eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plMotoAktualności motoryzacyjne4 najdziwniejsze nowości motoryzacyjne ostatnich lat

4 najdziwniejsze nowości motoryzacyjne ostatnich lat

2019-11-04 00:25

4 najdziwniejsze nowości motoryzacyjne ostatnich lat

Poduszka powietrzna dla pieszych © fot. mat. prasowe

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (4)

Ostatnie edycje targów motoryzacyjnych wyraźnie potwierdziły, że pracom koncepcyjnym przy projektowaniu nowych aut wciąż towarzyszy poszukiwanie rozwiązań, które wymykają się standardom. Czas pokaże, czy dane nowości motoryzacyjne zdołają przetrwać na rynku. W przeszłości nie brakowało bowiem nowatorskich, ale nieco chybionych idei. Oto subiektywne zestawienie najdziwniejszych pomysłów motoryzacyjnych autorstwa ekspertów ProfiAuto Serwis.

Przeczytaj także: Najczęstsze problemy z zawieszeniem samochodu

Poduszek powietrznych nigdy dość?


Bezpieczeństwo podróżujących to jedna z kwestii, na którą współczesna motoryzacja zwraca szczególną uwagę. Powstają kolejne modele aut, wyposażone w coraz to bardziej doskonałe systemy poduszek powietrznych. Dziś oprócz tych dla kierowcy i pasażera, standardem stają się poduszki boczne, czy kurtyny powietrzne. Takiemu podejściu do bezpieczeństwa jazdy bez wątpienia należy przyklasnąć, ale czasem nowinki motoryzacyjne w tym zakresie mogą zaskoczyć.

Dobrym na to przykładem może być słynące z nowości motoryzacyjnych i wyjątkowej dbałości o bezpieczeństwo Volvo, które zaproponowało, umiejscowione między maską a szybą, poduszki powietrzne dla pieszych. To rozwiązanie zastosowano po raz pierwszy w modelu V40. W założeniu miało ono stanowić ochronę dla pieszego przed uderzeniem głową w szybę auta. Szybko jednak okazało się, że ten pomysł nie zdobył uznania w oczach nabywców, w efekcie czego Volvo dość szybko się z niego wycofało.
– Pomysł w swoim czasie wydawał się interesujący, ale przegrał z kolejnymi rozwiązaniami i nowościami motoryzacyjnymi instalowanymi w samochodach. W nowoczesnych autach normą stały się specjalne systemy elektroniczne, które automatycznie hamują w momencie, kiedy na trasie zaistnieje ryzyko wypadku z udziałem pieszego lub zderzenia z przeszkodą. Chociaż dodatkowe systemy nie należą do tanich, to na bezpieczeństwie raczej nikt nie oszczędza, a producenci dalej ścigają się na pomysły i rozwiązania w tej sferze – komentuje Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto.

Dobre pomysły nie zawsze są bezpieczne – wbudowane foteliki dla dzieci


Wątkiem szczególnie istotnym dla właścicieli samochodów jest bezpieczeństwo najmłodszych pasażerów. Jedną z nowości motoryzacyjnych, która miała podwyższyć standardy w tej kwestii, były wbudowane foteliki dla dzieci. Montowane są w wybranych modelach takich marek jak BMW, Volvo, Ford czy Volkswagen. Testy bezpieczeństwa jednoznacznie wykazały jednak, że – mimo starań producentów – nie są one bezpieczne dla dzieci. Nawet marki, które mają je w ofercie, rekomendują kupno fotelików wiodących firm, spełniających najwyższe normy bezpieczeństwa, a stosowanie fotelika zintegrowanego polecają okazjonalnie.

fot. mat. prasowe

Wbudowane siedzisko dziecięce

Testy bezpieczeństwa jednoznacznie wykazały, że wbudowane foteliki nie są bezpieczne dla dzieci.


Zarówno testy ADAC, jak i Euro NCAP potwierdziły, że nawet foteliki z najdroższych modeli samochodów nie chronią dzieci w takim stopniu, jak te oferowane przez firmy specjalizujące się w ich produkcji. Jak podkreślają eksperci, to rozwiązanie rodzi też sporo wątpliwości związanych z niemożliwością personalizacji. Tradycyjne foteliki dobierane są przez profesjonalistów zarówno pod kątem modeli samochodów, jak i wymiarów małych pasażerów, gwarantując m.in. prawidłowe prowadzenie pasów, które jest kluczowe w razie kolizji. W przypadku fotelików wbudowanych nie ma takiej możliwości.

Więcej problemów niż korzyści – drzwi samochodowe otwierane na kod


Ta z nowości motoryzacyjnych liczy sobie już wiele lat, bo po raz pierwszy została wprowadzona na początku lat 80. do samochodów marki Ford. Pomysł opierał się na prostej klawiaturze umieszczonej na drzwiach w pobliżu klamki. Kierowca musiał wpisać kod składający się z kombinacji pięciu cyfr, aby otworzyć drzwi. Droższe modele z lepszym wyposażeniem, w tym elektrycznie sterowanymi fotelami, posiadały możliwość wprowadzenia kilku kodów. Na ich podstawie samochód „rozpoznawał” kierowcę i automatycznie ustawiał fotel. Rozwiązanie to w swoim czasie było innowacyjne, ale nie przyjęło się u innych producentów, a klawiaturę z kodem w niedługim czasie zastąpiły piloty bezprzewodowe. Mechanicy sieci ProfiAuto Serwis zgodnie przyznają, że w polskich warsztatach nikt modeli z klawiaturą i kodem do drzwi raczej nie widuje. Do dziś można je jednak spotkać, głównie na rynku amerykańskim.

fot. mat. prasowe

Kod do drzwi

To rozwiązanie po raz pierwszy zostało wprowadzone na początku lat 80. do samochodów marki Ford.


– To rozwiązanie okazało się niepraktyczne. Było dość czasochłonne i tak naprawdę szybciej można było otworzyć samochód przy użyciu kluczyka. Poza tym umożliwiało tylko i wyłącznie otwarcie pojazdu, więc jeśli kierowca np. nie zabrał kluczyków ze sobą, nie był w stanie uruchomić auta.

W roku 1982 pojawiły się pierwsze piloty bezprzewodowe na podczerwień wprowadzone przez Renault i to była kolejna wielka zmiana w sposobie otwierania drzwi. Nowoczesne samochody posiadają już kluczyki zbliżeniowe, a opcja wpisywania kodu wywołuje jedynie uśmiech – mówi Adam Lehnort.

Mikrosamochody – pomysł, który nie sprawdził się w skali makro?


Proste w użytkowaniu, oszczędne i bardzo praktyczne w miastach – to główne zalety mikrosamochodów. Ze wszystkich plusów szczególnie wysoko ceniona przez kierowców jest możliwość łatwego zaparkowania w zakorkowanych centrach dużych miast. Chociaż zamysł dotyczący wprowadzania bardzo małych samochodów był dobry, to jednak nie sprawdzał się on na skalę, jakiej spodziewali się producenci. Znamienny może być fakt, że koncern Daimler, produkujący Smarta – jeden z najbardziej charakterystycznych mikrosamochodów – poważnie rozważa całkowite wycofanie tych aut ze sprzedaży. Jednym z głównych czynników jest stosunkowo wysoka cena która, szczególnie w Polsce, stanowi problem dla wielu kierowców. Za takie auto w wersji używanej trzeba zapłacić około 40 tysięcy złotych. To kwota, za jaką można już kupić naprawdę dobrze wyposażony, nieduży samochód miejski z segmentu B. Nowe samochody kosztują zdecydowanie więcej i dlatego kupujący wybierają bardziej praktyczne modele, które sprawdzą się nie tylko podczas parkowania w zakorkowanym centrum miasta, ale także podczas większych zakupów czy dalszych podróży.

fot. mat. prasowe

Smart - minisamochód

Daimler poważnie rozważa całkowite wycofanie Smarta ze sprzedaży


oprac. : eGospodarka.pl eGospodarka.pl

Więcej na ten temat: motoryzacja, samochody, nowości motoryzacyjne

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: