Bentley Bentayga V8. Luksusowe auto kompletne
2020-10-11 00:20
Bentley Bentayga V8 © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Bentley Bentayga V8 First Edition
Nigdy wcześniej żaden samochód Bentleya nie trafił do tak licznego grona odbiorców w czasie istnienia jednej generacji. Moda na tego typu nadwozia trwa w najlepsze i brytyjska marka popłynęła z nurtem. Nie można jednak osiadać na laurach, dlatego przyszedł czas na zmianę warty.Karoseria
Zabiegi stylistyczne nie są rewolucyjne, dlatego każdy fan motoryzacji od razu zorientuje się, że to Bentayga w najnowszym wydaniu. Pas przedni wciąż zdobią podwójne, okrągłe reflektory i grill ociekający chromem. Mają one jednak delikatnie zmodyfikowane kształty, by wyglądały jeszcze bardziej luksusowo. Świetnie prezentują się klosze, które z bliska zdradzają kryształową fakturę. Projektanci jeszcze poważniej podeszli więc do detali.
fot. mat. prasowe
Bentley Bentayga V8 - z tyłu
Tylna część karoserii nawiązuje natomiast do najnowszego Continentala. Uwydatniają to łezkowate lampy i klapa z charakterystycznymi przetłoczeniami. Uwagę zwracają także cztery końcówki układu wydechowego, wyraźnie pochylona szyba i umieszczony nad nią spojler. Dopełnieniem całości są klasyczne, wieloramienne felgi. W porównaniu do poprzednika, Bentayga 2020 prezentuje się dynamiczniej i lżej zarazem. Dalej jednak ma słuszne gabaryty: 5125 mm długości, 2222 mm szerokości (2010 mm ze złożonymi lusterkami) i 1728 mm wysokości. Rozstaw osi sięga natomiast 2995 mm.
fot. mat. prasowe
Bentley Bentayga V8 - profil
Wnętrze
Po znalezieniu się we wnętrzu, łatwo odseparować swoją uwagę od świata za oknami. Dbałość z jaką wykonano każdy element budzi uznanie i cieszy oczy. W tej kabinie skóra jest skórą, drewno drewnem, a aluminium to aluminium. I właśnie tak powinno być. Podróżowałem oczami po przeszyciach i nawet w najmniej dostępnych zakamarkach nie spotkałem nierówności. I w tym tkwi pojęcie największej jakości – znajdziesz ją wszędzie, a nie tylko tam, gdzie zazwyczaj patrzysz.
fot. mat. prasowe
Bentley Bentayga V8 - deska rozdzielcza
Choć Bentley jest sam w sobie konserwatywny i chętnie sięga do własnej historii, projekt kokpitu trudno nazywać klasycznym. Nie jest też futurystyczny, co z pewnością ucieszy większość użytkowników. Można pokusić się o stwierdzenie, że skutecznie łączy analogowość z nowoczesnością. Zegary są oczywiście wirtualne, ale bardzo czytelne – bez zbędnych udziwnień. Można je personalizować, jak przystało na XXI wiek.
fot. mat. prasowe
Bentley Bentayga V8 - fotele
Z kolei na konsoli centralnej zagościł 10,9-calowy ekran multimedialny oparty na zaktualizowanym systemie. Oferuje wszystkie znane dobrodziejstwa i pozwala na zaawansowane połączenie ze smartfonami (Apple Car Play i Android Auto). Co więcej, udostępnia internet za pośrednictwem Wi-Fi. Jego obsługa nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Mimo mnogości funkcji, łatwo odnaleźć niezbędne ustawienia. Co istotne, tuż pod nim wygospodarowano przestrzeń na niezależny panel klimatyzacji, który pozytywnie wpływa na ergonomię. Nie brakuje też wielu fizycznych przycisków oraz pokręteł – znacznie wygodniejszych od „dotyku”. Na tunelu środkowym zagościły pojemne cup holdery, półka z indukcyjnym ładowaniem i dodatkowy panel ułatwiający konfigurację podzespołów napędowych (m.in.: tryby jazdy, regulacja zawieszenia, asystent zjazdu).
fot. mat. prasowe
Bentley Bentayga V8 - z przodu
Wrócę jeszcze na moment do detali. Wspomniałem już o przeszyciach i materiałach, ale jest tu znacznie więcej ciekawych rozwiązań. Wśród nich znajdują się świetne dysze nawiewu, które zostały zintegrowane z klasycznymi cięgnami. Nie wiem dlaczego, ale korzystanie z tego rozwiązania budzi nietypową satysfakcję… Wrażenie robi również zegarek umieszczony na podszybiu. Napis „Breitling” na jego unikatowej tarczy sugeruje, że nikt tu nie oszczędzał.
fot. mat. prasowe
Bentley Bentayga V8 - przód
Czas na fotele. Zostały one zaprojektowane na nowo, w celu uzyskania jeszcze większego komfortu. Ich zakres regulacji jest oczywiście największy z możliwych. Okraszono je podgrzewaniem, wentylowaniem i masażem. Swoją wielkością nie rozczarują nawet rosłych Amerykanów. Na tylnej kanapie też jest bardzo wygodnie. Możliwości konfiguracyjne są nieco mniejsze, ale dalej zadowalające. Pasażerowie drugiego rzędu mają do dyspozycji niezależny wyświetlacz dotykowy, za pośrednictwem którego mogą dostosować nie tylko siedziska i oparcia, ale też klimatyzację, położenie rolet czy oświetlenie.
A bagażnik? Jest, całkiem duży. Nie wiem jednak, czy mówić o litrażu, czy skupić się na jego wykonaniu. Nawet w tym miejscu księgowi nie mieli nic do gadania. Nie znajdziecie tu najmniejszych niedociągnięć. Poza tym, jest naprawdę praktycznie. Otwór załadunkowy ma słuszne rozmiary, próg załadunku nie został poprowadzony przesadnie wysoko, a roleta podnosi się wraz z klapą. Jest nawet boczna wnęka z siatką na drobiazgi. Warto dodać, że nowy model występuje również w wersji 7-osobowej z dwoma fotelami chowanymi pod podłogą.
fot. mat. prasowe
Bentley Bentayga V8 - tył
Technologia
Jak sama nazwa wersji wskazuje, pod maską mieszka 8-cylindrowy silnik. Ma on pojemność 4 litrów i dzieli komorę z podwójnym doładowaniem. Oddaje do dyspozycji prawej nogi kierowcy 542 KM (przy 6000 obr./min.) i 770 Nm (2000-4500 obr./min.). Za przeniesienie tych wartości na obie osie odpowiada 8-biegowa przekładnia automatyczna. Potencjał jest spory, ale Bentayga waży 2,5 tony. Mimo tego, osiągi są imponujące. Przyspieszenie do pierwszej setki zajmuje zaledwie 4,5 sekundy, a wskazówka prędkościomierza kończy swój spacer dopiero przy 290 km/h.
Parametry godne auta sportowego w luksusowym SUV-ie dla czterech wybranych (z pewnością ważnych) osób. A co ze zużyciem paliwa? Nie sposób oczekiwać umiarkowanego apetytu, skoro sercem auta jest tak godna jednostka. Niektórzy będą jednak zaskoczeni, bo Bentayga potrafi się zmieścić w 14-15 litrach bez żadnych wyrzeczeń, co jest naprawdę świetnym rezultatem. Łatwo obliczyć, że na jednym zbiorniku można pokonać około 600 km.
Wrażenia z jazdy
Zamknięcie drzwi oznacza odcięcie od wszystkiego, co dzieje się na zewnątrz. Przycisk start i… lekkie zakołysanie uzupełnione delikatnym pomrukiem zdradza, że będzie przyjemnie. Pierwsze kilometry odbyłem w cyklu miejskim. Słuszne rozmiary pojazdu nie dały się we znaki. To zasługa naprawdę niezłej zwrotności i dobrej widoczności w każdą ze stron. Owszem, z pomocą przychodzą wszelkie czujniki i kamery, ale nawet bez nich większość potencjalnych użytkowników nie miałaby problemów z manewrowaniem. To zasługa pokaźnych przeszkleń i dużych lusterek ułatwiających parkowanie.
Chwilę później byłem już na trasie. Kilkaset kilometrów nie zaowocowało żadnym zmęczeniem. Nie, nie przez emocje. To zasługa licznych udogodnień, o których zdołałem już wspomnieć. W tym aucie nie dzieje się nic, co można nazwać topornym, ciężkim bądź irytującym. Po prostu nie ma rzeczy sprawiających, że wolałbyś znaleźć się w innej kabinie. Uzyskanie takiego efektu to nie tylko kwestie wyciszenia i konstrukcji foteli, ale też zaawansowanego zawieszenia, które tłumi wszelkiego rodzaju nierówności. Można odnieść wrażenie, że opony łatają dziury i torowiska tuż przed ich pokonaniem.
Gwałtowne wciśnięcie pedału gazu do podłogi oznacza natychmiastową redukcję i szybką wspinaczkę wskazówki prędkościomierza. Auto nie traci wigoru w żadnym zakresie obrotowym. Kultura pracy układu napędowego stoi na najwyższym poziomie. Dźwięk V8 wydaje się lekko przytłumiony, ale gdy trzeba, to ujawni swoją barwę bardzo dosadnie. Nie ma jednak mowy o przesadzie, bo kluczem jest tu już wielokrotnie powtarzana wygoda.
Czy Bentley Bentayga został stworzony do pokonywania zakrętów? Użyłbym raczej stwierdzenia, że sprawdza się na drodze, gdzie również są zakręty. Nie jest autem o sportowym zacięciu (mimo osiągów), ale gwałtowna zmiana toru jazdy nie wyprowadza go z równowagi. Owszem, przechyły nadwozia muszą się pojawić (jak to w ciężkim SUV-ie), ale wszystko odbywa się w granicach pełnego bezpieczeństwa. Masa własna nie jest przesadnie odczuwalna. Dopiero przy mocnym hamowaniu przypominamy sobie, że to kawał samochodu.
Okiem przedsiębiorcy
Pozostaje już tylko kwestia cen. W teście brał udział egzemplarz z limitowanej serii First Edition. Poza ograniczoną liczbą wyprodukowanych sztuk, wyróżniają go dodatkowe oznaczenia, dedykowane elementy wykończenia i najbardziej pożądane opcje wyposażenia. Cena? Wiele zależy od indywidualnej personalizacji klienta, ale trzeba nastawiać się na około 1,5 miliona złotych. Sporo? A i owszem, ale to z pewnością nie ograniczy zainteresowania, czego dowodem jest sukces modelu sprzed modernizacji. Bentayga przyciąga modnym charakterem tych najbogatszych klientów i nic nie wskazuje na to, by ten trend się odwrócił.
Podsumowanie
Bentley Bentayga w najnowszej odsłonie stał się jeszcze bardziej dopracowanym SUV-em. W klasie aut luksusowych trudno o bardziej kompletne auto z tym rodzajem nadwozia. Poza genialnym wykończeniem i osiągami, brytyjski model oferuje naprawdę bardzo dobre właściwości jezdne i komfort, którego próżno szukać u któregokolwiek konkurenta. Nie mam wątpliwości, że na długo pozostanie najczęściej wybieranym autem tej marki.
oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)