaje się bardziej staranne. Krótko mówiąc, pozytywne zaskoczenie.
Zegary mają cyfrową formę i podobnie jak w innych nowych modelach można je personalizować. Służą do tego dobrze rozlokowane przyciski na kierownicy. Tuż obok zamontowano ekran multimedialny ze znanym i lubianym interfejsem. Co ważne, uzupełniono go przyciskami funkcyjnymi i dwoma klasycznymi pokrętłami. I bardzo dobrze. Dzięki temu obsługa jest znacznie wygodniejsza, niż na przykład w przypadku urządzenia zamontowanego w Golfie, które już nie jest tak przyjazne. Co więcej, jest tu niezależny panel klimatyzacji z indywidualnym wyświetlaczem. O, tak! Volkswagenie, nie rezygnuj z tego chociaż w tych małych modelach!
fot. mat. prasowe
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG - fotele
Fotele reprezentują klasową średnią. Mają umiarkowaną wielkość, niezłe podparcie i przyzwoity design. Zakres regulacji jest wystarczający, by osoby średniego wzrostu dobrały właściwą pozycję. W drugim rzędzie bez problemu zmieszczą się dwaj dorośli pasażerowie. Przestrzeni jest zaskakująco dużo, jak na auto stricte miejskie. Warto podkreślić, że kąt pochylenia oparcia jest znaczący, dlatego nie ma poczucia, że siedzi się na krzesełku. Do czego więc można się przyczepić? Przede wszystkim do braku dysz nawiewu. Nie jest to największe kabina na świecie, ale dodatkowe źródło świeżego powietrza powinno być tu zamontowane, tym bardziej że było miejsce na wszelkie przewody, o czym świadczy bardzo wysoki tunel środkowy.
Pojemność bagażnika może niektórych zaskoczyć. Oddaje on do dyspozycji 440 litrów przestrzeń urozmaiconej schowkami przy burtach i podwójną podłogą. Do tego można się cieszyć z dużego otworu, który ułatwia wkładanie większego ładunku. Przydałby się jednak nieco niżej poprowadzony próg załadunku. Gwoli ścisłości, po złożeniu drugiego rzędu możliwości transportowe rosną do 1222 litrów.
fot. mat. prasowe
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG - z przodu
Technologia
Sercem niemieckiego modelu jest trzycylindrowy, jednolitrowy silnik benzynowy z rodziny TSI. To konstrukcja powszechnie stosowana w miejskich autach całego koncernu Volkswagena. W tym przypadku generuje 110 koni mechanicznych i 200 niutonometrów. Jak można się domyślać, cały potencjał trafia na oś przednią. Pomaga w tym siedmiobiegowa przekładnia automatyczna – oczywiście DSG.
W takiej konfiguracji masa własna pojazdu to 1260 kilogramów. Jest to akceptowalna wartość biorąc pod uwagę gabaryty auta – mimo wszystko większe, niż typowego, miejskiego hatchbacka jakim jest choćby Polo. A co z osiągami? Akceptowalne. Sprint do setki zajmuje 10,9 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 191 km/h.
fot. mat. prasowe
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG - profil
Należy również wspomnieć o apetycie Taigo. Zastosowany układ napędowy zużywa mniej we wspomnianym Polo, co ma związek przede wszystkim ze skromniejszymi rozmiarami. Nie ma jednak powodów do zmartwień. Producent twierdzi, że można osiągnąć 5,9 litra benzyny w cyklu mieszanym. W teście udało się uzyskać 6,3 litra, co pozostaje bliskie oficjalnym deklaracjom. I tyle „wystarczy”, by przy tych cenach paliwa nie kręcić nosem.
Wrażenia z jazdy
Choć jest to miejski SUV Coupe, miałem wrażenie, że jadę większym samochodem. Volkswagen Taigo zachowuje się zaskakująco dorośle – nawet na krętych drogach. Jest zwinny i pewnie obiera wskazaną nitkę jazdy. Nie wykazuje się przesadną podsterownością i utrzymuje nadwozie w ryzach nawet podczas gwałtownych zmian wywołanych ruchem kierownicą. No właśnie, układ kierowniczy też jest precyzyjny, dlatego można czuć się pewnie nawet przy prędkościach autostradowych.
fot. mat. prasowe
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG - przód
Nie jest jednak tajemnicą, że naturalnym środowiskiem tego samochodu są aglomeracje. Właśnie w takich warunkach najłatwiej docenić krótkie zwisy karoserii, znaczący prześwit i bardzo wysoki poziom zwrotności. Auto bez problemu wpisuje się w miejsca parkingowe, zawraca na niewielkiej przestrzeni, a przy tym oferuje naprawdę niezłą widoczność – nawet do tyłu, mimo mocno pochylonej szyby. Zresztą, niepewni użytkownicy zawsze mogą skorzystać z czujników parkowania i kamery cofania przekazującej obraz w wysokiej rozdzielczości.
Układ napędowy pasuje do charakteru tego modelu. Owszem, czuć tu wibracje i charakterystyczny warkot dla trzycylindrowych konstrukcji, ale nie ma mowy o przeszkadzaniu. Silnik płynnie rozwija moc i zachowuje się wystarczająco kulturalnie. A co ze skrzynią biegów? Zdarzają się jej szarpnięcia przy redukcji i wolno reaguje na kickdown. Jest za to bardzo płynna podczas rozpędzania i ogólnie rzecz biorąc dobrze dopełnia benzyniaka. A co komfortem? Nie budzi zastrzeżeń. Zawieszenie przyzwoicie tłumi nierówności, a wyciszenie umożliwia prowadzenie rozmów między rzędami przy prędkościach ekspresowych.
fot. mat. prasowe
Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG - tył
Okiem przedsiębiorcy
No cóż, samochody zdrożały i to widać w cennikach u każdego producenta. SUV Coupe, nawet miejski, nie będzie więc najtańszą propozycją w gamie. Bazowa wersja tego modelu to wydatek 89 690 złotych. W tej cenie można dostać egzemplarz z podstawowym wyposażeniem (Life), 95-konnym wariantem silnika 1.0 TSI i pięciobiegowym manualem. Prezentowana konfiguracja oparta na odmianie Style ze 110-konną jednostką i automatem kosztuje 111 390 złotych. Na szczycie oferty znajdziemy sztukę ze 150-konnym silnikiem 1.5 TSI, skrzynią DSG i wyposażeniem R-Line. Cena? 122 390 złotych.
Volkswagen Taigo jest bardzo ciekawą propozycją dla osób, które chcą połączyć miejski charakter z funkcjonalnym wnętrzem i ciekawą stylistyką. Poza tym, tak naprawdę nie ma (jeszcze) konkurencji. Ze względu na jakość materiałów i design, wydaje się jeszcze lepszą propozycją, niż T-Cross.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)