Mercedes E 400 Coupe 4Matic - poświęcenie
2017-10-13 00:40
Mercedes E 400 Coupe 4Matic © Dominika Szablak
Przeczytaj także: Mercedes E 220d Kombi - zamiast SUV-a
Pisanie o samochodach czasami wymaga poświęceń. Sesje zdjęciowe w strugach deszczu lub na siarczystym mrozie. Zaskórniaki wydawane na napełnianie baku żarłocznych bestii. Mordercze spojrzenia sąsiadów, którzy podejrzewają cię o bliskie związki ze światem przestępczym. Ale tym razem poświęciłem się wyjątkowo mocno.Aby dostarczyć Wam, drodzy czytelnicy, ten tekst, musiałem przestać gapić się przez okno. Nie było łatwo, bo gapiłem się już od kilku godzin. A to dlatego, że stał tam nowy Mercedes E Coupe. Tylko na niego spójrzcie – bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że to jedno z najładniejszych obecnie produkowanych aut.
Jest jednym z trzech coupe Mercedesa, które trafiły niedawno na rynek. Ale klasa C Coupe ma zbyt masywny, nieproporcjonalny tył. S Coupe jest ładne, ale trochę za duże. A E klasa w tej wersji wygląda w sam raz. Długie i odpowiednio niskie nadwozie zachwyca proporcjami. Jest jednocześnie eleganckie i dostojne, jak i smukłe. Swoje trzy eurocenty dodaje tu świetny lakier i opcjonalny pakiet AMG wraz z bardzo ładnymi felgami. Jest jak szczypta papryczek chilli w potrawie.
fot. Dominika Szablak
Mercedes E 400 Coupe 4Matic - z góry
A jeżeli jeszcze nie macie dość moich zachwytów, to dodam, że moim zdaniem E Coupe to murowany materiał na klasyka. Już teraz można bez cienia wstydu postawić je obok legendarnych modeli, które wyszły spod ręki Bruno Sacco. A z czasem będzie tylko nabierać klasy.
fot. Dominika Szablak
Mercedes E 400 Coupe 4Matic - z góry, fot.2
Po otwarciu drzwi (oczywiście bez ramek) dobre wrażenie pozostaje. Kokpit jest taki, jak w pozostałych wersjach Mercedesa klasy E, ale to żaden zarzut. Jest ładnie, a po zmroku – gdy rozbłysną liczne podświetlenia – robi się całkiem kosmicznie. Rysunek wnętrza jest dość prosty, ale pełen miłych dla oka detali. Cztery okrągłe, chromowane nawiewy, ładny analogowy zegarek i kilka niedużych, wygodnie umieszczonych przycisków.
fot. Dominika Szablak
Mercedes E 400 Coupe 4Matic - z przodu
Są też typowo mercedesowskie smaczki. Dźwignia sterująca biegami umieszczona jest w prawej manetce za kierownicą – tam, gdzie zwykle spodziewamy się znaleźć przełącznik wycieraczek. To wymaga przyzwyczajenia, ale po tygodniu jazdy E Coupe przesiadłem się do innego auta i chcąc wycofać… włączyłem wycieraczki. Wygodne i intuicyjne jest też przeniesienie przycisków do sterowania fotelami na drzwi.
fot. Dominika Szablak
Mercedes E 400 Coupe 4Matic - z góry, przód
Uwagę kierowcy we wnętrzu skupiają głównie dwa wyświetlacze – oba większe, niż telewizor w moim mieszkaniu. Jeden z nich to klasyczny ekran odpowiadający za wyświetlanie nawigacji, obrazu z kamery cofania i masę innych rzeczy, łącznie z dostosowywaniem koloru podświetlenia kokpitu. Drugi znajduje się za kierownicą, w miejscu, w którym spodziewamy się tradycyjnych zegarów. Mamy jednak rok 2017, więc zegary odeszły do lamusa, zastąpione przez ciekłokrystalicznego olbrzyma. Nie każdy to polubi, ale przyznacie chyba, że możliwość zmiany typu wyświetlanych wskaźników w zależności od gustu i nastroju jest ciekawa.
Jak jest z przestronnością wnętrza tego Mercedesa? Czy może służyć jako samochód rodzinny?
Owszem, ale pod trzema warunkami. Pierwszy jest taki, że wasze dzieci nie mają 1,90 wzrostu lub więcej. Wtedy będą wiercić włosami dziurę w podsufitce. Drugi – że jest ich najwyżej dwójka. Bo E Coupe to samochód czteroosobowy. Trzeci warunek to cierpliwość. Przednie fotele odsuwają się, by ułatwić wejście do tyłu, ale robią to tak potwornie wolno, że gdy zaczniecie chcąc zawieźć dziecko do przedszkola, po wszystkim śmiało możecie jechać już pod liceum.
fot. Dominika Szablak
Mercedes E 400 Coupe 4Matic - z boku
Wady wnętrza? Koledzy z redakcji skrytykowali kolorystykę tapicerki testowanego egzemplarza. Ale to kwestia dokonania właściwego wyboru w konfiguratorze. Można zdecydować się na kilkanaście różnych zestawień kolorów, łącznie z czerwienią przywodzącą na myśl szalone czasy sumiastych wąsów, kwiaciastych koszul i muzyki italo disco z kasety.
fot. Dominika Szablak
Mercedes E 400 Coupe 4Matic - kierownica
Co do muzyki, „kaseciaka” w E Coupe akurat nie ma, ale zestaw audio firmowany przez Burmestera brzmi wyjątkowo smakowicie. Choć italo disco, o disco polo nie wspominając, średnio tu pasuje. Jeśli już zostajemy przy latach 80., włączmy sobie Bryana Ferry’ego. Mam nadzieję, że ktoś z czytelników pamięta jeszcze tego zawsze eleganckiego dżentelmena o aksamitnym głosie. Wraz ze swoimi świetnie skrojonymi marynarkami i dopasowanymi krawatami, świetnie pasuje do E Coupe.
fot. Dominika Szablak
Mercedes E 400 Coupe 4Matic - wnętrze
Czy jednak ten elegancki samochód potrafi popisać się na drodze? Czy potrafi zrzucić tweedowy garnitur i włożyć sportowe buty?
Jeszcze jak! Testowany egzemplarz nosi oznaczenie E400. Według dawnych zwyczajów oznaczałoby to aż cztery litry pod maską. Dziś nadal nie jest najgorzej – oto trzylitrowe V6 biturbo produkujące 333 KM. To optymalne źródło napędu do tego samochodu. Oczywiście, dwulitrowy silnik nie byłby dużo wolniejszy, a diesel spaliłby o wiele mniej paliwa. Ale to jest coupe – samochód nierozsądny z założenia. Więc silnik ma pełne prawo do bycia zbyt dużym i zbyt paliwożernym.
W końcu 15-16 litrów w mieście i 11-12 w trasie to dużo, zwłaszcza jak na dzisiejsze standardy. Ale harmonijna praca, świetna reakcja na gaz niezależnie od prędkości i obrotów, a także dźwięk idealnie to wynagradzają. Co prawda ja osobiście życzyłbym sobie trochę więcej drapieżności w brzmieniu, regulowanej np. przez przycisk sterujący pracą wydechu. Ale to nie jest wersja AMG, więc rozumiem, że ma być kulturalnie i dyskretnie.
Osiągi, które zapewnia E400, można określić jako „więcej niż wystarczające”. 5,3 sekundy do setki to już świetny wynik, ale prawdziwa zabawa zaczyna się powyżej 100 km/h. Wtedy do głosu dochodzą pojemność i niebagatelny moment obrotowy (480 NM). Cyfrowa wskazówka pnie się do góry bez śladów zmęczenia nawet gdy przed nami nagle pojawiła się pusta, niemiecka autostrada.
W dodatku wewnątrz nadal jest cicho. Jak na luksusowy samochód przystało.
Kto jednak liczy na brutalne kopniaki w plecy i strzały z wydechu budzące całą dzielnicę, niech kupi sobie A45 AMG, a za resztę pieniędzy pobaluje w Mielnie. E Coupe jest dostojne nawet gdy wciskamy gaz do maksimum.
Co prawda można ustawić tryb Sport, w którym samochód zaczyna nieprzyjemnie szarpać, ale to bez sensu. Widać, że zbyt agresywne ustawienia nie licują z charakterem auta. To tak, jakby wrzucić wspomnianego Bryana Ferry’ego na ring z Andrzejem Gołotą. Pewnie poradziłby sobie śpiewająco, ale jednak… nie byłby w swoim żywiole.
Dość tych muzycznych porównań z prehistorii. Ustawmy tryb Comfort, bo to wtedy E400 pokazuje się z najlepszej strony. Jedźmy przed siebie, gdzie tylko chcemy. Zakręty? Przejedziemy je szybko i stabilnie, bez cienia niepewności i wymykania się spod kontroli. Jeśli komuś bardzo zależy, może nawet spróbować zabić jakąś muchę boczną szybą. Da się, w czym zasługa genialnego, stałego napędu 4Matic.
Dziury? Jakie dziury? Zawieszenie Mercedesa jest komfortowe i ciche praktycznie w każdej sytuacji. A gdy stwierdzimy, że chcemy jechać naprawdę daleko, na autostradzie okaże się, że mamy do dyspozycji aż dziewięć (!) biegów.
Czy E Coupe ma jakieś wady?
Cenę trudno uznać za wadę, to raczej… pewna niedogodność. 316 000 zł za podstawową wersję z tym silnikiem to sporo, a 450 000 zł, które kosztuje testowany egzemplarz, to bardzo dużo. Ale ile ma kosztować duże coupe z pełnym wyposażeniem i mocnym V6 pod maską? Spalanie jest oczywiście wysokie, ale – ponownie – to duże coupe z mocnym V6 pod maską…
Co więc jest najgorsze w E400 Coupe?
To, że… nie jest autem dla mnie. I w tym momencie wcale nie mówię o pieniądzach. Po prostu w tym wytwornym wnętrzu czuję się nieco nie na miejscu. Jakbym wszedł w adidasach na bal. Cóż, oliwki jem od niedawna, nie znoszę koniaku, a whisky nadal „bezczeszczę” colą. To jeszcze nie ten czas. Co nie przeszkadza mi wrócić jeszcze na chwilę do okna, by się pogapić. A może tym razem się przejadę?
oprac. : Mikołaj Adamczuk / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)