Mercedes C 200 4MATIC EQ Boost - komforcie, gdzie jesteś?
2019-01-15 00:22
Przeczytaj także: Mercedes Benz Sprinter 316 CDI - dostawczakiem w XXI wiek
Pamiętam jak pod koniec 2014 roku pojechałem zrobić zdjęcia Mercedesa Klasy C, którego testował nasz były współpracownik Artur Ostaszewski. Zdjęcia zupełnie mi nie wyszły – były nieostre, przesadnie obrobione, dziwnie skrzywione – to były absolutne początki fotografii, ale auto – a miałem wtedy poczciwą Astrę II – wydało mi się kosmiczne, piękne, o idealnych proporcjach i niezwykłym designie.Szybko ściągnął mnie jednak na ziemię Artur, który dobrze znał poprzednią i jeszcze wcześniejszą wersję tego auta. Obecna nie spodobała mu się ze względu na kiepskie – jego zdaniem – wykończenie oraz niespodziewanie gorszy charakter pracy silnika niż w poprzedniku.
Po liftingu lepszy montaż wnętrza
Cóż, po liftingu mam wrażenie wiele poprawiło się w kwestii jakości. Plastiki są świetnie spasowane i miłe w dotyku. Nic nie skrzypi, nawet pod mocnym naciśnięciem. Nie znajdziemy już okropnego plastiku piano black!
fot. mat. prasowe
Mercedes C 200 4MATIC EQ Boost - z tyłu
Mercedes klasy C przeszedł niedawno lifting.
Design został utrzymany na równie wysokim poziomie. Fotele są bardzo wygodne i zapewniają wzorowe trzymanie boczne. Nowy ekran inforozrywki jest czytelny, ma piękną grafikę, a dzięki pokrętłu z dotykowym joystickiem i dwóm dotykowym minipadom na kierownicy obsługuje się go intuicyjnie, choć dotykowe kwadraciki na kierownicy jeszcze bym dopracował.
Downsizing w klasie premium?
A silnik? Artur jeździł 2,1-litrową jednostką wysokoprężną o mocy 204 KM. Tu mamy do czynienia z 1,5-litrową benzyną o pokaźnej mocy 184 KM. I niestety nic dobrego o niej powiedzieć nie mogę.
fot. mat. prasowe
Mercedes C 200 4MATIC EQ Boost - deska rozdzielcza
Plastiki są świetnie spasowane i miłe w dotyku. Nic nie skrzypi, nawet pod mocnym naciśnięciem.
Ten silnik bardzo się męczy, ma okropną turbodziurę, a 9-biegowy automat wcale mu nie pomaga. Tak naprawdę katalogowe 7,7 do setki odczuwalne jest tylko, jak ruszymy ze świateł z gazem w podłodze. W żadnym innym wypadku mocy w tym aucie nie czuć. Brakuje elastyczności, skrzynia biegów się męczy przerzucając biegi raz w górę raz w dół. Do tego ten dźwięk przy przyspieszaniu – słowo daję, na autostradzie poczułem się, jakbym wyciskał siódme poty z Daewoo Matiza…
fot. mat. prasowe
Mercedes C 200 4MATIC EQ Boost - z przodu i boku
Nową C-klasą jeździ się świetnie. Każdy zakręt to przyjemność, ale niestety – odbywa się to kosztem wygody.
Dobra, mała pojemność, turbodoładowanie, więc pewnie da się chociaż jeździć ekonomicznie? Hmmm. 10 litrów w mieście i jakieś 7 na spokojnie pokonywanej trasie to wynik, który udało mi się osiągnąć. Chyba bez rewelacji?
Tym bardziej, że auto wyposażono w system tak zwanej miękkiej hybrydy EQ boost. Wsparcie silnika elektrycznego odbija się na spalaniu jak widać średnio. Nie da się jednak przełączyć auta w tryb elektryczny – prąd ma za zadanie tylko wspomagać, a nie przejmować na siebie ciężar napędu auta.
Gdzie podział się ten klimat?
Twarde zawieszenie, głośne z tyłu. Zupełnie nie jak w dawnych Mercedesach. Oczywiście C-klasa prowadzi się jak po sznurku, ale… gdzieś zaginął duch gwiazdy.
fot. mat. prasowe
Mercedes C 200 4MATIC EQ Boost - bok
Twarde zawieszenie, głośne z tyłu. Zupełnie nie jak w dawnych Mercedesach.
Dawniej Mercedesa kupowało się dla komfortu. Od twardości i perfekcyjnego prowadzenia było BMW. Jak to się jednak zmienia. C-klasą pojechałem do Adama, mojego serdecznego kolegi, który na starych Mercedesach zjadł zęby – W123, W124, W116, W114 to tylko niektóre z modeli, w których można było spotkać na mieście Adama. W sumie dzięki niemu sam kupiłem W123, popularną Beczkę, która była najdłużej posiadanym przeze mnie autem (6 lat!).
Dałem się Adamowi przejechać. Chcecie usłyszeć werdykt? Po 10 minutach jazdy usłyszałem tylko: twarde zawieszenie, niewygodne jak taczka, ciasny fotel i bardzo ciasne wnętrze. Nie chciałbym jeździć tym autem.
fot. mat. prasowe
Mercedes C 200 4MATIC EQ Boost - kanapa
Fotele są bardzo wygodne i zapewniają wzorowe trzymanie boczne.
Chwilę później przesiedliśmy się do jego W211 E500. Tym razem ja mogłem prowadzić. Po odpaleniu silnika pierwsze ciarki, bo dźwięk robi robotę. A dalej? Moc silnika ponad 300 koni mechanicznych wcale nie zachęcała mnie do szybkiej jazdy. Wręcz przeciwnie – to ultra wygodna kanapa z mocą, której nie brakuje w żadnych okolicznościach. W sumie rozumiem już o co chodziło w broszurach informacyjnych Rolls-Royce’a – w rubryczce moc, wpisywano: wystarczająca.
Taki był właśnie Mercedes jeszcze 10 lat temu. Nawet wersje AMG były wygodne. A teraz? Nową C-klasą jeździ się świetnie. Każdy zakręt to przyjemność, ale niestety – odbywa się to kosztem wygody.
fot. mat. prasowe
Mercedes C 200 4MATIC EQ Boost - deska, ekran
Nowy ekran inforozrywki jest czytelny, ma piękną grafikę.
Podsumowując…
Jeśli więc lubicie czuć każdy kamyk pod tyłkiem, polecam. Jeżeli oglądacie się za swoim autem po zamknięciu, to również polecam. C-klasa jest piękna i ma bajecznie rozpieszczające designem i nowoczesnymi rozwiązaniami wnętrze.
Jednak, jeśli lubicie przede wszystkim komfort to niestety trafiliście pod zły adres. W testowanym niedawno Renault Talismanie odnalazłem go o wiele więcej. Najgorszy jest jednak silnik – kompletnie nie pasuje do auta tej klasy.
I tym smutnym akcentem kończymy, jak mawiał Jeremy Clarkson w Top Gear… No chyba, że tego właśnie oczekiwaliście?

oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)