Mercedes X250d - zawartość cukru w cukrze
2018-06-21 00:15
Mercedes X250d © Adam Gieras Fotomotografia
Przeczytaj także: Volkswagen Amarok 3.0 V6 TDI Aventura - pakt z wilkami
Efektem prac Mercedesa jest luksusowy pick-up, który jest niczym innym, jak japońskim robotnikiem ubranym w luksusowy, niemiecki frak. Można pomyśleć, że świat chyli się ku upadkowi, skoro koncern słynący z luksusowych limuzyn zabiera się za budowę aut do pracy i to przy współpracy rynkowych rywali Nissana i Renault… jednak nie popełniajmy seppuku. Po pierwsze producent ze Stuttgartu produkuje już auta użytkowe – dostawczaki m.in. Vito i Sprintera, jak również samochody typowo ciężarowe, np. Actrossa, a prezentowany pick-up nie jest pierwszym modelem powstałym przy współpracy z japońsko-francusko-niemieckim trio (Citan). Modelem X Mercedes buduje pomost pomiędzy luksusowym charakterem auta, codzienną wygodą użytkowania, komfortem prowadzenia oraz poczuciem indywidualizmu kierowcy i pasażerów.Zaproponowanie czegoś innowacyjnego w bryle pick-up’a, co pozwoliłoby na zróżnicowanie innych modeli tego segmentu, to wyjątkowo trudne zadanie. Rys boczny linii X-a przypomina większość dostępnych pick-upów, co jednak nie stało na przeszkodzie do zaprojektowania sylwetki, która dyskretnie połączyłaby przestrzeń pasażerską i pakę. Niestety osiągnięcie tego efektu nie powiodło się w przypadku Mitsubishi L200. Idąc dalej, trudno nie zauważyć bardzo zbliżonej kreski w projektowaniu protoplasty X klasy, czyli Nissana Navary.
fot. Adam Gieras Fotomotografia
Mercedes X250d - z boku
Linia drzwi, szyby, relingi, klapa powierzchni ładunkowej zdradzają podobieństwo, lecz wymiary auta zostały nieco powiększone w stosunku do Japończyka. X jest dłuższy i wyższy o jeden centymetr, za to przy niezmienionym rozstawie osi równym 3,15 cm udało się uzyskać powierzchnię ładunkowa szerszą aż o 5 cm. Moim zdaniem przód pick-up’a Mercedesa jest nowocześniejszy, wprawdzie nie wygląda specjalnie muskularnie, ale w stosunku do Navary, Hilluxa czy D-maxa, jest według mnie ładniejszy. Tył auta jest poprawny, nieco siermiężny. W klapie pozbawionej przetłoczeń, znalazło się miejsce dla kamery cofania, a całość zwieńcza chromowany zderzak oraz stopień przydatny do załadunku.
fot. Adam Gieras Fotomotografia
Mercedes X250d - przód
Jeśli dotykamy już tematu paki, to trzeba oddać jej jedno. Ma wiele możliwości konfiguracji – boczne listwy mocowania ładunku, odciągi umieszczone w podłodze czy przesuwne listwy podłogowe. Nasz egzemplarz wyposażony był jedynie w boczne listwy, które to jednak w przypadku transportu niskich przedmiotów, były niewygodne. Warto dopłacić do uchwytów w podłodze. Poza tym nasz egzemplarz nie miał pokrywy ani rolety powierzchni ładunkowej, dzięki czemu po postoju odruchowo spoglądałem, czy ktoś nie zostawił prezentu na pace. Oczywiście w tym przypadku o pozostawieniu wartościowych przedmiotów chyba nie trzeba wspominać… Zdecydowanie warto wybrać roletę rollcover, wycenianą na prawie na 7500 zł, a dla poprawy wyglądu auta, warto rozważyć orurowanie w kolorze srebrnym lub czarnym (2420 zł).
fot. Adam Gieras Fotomotografia
Mercedes X250d - z przodu i boku
Co do samych zdolności transportowych, to X nie ma się czego wstydzić. 1042 kg ładowności i możliwość ciągnięcia 3,5t DMC przyczepy nie robi może wrażenia, jeśli przeanalizujemy wszystkie propozycje na rynku pick-upów, jednak na pewno nie jest powodem do wstydu. Reszta stawki osiąga bardzo zbliżone wartości.
fot. Adam Gieras Fotomotografia
Mercedes X250d - z tyłu
W środku podobieństw do Navary jest w zasadzie kilka. Kluczyk, który możemy trzymać w kieszeni, jest identyczny do tego z Japończyka, oczywiście poza logiem producenta. Poza tym lewarek automatycznej przekładni oraz panel klimatyzacji mogą szczycić się japońskim pochodzeniem, bez większych zmian. Cała reszta jest zaprojektowana specjalnie dla Merca.
Poręczna kierownica, system inforozrywki Comand oraz charakterystyczny gładzik zagościły na pokładzie, czyniąc go bardzo przyjaznym dla użytkowników Mercedesów. Deska jest ładnie narysowana, szczególnie jeśli pamiętamy, że jest to auto robocze. Góra jest miękka, miła w dotyku i wykonana z dobrej jakości materiału. Centralny element deski, przechodzący przez całe wnętrze, jest tylko drewnopodobnym plastikiem z fajnie stylizowanymi nawiewami. Niestety dół deski jest twardy, a w porównaniu do góry – tandetny.
fot. Adam Gieras Fotomotografia
Mercedes X250d - paka
Fotele przedniego rzędu są wygodne, w naszym egzemplarzu elektrycznie regulowane. Chyba już tradycyjnie dla pick-upów tył jest mniej komfortowy. Mimo wygodnych siedzisk, pionowa pozycja oparcia na dłuższą metę męczy, a „limitowane” miejsce na nogi utrudnia zajęcie odpowiedniej, wygodnej pozycji, We wnętrzu znalazło się jeszcze kilka problemów i problemików, które mogą denerwować. Pierwszym z nich jest wymyślnie umieszczony przycisk uruchomienia silnika. Niby ergonomicznie zlokalizowany, ale ukrycie przycisku na wysokości prawego kolana kierowcy powoduje, że sięgnięcie do niego sprawia problem. Drugą denerwującą sprawą jest sterowanie szybami, które możliwe jest tylko przy włączonym silniku. Ale dosyć o wnętrzu. W drogę!
fot. Adam Gieras Fotomotografia
Mercedes X250d - wnętrze
Odpalony motor, nawiasem mówiąc będący jednostką Renault, pasuje tu całkiem dobrze. Cechujący się przyjemną, ale nie jedwabistą kulturą pracy silnik jest całkiem żwawy. 450 Nm momentu obrotowego jest dostępne od dołu, co przekłada się na sporą chęć rwania do przodu tego ważącego 2,2 tony rydwanu. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że konstrukcyjnie auto jest homologowane do załadunku blisko 1,1 tony towaru oraz ciągnięcia przyczepy do 3,5 DMC, to można śmiało przyznać, że ciągnięcie zestawu w okolicach 6,5 tony wyciśnie z silnika ostanie soki. W tym aspekcie X klasa nie ma podejścia do Amaroka z 3.0 V6, ale już niedługo… W czerwcu będzie możliwość zamówienia gwiazdy również z widlastą „szóstką” o tej samej pojemności, lecz wyższą mocą od konkurenta (258 KM), a do tego ze stałym napędem 4×4 (rozkład 40% przód i 60% tył). Mała dygresja jest taka, że Volkswagen zapowiedział już wprowadzenie zrekonstruowanej jednostki o mocy 272 KM oraz świetnego odcienia lakieru „Kurkuma” – SZTOS!
fot. Adam Gieras Fotomotografia
Mercedes X250d - kanapa
Ale wróćmy do Mercedesa. Francuskie serduszko popija rozsądne ilości paliwa. Na dystansie 701 km średnie spalanie wyniosło 7,8 l/100 km. W teście auto miało okazję powozić workowaną ziemię (około 800kg) przez około 200 km i poupalać w terenie, także wynik można uznać za dobry. W porannym korku na krajowej siódemce od strony Łomianek silnik w połączeniu z brakiem systemu start & stop lubował się w zwiększonym apetycie na paliwo, oscylujące w granicach 11-11,5 litrów na każde 100 km, a na postoju silnik delikatnie przenosił wibrację, dlatego znienawidzony przez wielu start&stop z powodzeniem powinien zagościć na pokładzie, trochę niwelując te niedogodności.
Co do właściwości jezdnych – nie ma na co specjalnie narzekać. Jest jak w typowym pick-up’ie. Lekkiego pochylania się na zakrętach oraz nurkowania przy hamowaniu nie ma co wspominać, tak samo jak izolowania od drogowych dziur. Zawieszenie śmiało można porównać do Amaroka, który jako jeden z nielicznych nie podbija tyłu na poprzecznych nierównościach czy śpiących policjantach. X klasa jest komfortowa, pod tym względem dopracowana i szczerze powiedziawszy, nie bardzo chce się z niej wysiadać. Jednak trwający krótko test musiał się kiedyś zakończyć, więc pora na podsumowanie.
Stając do testu klasy X dużo sobie obiecywałem. Czy spełniła moje oczekiwania? Nie do końca. Jednak nie można mu odebrać, że na rynku pick-up’ów pojawił się poważny gracz. Całkiem ładny design, zarówno w środku jak i na zewnątrz, kusi, a gdy dodamy do tego nadchodzącą jednostkę V6 to apetyt rośnie. Jednak X klasa do tanich nie należy. Mimo że ceny startują od 175 tys. zł, to kilka zaznaczonych opcji w konfiguratorze i 200 tys. pęka bardzo szybko. Dalsza zabawa i dobicie do wartości 260 tys. zł testowanej wersji, a jeszcze kilka opcji aż prosi się o odhaczenie. Gdy jeszcze jednostkę napędową wymienimy na widlastą, to bardzo możliwe, że wskoczy trójka na przodzie. My jednak czekamy na ten egzemplarz. Bądźcie z nami na Facebook’u oraz Instagramie, a zobaczycie co wart jest ten wóz. Stay Tuned!
oprac. : Bartosz Kowalczyk / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (1)