Seat Leon ST - na majówkę
2019-05-23 00:50
Seat Leon ST © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Seat Leon st 2.0 tdi DSG - spełnia oczekiwania
To wyższe wyposażenie dzięki, któremu na pokładzie auta znalazło się sporo dodatków, a cena nadal ledwie przekroczyła 100 tysięcy złotych. Dokładnie były to okolice 105 tysięcy złotych. Co kryło się za tą kwotą?Jak śliwka w kompot
Zacznijmy od wyglądu poliftingowego Seata Leona ST Xcellence. Dlaczego ciągle używam tego dopisku? Dzięki niemu grill auta dostał nową osłonę – bardziej elegancką ze srebrnymi kreskami. Inne są też wzory 17-calowych felg, które bardziej pasują moim zdaniem do Mercedesa, niż do kompaktu ze średniej półki. Świetny natomiast jest kolor lakieru auta. Z daleka wydaję się on być czarną barwą, ale tak naprawdę jest to odcień śliwki, która dzielnie znosi brud, a do tego wygląda naprawdę ciekawie.
To jedyne wyróżniki nadwozia znanego już od 2012 roku. To wtedy świat ujrzała obecna generacja Leona, więc miał się prawo już zestarzeć. Na szczęście jednak jego hiszpański temperament jakoś godnie znosi upływające lata.
Wspomnieć jeszcze można o przednich reflektorach wyposażonych w światła dzienne LED, za które odpowiada dział Seat Light. Święcą nieźle nie tylko po zmroku, ale też przy szarówce. Przy tym ich kształt dodaje nutki agresji całej karoserii.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - przód
A co w środku?
Nadal spokojne i dość minimalistyczne wnętrze. Mimo, że pojawiło się w nim więcej elektroniki, to od razu wiadomo kto odpowiadał za design tego projektu. Intuicyjność stoi na wysokim poziomie, a ilość klasycznych przycisków nie jest przesadzona oraz idealnie ułatwia obsługę auta.
Kokpit centralny nadal skierowany jest lekko ku kierowcy, a jego główne miejsce zajmuje teraz dotykowy wyświetlacz wyposażony we wszystkie odpowiednie funkcje. Od audio (w tym przypadku przygotowało je BEATS), przez nawigację po łączność z telefonem przez Bluetooth oraz SmartLink. Co ciekawe ta ostatnia funkcja ma osobny przycisk.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - z przodu
Elektroniczny wyświetlacz pojawił się również za skórzaną kierownicą. Zegary są teraz cyfrowe, a użytkownik może wybrać jeden z trzech przygotowanych motywów. I to za pomocą jednego przycisku na kierownicy. Prosto i skutecznie. Na szczęście Seat zostawił opcję tych bardzo czytelnych zegarów, które były analogowe w poprzedniej wersji. Poza tym taki rarytas to dodatkowe 1700 złotych dopłaty.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - koło
Majówkowa praktyczność
Leon zadowala również wielkością swojego wnętrza. Podróżując w Bieszczady spokojnie zmieściła się w nim czwórka dorosłych z bagażami. W razie potrzeby i piąta osoba wytrzymywała kręte i niezbyt równe górskie drogi.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - reflektor
Mimo sporego okna panoramicznego pasażerom nie brakowało miejsca nad głową, a dzięki niemu było w aucie bardzo jasno. Oczywiście był on z funkcją szyberdachu i z elektroniczne odsuwaną podsufitką.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - bok
Za tylną kanapą nie brakowało również miejsca na pakunki. 587 litrów to spora pojemność, a podwójna podłoga znacznie ułatwiała przewożenie niezbyt czystych ubrań, butów i mniej potrzebnych rzeczy. I to mimo tego, że pod tą podłogą znajdowała się zapasówka. Wielki plus dla Leona ST za przestrzeń pasażerską.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - z tyłu
Auto zapakowane – czas ruszać
Biorąc pod uwagę ten cały bagaż i pasażerów Leon o masie początkowej 1,2 tony lekko przybrał na wadze. A to w autach z grupy VAG często zmienia ich charakterystykę dość znacząco. Na szczęście nowy silnik o pojemności 1.5 litra (upsizing z 1.4) z mocą 150 KM i momentem obrotowym na poziomie 250 Nm zdecydowanie radził sobie w każdych warunkach. Nieważne czy samochód był załadowany po brzegi, czy podróżowałem sam.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - deska rozdzielcza
Co ważne, w każdej z tych sytuacji bardzo dobrze się prowadził. Układ kierowniczy był bardzo precyzyjny, a dynamika i elastyczność silnika dobrze ze sobą komponowały. Za przeniesienie napędu na przednią oś odpowiadała znana skrzynia DSG. Jej siedem przełożeń było wystarczające, a praca samego automatu nie pozostawiała pola do narzekań. Co ciekawe samochód posiadał nawet manetki i tryb sportowy DSG. Dla mnie to jednak lekka przesada.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - fotel
Seat Leon ST został wyposażony również w tryby jazdy ze zmienną charakterystyką zawieszenia. System DCC znacząco wpływa na testowane auto i ma sens. W zależności od potrzeby może sprawić, że auto jest komfortowe i miękkie (miasto, dziury) lub sztywniejsze na bieszczadzkie zakręty i podjazdy. Oprócz zawieszenia, tryby zmieniają też działanie skrzyni biegów i reakcję na przepustnicę.
fot. mat. prasowe
Seat Leon ST - kanapa
Chwila rozsądku
Dynamika Seata niesie jednak za sobą też problemy natury ekonomicznej. Średnie spalanie w teście wyniosło niecałe 8 litrów, aczkolwiek optował on bardziej trasy niż jazdę miejską. W morzu osiedli i arterii auto może spalić nawet 10 litrów. To problem nowych jednostek TSI, które są bardzo elastyczne, ale potrafią być też paliwożerne. Mimo wszystko uważne traktowanie gazu może zastopować apetyt Seata na PB95.
Z drugiej jednak strony jeśli spojrzymy na cennik, to co oferuje Seat Leon ST Xcellence może być miłym zaskoczeniem. Przed zaglądaniem w konfigurator sądziłem, że auto będzie kosztować koło 150 tysięcy złotych. Przeżyłem miłe rozczarowanie, gdy cena okazała się o 1/3 niższa. Dodając do tego 5-letnią gwarancję, kalkulacja jest dość atrakcyjna.
Już dawno określałem Seata Leona jako niezły kompromis. Mniej oklepany wygląd, niezłe prowadzenie, sprawdzone rozwiązania VAG i do tego dobra wycena nowego auta. Tak więc szukając rozsądnego samochodu z wysokim wyposażeniem i przestrzennym wyposażeniem radzę uwzględnić „hiszpańską” markę z niemiecki rodowodem. Może przyjemnie zdziwić.
oprac. : Konrad Stopa / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)