Mercedes-AMG G 63 prawdziwym obiektem pożądania
2022-06-23 00:44
Mercedes-AMG G 63 © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Mercedes-AMG GT 63 S 4-Door Coupe
Mercedes-AMG G 63 jest dla wielu fanów motoryzacji prawdziwym obiektem pożądania. Nie przekonuje do siebie praktycznością, nowoczesnym designem czy genialnymi właściwościami jezdnymi. Poza tym, kosztuje fortunę. Skąd więc duża popularność? Nic tak dobrze nie podkreśla statusu społecznego przy jednoczesnym generowaniu pozytywnych emocji i respektu wobec posiadacza.Gelenda to marka sama w sobie. Tę sylwetkę znamy od ponad 40 lat. Poważnie. Pierwsza Klasa G pojawiła się na rynku w 1979 roku. Po zmroku wciąż można pomylić dziadka z wnukiem. I tylko w tym aucie jest to zaleta. Projektanci wiedzą, że zerwanie z tradycyjną stylistyką byłoby ogromnym błędem, dlatego utrzymują znany i lubiany sznyt, który skutecznie przyciąga uwagę.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - z tyłu
Pas przedni to okrągłe reflektory LED sąsiadujące z masywną maską, dużym grillem i wąskim zderzakiem. Z kolei tył emanuje prostotą. Najciekawszym akcentem jest pokrywa koła zapasowego na klapie bagażnika. Ta druga otwiera się na bok, a nie do góry. Profil zdradza natomiast klasyczne klamki i zdobienia. Nieco niżej umieszczono próg ułatwiający wsiadanie. Warto również zwrócić uwagę na drzwi. Trzeba użyć siły, by je zamknąć. Towarzyszy temu charakterystyczny, metaliczny dźwięk. To zamierzone działanie – w G-Klasie ma być surowo na tyle, na ile pozwala XXI wiek.
Warto podkreślić, że aktualna generacja tego modelu to wyraźny skok technologiczny. Choć wszystko wygląda podobnie, nowa architektura dała nowe możliwości i wyższą jakość – pod wieloma względami. Samochód stał się po prostu bardziej współczesny przy zachowaniu pierwotnego charakteru.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - deska rozdzielcza
Wnętrze
Wysoko osadzona kabina jest jedyna w swoim rodzaju. Wszystko za sprawą jej kwadratowej kubatury, która nie przypomina nowoczesnych aut. Pozory jednak mylą. Klasyczne kształty zostały uzupełnione zaawansowanymi instrumentami pokładowymi. Wszystko okraszono materiałami bardzo wysokiej jakości, które zostały starannie spasowane.
Kokpit opiera się na znanym od lat motywie dwóch ekranów umieszczonych w jednej ramce. Pierwszy z nich to cyfrowe wskaźniki dające duże możliwości personalizacji. Drugi skupia wokół siebie multimedia, systemy wsparcia i wiele innych funkcji. Warto podkreślić, że nie wszystko opiera się na „dotyku”. Jest tu wiele fizycznych przycisków, a nawet klasyczny panel sterowania pomiędzy fotelami. To sprawia, że obsługa jest bardzo przyjazna.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - fotele
Kierownica, jak w to w AMG, jest mięsista i dobrze leży w dłoniach. Sportowy charakter mają podkreślać aluminiowe i karbonowe wstawki oraz dysze nawiewu o charakterystycznym wzorze. Wśród nawiązań do protoplasty znajdują się natomiast masywne uchwyty, bardzo wąska strefa podszybia i klamki umieszczone na wysokości kolan. Te ostatnie nie są przesadnie praktyczne…
Pozycja za kierownicą jest nietypowa. Siedzi się wysoko z nogami mocno wysuniętymi do przodu. To efekt wysoko poprowadzonej podłogi. Dzięki temu wrażenie „jazdy na krześle” zostało w dużym stopniu zmniejszone. Poza tym, fotele są bardzo wygodne i bez problemu sprostają oczekiwaniom skrajnym sylwetkom. Ich zakres regulacji nie budzi najmniejszych zastrzeżeń.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - profil
Choć auto ma słuszne gabaryty, w drugim rzędzie nie ma ogromu miejsca. Oczywistym jest, że trzy dorosłe osoby zmieszczą się bez problemu, ale nie będzie to luksusowa podróż. Najlepiej, gdy z tyłu znajdują się dwie osoby do 185 centymetrów wzrostu. Jazdę mogą uprzyjemniać dodatkowe ekrany, ale to raczej propozycja dla dzieci. Większość dorosłych będzie delektować się widokiem za oknem i dźwiękiem V8 (o którym nieco niżej).
Bagażnik jest ustawny, dlatego nietrudno wykorzystać jego możliwości. Nie są one jednak ogromne. Bazowa pojemność 454 litry. Po złożeniu drugiego rzędu przestrzeń rośnie do 1941 litrów, co jest już godną wartością. Cieszy stosunkowo nisko poprowadzony próg załadunku.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - przód
Technologia
Topowa Gelenda skrywa czterolitrowe V8 zdolne generować 585 koni mechanicznych oraz 850 niutonometrów. Fakt, potężne wartości. Z ich przenoszeniem musi sobie poradzić dziewięciobiegowa przekładnia automatyczna. Wszystkie argumenty trafiają oczywiście na obie osie. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że Klasa G waży tyle, co mały czołg – 2600 kilogramów. Osiągi są naprawdę rewelacyjne. Sprint do setki zajmuje zaledwie 4,5 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi natomiast 220 km/h. To wszystko w samochodzie o aerodynamice kiosku na czterech kołach. Takiego połączenia nie oferuje nikt inny. No dobrze, jeszcze jedna kwestia – zużycie paliwa. W cyklu mieszanym udało się zmieścić w 17 litrach, co nie było takie łatwe. Jeżeli chcemy skorzystać z pełnego potencjału, to auto bez problemu wchłonie 30 litrów na setkę. Zamożny posiadacz i tak nie będzie kręcił nosem, ponieważ go na to stać. Poza tym, nie musi za często odwiedzać stacji, bo pojemność zbiornika to 100 litrów.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - tył
Ponadto, Klasa G w sportowej wersji ma wciąż duże możliwości terenowe. Zapewnia je nie tylko napęd na cztery koła, ale też duży prześwit, reduktor i trzy blokady mechanizmów różnicowych (przedniego, centralnego i tylnego). Wszystko fajnie, ale tych felg trochę szkoda…
Wrażenia z jazdy
Układ napędowy wprost imponuje. Do tego genialnie brzmi. To zasługa wydechu, który generuje prawdziwą symfonię – zarówno na niskich, jak i wysokich obrotach. Żaden inny model z tą jednostką nie oferuje równie emocjonujących doznań dźwiękowych. Poważnie. Już w chwili odpalenia można poczuć tę siłę.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - z przodu
W porównaniu do poprzedniej generacji czuć ogromny postęp w dziedzinie właściwości jezdnych. Mercedes-AMG G 63 prowadzi się znacznie lepiej. Oczywistym jest, że jego „anatomia” nie została stworzona do szaleństw na torze, ale nawet na krętych drogach radzi sobie całkiem nieźle, mimo znaczącej masy własnej i wysoko znajdującego się środka ciężkości. Układ kierowniczy też jest wystarczająco precyzyjny. Krótko mówiąc, można skręcać i to bardzo sprawnie.
Wyhamowanie ponad 2,5-tonowego kolosa nie jest łatwe i trzeba się z tym liczyć. Niemniej jednak jest i tak dużo lepiej, niż w wielu innych SUV-ach z mniej wydajnymi hamulcami. Trudno też ukryć przeciętną średnicę zawracania, która sięga 13 metrów. To duży samochód, który potrzebuje dużo miejsca i nie jest to raczej żadne zaskoczenie.
Jazda Gelendą w AMG to ciekawe doświadczenie, które nie przypomina niczego innego. Mamy do czynienia z terenowym samochodem o osiągach modeli stricte sportowych. Tę mieszankę doznań wchłaniamy będąc w luksusowej kabinie. I chyba właśnie w tym tkwi sekret Klasy G. Łączy niepołączalne i robi to w wyjątkowy sposób – taki, który może się podobać.
fot. mat. prasowe
Mercedes-AMG G 63 - bok
Okiem przedsiębiorcy
Nadszedł czas na przedstawienie tych największych liczb. Znajdują się one w cenniku, rzecz jasna. Za Gelendę w podstawowej wersji, czyli G 350 d (286 koni mechanicznych), trzeba zapłacić 594 500 złotych. Z drugiej strony oferty znajduje się testowany Mercedes AMG G 63, który kosztuje dokładnie 901 900 złotych. To oczywiście kwota wyjściowa bez opcji. Nietrudno więc przekroczyć milion uwzględniając kilka dodatków.
Do tego samochodu nie przekona pragmatyzm. Kupuje się go emocjami, sercem i grubym portfelem. To swego rodzaju rynkowy ewenement, który jest tak inny, że nie potrzebuje nawet reklamy. Można nie rozumieć jego fenomenu, ale nie można go nie docenić.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)