eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plMotoTesty autFord Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - zwinne cacuszko

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - zwinne cacuszko

2018-08-24 00:36

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - zwinne cacuszko

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line © fot. mat. prasowe

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (14)

Wytypujmy najlepsze auto do codziennej jazdy po mieście… i nie tylko. Ma być ładne, nowoczesne, wygodne, dobrze się prowadzić i mieć w sobie to coś. Może Ford Fiesta?

Przeczytaj także: Ford Fiesta Vignale 1.0 100 KM - zabrakło tego czegoś

Od razu zaznaczę, że Fiesty jakoś nigdy mnie nie zachwycały. Co innego Focus, na którym od pierwszej generacji zaczepiam oko (miałem nawet Focusa mkI po liftingu z niezmordowanym silnikiem 1.6 Zetec i wspominam to auto z rozrzewnieniem).

Na test nowej Fiesty ST Line z silnikiem 1.0 EcoBoost trochę jednak czekałem. Tak naprawdę kilka pierwszych chwil za jej kierownicą utwierdziło mnie w przekonaniu, że było warto!

Zacznijmy standardowo od wyglądu. Dla jednych zmieniło się tu dużo, dla innych niezbyt wiele. Ja bez problemu odróżniam nowy model od poprzednika i uważam, że zmiany są na plus. Z boku auto optycznie się wydłużyło zyskując szczyptę dostojności, z tyłu pojawiły się zachodzące na klapę lampy, a przód stał się bardziej wyrazisty i nowoczesny. Poprzednia Fiesta przy obecnej odsłonie wygląda jakby mniej poważnie, bardziej zabawkowo.

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - z boku

Z boku auto optycznie się wydłużyło zyskując szczyptę dostojności.


Testowana wersja – ST Line – polakierowana na czerwono, z czarnym dachem, spoilerem, ciemnymi tylnymi szybami, na 18-calowych stalowo-szarych felgach, z wydechem umieszczonym w dyfuzorze, z czarną atrapą wypełnioną wzorkami a’la plaster miodu wygląda obłędnie. W zasadzie mógłbym tak sobie wyobrazić wersję ST (ta zyska jednak jeszcze kilka bardziej drapieżnych akcentów).

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - przód

Przód stał się bardziej wyrazisty i nowoczesny.


Najwięcej zmian – i to tych pozytywnych – czeka w środku auta. Projektanci Forda wreszcie zrozumieli, że wygląd i łatwość obsługi muszą iść w parze. W poprzedniku rozmieszczenie jeden na drugim malutkich guziczków na konsoli środkowej zawsze doprowadzało mnie do szału – trafić w któryś mogło tylko dziecko. A tu zupełnie nowa jakość!

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - tył

Z tyłu pojawiły się zachodzące na klapę lampy.


Fiesta ma teraz niesamowicie uporządkowaną i jak na klasę – świetnie wykonaną oraz złożoną deskę rozdzielczą. Oczywiście nie wszystko jest miękkie, ale – przynajmniej w testowej wersji – poziom dobrej jakości kompaktu został osiągnięty.

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - z przodu

Za to dokładnie auto trzeba zapłacić w salonie aż 87 250 zł.


Przyjemnie patrzy się na ekran dotykowy – w testowym aucie 8-calowy (w standardzie mamy 6,5 cala), za pośrednictwem którego obsłużymy inforozrywkę systemu SYNC 3. No i znowu wielkie brawa – system wreszcie jest intuicyjny, przejrzysty i działa bardzo płynnie. Jest kompatybilny zarówno z Androidem jak i Apple.

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - z tyłu

Cztery dorosłe osoby spokojnie zmieszczą się na pokładzie, a i bagaży nie będzie trzeba trzymać na kolanach.


Na pokładzie testowanego auta znalazło się coś więcej – system Audio B&O (Bang and Olufsen). Wcześniej Ford współpracował z Sony i powiem szczerze, że zmiana dla moich uszu nie jest w żaden sposób odczuwalna. Audio gra poprawnie i w zasadzie to tyle, co można na jego temat powiedzieć. Gdybym miał za nie dodatkowo zapłacić, pozostałbym przy standardowych multimediach.

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - wnętrze

Fiesta ma teraz niesamowicie uporządkowaną i jak na klasę – świetnie wykonaną oraz złożoną deskę rozdzielczą.


Fiesta ST-Line to na szczęście nie tylko elektronika. To także świetne fotele z atrakcyjnymi przeszyciami (dopłata), doskonale wyprofilowana i również poprzeszywana nicią kierownica, oraz dźwignia hamulca ręcznego (tak, tak, można pojechać na rękawie).

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - kanapa

Fiesta ST-Line to na szczęście nie tylko elektronika. To także świetne fotele z atrakcyjnymi przeszyciami.


W wnętrzu Forda nie zabrakło również licznych wstawek kolorystycznie dopasowanych do agresywnej czerwieni nadwozia. Mnie osobiście najbardziej urzekła jednak okrągła, zimna (metalowa), genialnie leżąca w dłoni gałka lewarka zmiany biegów.

Warto też dodać, że wnętrze Fiesty wcale nie jest małe. Cztery dorosłe osoby spokojnie zmieszczą się na jej pokładzie, a i bagaży nie będzie trzeba trzymać na kolanach. Dwie osoby + kilkuletnie dziecko oraz pies nie poczują, że potrzebują czegoś więcej na co dzień. A na wakacje raz- dwa razy do roku zawsze można założyć box na dach.

fot. mat. prasowe

Ford Fiesta 1.0 Ecoboost ST-Line - ekran

Przyjemnie patrzy się na ekran dotykowy – w testowym aucie 8-calowy (w standardzie mamy 6,5 cala), za pośrednictwem którego obsłużymy inforozrywkę systemu SYNC 3.


No dobra. Przejdźmy do konkretów. Jak jeździ to cacuszko?

Pewnie mi nie uwierzycie, ale ja nie widzę sensu kupowania wersji ST. No chyba że ktoś często ściga się na torze. Na co dzień, do miasta, żeby być najszybszym na światłach, żeby podnieść sobie poziom endorfin w zakręcie i żeby po prostu czuć frajdę z każdego pokonanego kilometra – ST Line z silnikiem 1.0 Ecoboost, z bardzo dynamicznym stadem 140 koni mechanicznych w zupełności wystarczy!

Oczywiście zaraz pewnie przeczytam, że taka moc i tak mała pojemność to nie może być trwałe rozwiązanie. Pozwólcie, że nie będę wdawał się w tego typu dywagacje – wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczą o tym, że Ford dobrze wykonał ten motor i jest on zadziwiająco żywotny. Na co dzień, jego ogólna charakterystyka to jednak coś więcej. To połączenie wydajności i oszczędności.

Silnik świetnie wkręca się na obroty i lubi być ciągnięty do końca, co wcale nie jest takie oczywiste w przypadku trzech cylindrów i turbodoładowania. Przy delikatnym obchodzeniu się z gazem, potrafi być też bardzo oszczędny. Poniżej 7 litrów PB w mieście to realny wynik. Oczywiście, jeżeli chcemy wykorzystać potencjał 140 koni, zużycie paliwa podejdzie pod 11, ale nie powinno tej wartości przekroczyć.

Bardzo dobrze zestrojone jest zawieszenie. Na dziurawych warszawskich drogach tyłek mnie ani razu nie zabolał, plomby mi nie powypadały. Samochód jest przy tym bardzo posłuszny i pewny. A połączenie zawieszenia i układu kierowniczego to istny majstersztyk – dawniej niczego więcej od auta typu GTI byśmy nie oczekiwali. Jedynie samo prowadzenie skrzyni biegów mogłoby zostać minimalnie poprawione. Nie czepiam się, ale w Fieście ST będzie ono na pewno ciaśniejsze.

Czy jest coś, co mogłoby odwieźć od zakupu Fiesty ST-Line z opisywanym silnikiem pod maską? Ano jest. Cena. Za to dokładnie auto trzeba zapłacić w salonie aż 87 250 zł. Oczywiście z wielu elementów można zrezygnować, ale dużo poniżej ośmiu dych nie uda się zejść (cena za golasa w tej wersji silnikowej startuje od 62 tys. zł z groszami). Za takie pieniądze można mieć Focusa kombi w schodzącej budzie, również w wersji ST.

I jeszcze taki mały minusik. Mimo tak wysokiej ceny, w Fieście możemy liczyć tylko na jednostrefową automatyczną klimatyzację. Więcej grzechów nie znalazłem.

Auto robi robotę, nie chce się z niego wysiadać, a przed każdym zajęciem miejsca za kierownicą, uśmiech od ucha do ucha nie schodzi z twarzy kierowcy!

oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd Motoryzacyjnie Pod Prąd

Więcej na ten temat: Ford Fiesta, Ford, testy samochodów, testy aut

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: