Seat Leon Cupra R - murowany youngtimer
2018-12-10 00:44
Seat Leon Cupra R © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: SEAT Leon Cupra R dla pasjonatów
Seat Leon Cupra już w podstawie oferuje sportowe wrażenia, które niczym przyciskiem na pilocie możemy włączać i wyłączać zgodnie z potrzebami. Standardowo nie jest to bowiem twarde jak deska, nadmiernie buczące, sztywne jak gokart auto – na co dzień potrafi być za to komfortowe przy bardzo pewnym zachowaniu w każdych warunkach. Wystarczy jednak przełączyć Leona w tryb Cupra, żeby wszystkie troski poszły w zapomnienie, żeby kierowca z drogą zaczęli stanowić jedność. 290 KM oferowanych przez to auto (300 KM w kombi 4×4), nawet biorąc pod uwagę ośkę, czyli napęd na przód, to moc dająca ogromną frajdę, ale aby po nią sięgnąć, na szczęście trzeba być wprawnym kierowcą.Dla tych, którzy wolą jeździć szybko, łatwo i bez emocji nawet dzień po zdaniu prawka w koncernie VAG przygotowano VW Golfa R. 310 KM z napędem na obie osie i porównywalną sztywnością nadwozia do Leona Cupry. Wrażenia z jazdy już jednak nie te…
A jakby tak dać 310 KM na ośkę? Hiszpanie długo nie myśleli. Leon Cupra R legitymuje się dokładnie taką mocą. Do tego napęd na przód, zmodyfikowany układ różnicowy – nawet 100% mocy na jedno koło i… manualna skrzynia biegów (DSG w tym aucie to grzech, choć Cupra R z automatem występuje – ma 10 koni mechanicznych mniej). Brzmi sportowo? Najpierw porozmawiajmy o wyglądzie.
fot. mat. prasowe
Seat Leon Cupra R - z tyłu
Typ spod czarnej gwiazdy
Podstawowa Cupra to wydatek minimum 144 800 zł. Prezentowana Cupra R została wyceniona na równe 182 100 zł. O to, żeby była limitowana nie tylko w marketingowych broszurach dba piękny matowy czarny lakier (Midnight Black) – w Polsce to jedyny dostępny kolor, 19-calowe felgi, hamulce Brembo z tarczami 370 mm przód i 310 mm tył, karbonowe ospoilerowanie, poszerzone błotniki i mocno przemodelowane zderzaki. Całość dopełniają smaczki w kolorze miedzi (wspomniane felgi, lusterka, znaczki, napis Cupra na tylnej klapie).
Jako crème de la crème w dyfuzorze tylnego zderzaka znalazł się podwójny wydech z rurami powiększonymi o 10 mm względem “zwykłej” Cupry. Efekt jest bardzo odświeżający, ale i drapieżny, a o to przecież chodziło. Na mnie wygląd limitowanej Cupry robi piorunujące wrażenie!
fot. mat. prasowe
Seat Leon Cupra R - z przodu
Behemot także w środku
Ktoś, kto nie lubi czerni, nie ma czego szukać w Cuprze R także w środku. Poza miedzianym paskiem na desce rozdzielczej wokół nawiewów i lewarka skrzyni biegów, w tym samym kolorze znaczkiem i przeszyciami foteli panują tu czernie i szarości. Mnie to wyjątkowo – zasadniczo lubię jasne barwy – bardzo pasuje. Obita alkantarą kierownica świetnie leży w dłoniach i się nie ślizga (rękawiczki do prowadzenia auta można zostawić w domu). Kubły pokryte alkantarą zapewniają świetne trzymanie boczne i są całkiem wygodne. W oczy rzucają się jeszcze zmieniony zestaw zegarów – tu ukłon w stronę poprzedniej limitowej eRki oraz sportowa szachownica umieszczona na dole koła kierownicy. Jako dopełnienie czarnego klimatu mamy tu podsufitkę w tym kolorze. W testowanym egzemplarzu nie było szyberdachu, a zatem nawet w słoneczny dzień panuje tu iście mroczna aura.
Poza tym to zwykły Leon. Deska rozdzielcza ma już swoje lata, ale nadal bardzo mi się podoba. Jest wykonana z dość dobrych materiałów, ale konkurencja używa czasem lepszych. Nic jednak nie trzeszczy ani nie stuka. Inforozrywka została zmieniona po liftingu i również wyczerpuje całe moje zapotrzebowanie na tablet w aucie – ekran jest czytelny, ma ładną grafikę, a zastosowane w testowanym Leonie opcjonalne audio Beats Sound System gra bardzo przyjemnie i czysto, o ile ktoś szukałby dźwięku innego niż tego z tłumika.
fot. mat. prasowe
Seat Leon Cupra R - z tyłu i boku
Plus za obsługę klimy w osobnym panelu w standardowym miejscu. Ilość miejsca? Wystarczająca, ale szerokość auta nie powala. Udało mi się zmieścić za sobą synka w foteliku, ale za każdym razem wkładając nosidełko, musiałem przesuwać oparcie fotela do przodu. O czym ja zresztą piszę…
Wilk o wilczym sercu
Jeśli zwykła Cupra ma do zaoferowania dwa auta w jednym, tak Cupra R jakimś magicznym sposobem autentycznie nie chce jeździć w trybie standardowym. W zasadzie cały test przejeździłem w trybie Cupra z akompaniamentem soczystego dźwięku z wydechu “łututu”. Prawda jest taka, że na dłuższą metę basowy warkot trochę mi przeszkadzał, ale starałem się być niezniechęcony – z radia raczej nie korzystałem (chyba że na postoju).
fot. mat. prasowe
Seat Leon Cupra R - bok
Jakieś zaskoczenia? Owszem. Niesamowita reakcja na gaz. Świetna elastyczność. Niewyobrażalnie pewnie działająca skrzynia biegów – manualna, 6-biegowa. Żaden tam automat. Skrzynia chodzi z lekkim oporem, ale bardzo precyzyjnie. Miodzio!
Zachowanie Cupry na drodze, dopóki nie pada deszcz lub nie jest ślisko, to czysta poezja. Spokojna jazda nie wymaga specjalnej atencji kierującego. Auto jedzie tam, gdzie zadano mu kierunek. Układ kierowniczy działa bardzo pewnie.
Szybsza jazda – o sportowej w ruchu miejskim nie mogło być mowy – wymaga już większego skupienia. Auto rwie do przodu jak dzikie i choć szpera dobrze radzi sobie z rozdziałem mocy, wchodząc w zakręt na pełnym gazie trzeba uważać na dziury i inne nierówności – auto potrafi przez nie przeskoczyć. Po deszczu zaczyna się prawdziwa walka o życie, dlatego w takich warunkach najlepiej włączyć tryb comfort i cieszyć się z bardzo elastycznego auta, w którym 5-ty bieg można wbić już przy 50 km/h.
fot. mat. prasowe
Seat Leon Cupra R - deska rozdzielcza
Ten element baśniowy
Jan Himilsbach mawiał, że alkohol dodaje mu w życiu elementu baśniowego. Jako prawie abstynent powiem, że w życiu ważniejsze są emocje. A tych za kierownicą Leona Cupra R nigdy nie zabraknie. Widząc ją na parkingu miałem silną chęć otwarcia drzwi i ruszenia przed siebie – byle gdzie. I tak naprawdę nie o moc w niej chodzi, a o pewną nietuzinkowość i atmosferę, którą razem z unikalnością dostajemy za te dodatkowe 40 tysięcy złotych. Czy warto? Jak najbardziej. To jak do tej pory najlepiej uszyty pode mnie hot-hatch.
Podczas testu miałem też okazję porównać Cuprę R z Megane RS. Sorry Renault, ale nie masz podejścia…
P.S. Chciałbym ją mieć w garażu i jeździć nią wtedy, kiedy mam zły dzień. Mogłaby ze mną zostać już na zawsze. A że silnik 2.0 TSI ma swoje za uszami? Jak to mówią – jak dbasz, tak masz.
P.S. 1 Na Polskę “rzucono” 15 egzemplarzy. Niestety nie wiem, czy jeszcze jakiś się ostał…
P.S. 2 W polskich salonach można też zamówić jeden z 13 egzemplarzy Cupry Carbon – 370 KM, 4,5 sekundy do setki i napęd na cztery koła. Minus – auto tylko w wersji kombi.
oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)