Nissan Leaf Tekna - po prostu samochód. Tyle, że elektryczny…
2018-10-08 08:35
Nissan Leaf Tekna © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Nissan Leaf - recepta na smog
Dyskrecja przede wszystkim
Przyszło mi raz testować przez kilka dni Forda Mustanga w kolorze jadowitej żółci z czarnymi pasami przez środek nadwozia. Owszem, bulgot V8 nigdy się nie nudzi i czasami nocą leżę i zastanawiam się czy jeszcze kiedyś będzie mi dane przeżyć coś podobnego, ale nie w tym rzecz. Mustang wzbudza sensację gdziekolwiek się pojawi. Szczerze, po 3 dniach miałem już tego serdecznie dosyć. Często lepiej po prostu przejechać z punktu A do punktu B bez wzbudzania niepotrzebnej atencji. Jest cała rzesza ludzi, którym przede wszystkim do tego potrzebny jest samochód i Nissan Leaf jest świetny do tego celu.
Wygląda jak zwyczajny hatchback i gdyby nie znaczek Nissana to dla postronnego człowieka mógłby być równie dobrze Volvo czy Toyotą. Leaf wyglądem nie krzyczy, że jest wyjątkowy i oprócz napisów ‘zero emission’ nie ma w jego wyglądzie nic podejrzanego. Dopiero gdy ruszy z miejsca to zdolność do bezszelestnego ‘zakradania się’ może zaskoczyć niejednego pieszego.
fot. mat. prasowe
Nissan Leaf Tekna - ładowanie
O klasę wyżej
Wewnątrz Leafa w wersji Tekna jest dość luksusowo. Powiedziałbym, że poziom wykonania i wykończenia ociera się o marki segmentu premium, ale znowu panuje dyskrecja. Każdy użytkownik spalinowego auta z automatem odnajdzie się tu bez problemu. Tylko wybierak kierunku jazdy wygląda i działa nietypowo, bo po wyborze ‘przełożenia’ od razu odbija do pozycji wyjściowej.
W stosunku do poprzedniej generacji Leafa zmieniły się głównie zegary – skupiono je w klasycznym miejscu i wyposażono w spory ekran o dobrej jakości obrazu. Analogowy prędkościomierz wygląda klasycznie, czytelnie i bez szaleństw. Niestety minus za pozostawienie głównego systemu multimediów starej generacji – jego wygląd już trąci myszką, a nawigacji daleko do najlepszych fabrycznych systemów na rynku. Panel klimatyzacji pozostał identyczny jak w pierwszym Leafie, z obsługą fizycznymi przyciskami.
Przestrzeń w środku w żaden sposób nie jest ograniczona ze względu na napęd czy baterie. Te są zgrupowane pod podłogą i nie mają wpływu także na bagażnik – jego pojemność wynosi bardzo dobre 420 litrów. Przydałaby się tu tylko podwójna podłoga, żeby schować pod nią wzmacniacz systemu audio, gaśnicę i przewody do ładowania. Jedna uwaga – mamy rok 2018, auto nie kosztuje mało, a nie ma regulacji kierownicy w dwóch płaszczyznach. Z moim wzrostem 175 cm znalazłem dla siebie optymalną pozycję, ale to spory brak na liście wyposażenia Leafa.
fot. mat. prasowe
Nissan Leaf Tekna - z przodu
Płynność jazdy
Elektryczne samochody zyskały moją sympatię z dwóch powodów. Pierwszy to cisza podczas jazdy. Akurat Leaf jest fantastycznie wyciszony i słuchanie muzyki w samochodzie można przenieść na zupełnie nowy poziom doznań. Ta cisza w zestawieniu z mocą i momentem obrotowym silnika (150 KM, 400 Nm) powoduje wrażenie, że auto porusza się absolutnie bez żadnego wysiłku. Wciskanie pedału przyspieszenia do oporu przychodzi tu naprawdę o wiele łatwiej niż w spalinowym samochodzie, bo nie ma tego wrażenia, że silnik się męczy i zaraz wyskoczy spod maski. Na przykład z tego powodu bardzo rzadko cisnę do oporu mojego starego, benzynowego W124. Auto elektryczne sprawia, że masz ochotę bawić się i cisnąć bez opamiętania. Jest to dość uzależniające jeśli mam być szczery…
fot. mat. prasowe
Nissan Leaf Tekna - z tyłu
Drugi powód to osławiona funkcja e-pedal. System rekuperacji energii Nissana bardzo upłynnia jazdę. Oczywiście hamowanie auta po odpuszczeniu pedału jest dość mocne i z tego powodu wymaga chwili ćwiczeń, ale przynosi potem niezwykle dużo satysfakcji. Jedno odpuszczenie gazu od 140 km/h do zera potrafi dodać kilka kilometrów cennego zasięgu. W jeździe miejskiej Leaf czuje się jak ryba w wodzie i potrafi odzyskiwać jakieś 10 do 15% zasięgu, co uznaję za bardzo przyzwoity wynik.
Zabawa w zakrętach
Przyspieszenia Leafa i nisko osadzony środek ciężkości ze względu na baterie w podłodze sprawiają, że auto nie jest może superlekkie, ale śmiga po zakrętach z werwą jaką trudno znaleźć w innych autach kompaktowych. Gdyby tylko wystrojono lepiej układ kierowniczy byłoby już zupełnie idealnie.
fot. mat. prasowe
Nissan Leaf Tekna - wnętrze
Oczywiście mieszkając w małym mieście muszę poruszyć temat zasięgu i ładowania Leafa. Jeśli ktoś ma zamiar go ładować tylko z klasycznego gniazdka to musi pogodzić się z 20-godzinnym czasem ładowania do pełna. Zasięg od 100% wynosi realnie jakieś 260-270 km. W praktyce podczas testu auto przy każdej możliwej okazji było podłączane do gniazdka 220V, a i tak ani razu nie naładowało się do pełna. Raczkująca jeszcze w Polsce sieć szybkich ładowarek nie ułatwia sprawy. Podczas 6 dni ładowałem auto ze stacji GreenWay dwa razy do 80-90% w szybkiej ładowarce (około 30-40 min). Pokonałem sumarycznie około 900 km, a za prąd zapłaciłem 80 zł. Odpowiada to zużyciu paliwa klasycznego auta spalinowego na poziomie 1,77 l/100 km.
Zostawmy ekologię z boku
Na chwilę zapomnijmy o samochodach elektrycznych w kontekście ochrony środowiska. Z czysto użytkowego punktu widzenia mają one sporo zalet – wymagają mniej czynności serwisowych, mają mniej ruchomych części podlegających zużyciu, są ciche, bardzo wygodne i dość dynamiczne. Do tego ten konkretny Nissan wygląda jak normalne auto, więc nie wyróżnia się na ulicy i nie jest nawet w 20% tak skomplikowany we wnętrzu jak testowany przeze mnie wcześniej DS.
Skąd więc ten cały hejt? No tak, zasięg. Na ten moment hybryda plug-in ma więcej sensu, bo w każdej chwili może odpalić motor benzynowy i pojechać choćby na koniec świata. Zakładając jednak, że zasięg wraz z czasem będzie rósł, a czas ładowania się skracał, to wkrótce wiele osób może przekonać się do aut elektrycznych. W Polsce czekamy na rozwijającą się sieć ładowarek, ale gdy ona będzie gotowa, podróżowanie Leafem na co dzień stanie się możliwe. Wiele osób w naszym kraju miało styczność z autami elektrycznymi tylko poprzez obejrzenie testu na youtube, a w ten sposób nie da się poczuć ich zalet. Dlatego wszystkim sceptykom zalecam jazdę próbną i samodzielne zapoznanie się z Leafem. To bardzo dobry samochód, choć z ceną na poziomie 171 900 zł (Tekna) pewnie pozostanie białym krukiem na polskich drogach.
oprac. : Bartłomiej Puchała / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)