Premiera Suzuki Swift 2017 w Polsce
2017-04-18 12:54
Przeczytaj także: Suzuki Baleno: debiut w Polsce
Inżynierowie Suzuki zdecydowali się na kontynuowanie tradycji. Swift nie został więc wydłużony (-10 mm), ale jest za to szerszy (+40 mm) i niższy (-15 mm). Dzięki tym zabiegom jego sylwetka wygląda na bardzo zwartą. Pod względem detali stylistycznych, jest ewolucją swojego poprzednika. Charakterystycznymi elementami są zadziornie spoglądające reflektory, niemal płaski dach i delikatnie pochylona tylna szyba. Warto dodać, że oferta tego modelu obejmuje 11 kombinacji kolorystycznych (7 opcji jednobarwnych, 4 dwubarwne z kontrastującym dachem).Wnętrze to natomiast mała rewolucja. Nowy design wydaje się znacznie świeższy i przyjemniejszy dla oka. Na konsoli centralnej znajdziemy ekran dotykowy odpowiedzialny za multimedia i łączność (współpracuje z Apple Car Play i Android Auto). Dokładnie taki sam mieszka we wspomnianej już Vitarze. Pod nim umieszczono klasyczny panel klimatyzacji. Z kolei zegary są analogowe, proste i czytelne. Lekko sportowego sznytu dodają im głębokie tuby. Mnie jednak najbardziej przypadła do gustu kierownica. Dobrze wygląda i tak też leży w dłoniach. Jeśli chodzi o materiały wykończeniowe, to są one twarde, ale solidnie spasowane.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift 2017 - przód i tył
Charakterystycznymi elementami są zadziornie spoglądające reflektory, niemal płaski dach i delikatnie pochylona tylna szyba.
Przestrzeni w Swifcie nie brakuje, szczególnie z przodu. Nawet wysocy pasażerowie znajdą tu odpowiednią pozycję, w czym pomaga dwupłaszczyznowa regulacja wieńca. Fotele? Dysponują całkiem niezłym podparciem bocznym. Z kolei na tylnej kanapie nie ma przesadnie dużo przestrzeni, ale dwie osoby średnich gabarytów nie powinni narzekać. W porównaniu do poprzedniego wcielenia, najbardziej zmienił się bagażnik. Na plus, rzecz jasna. Jego pojemność wzrosła do 265 litrów (+54), co jest niezłym rezultatem.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift - z tyłu
Swift nie został wydłużony (-10 mm), ale jest za to szerszy (+40 mm) i niższy (-15 mm).
Kilka słów należy poświęcić również wyposażeniu. Auto dostępne jest w trzech wersjach: Premium, Premium Plus i Elegance. Co ciekawe, nieźle wyposażony egzemplarz nie musi oznaczać topowego wariantu. Już w bazowej odmianie klient otrzymuje bowiem m.in.: klimatyzację manualną, komputer pokładowy, radioodtwarzacz CD/MP3/USB z 4 głośnikami, Bluetooth, elektryczne sterowane szyby przednie, skórzaną, wielofunkcyjną kierownicę, centralny zamek, elektrycznie ustawiane i podgrzewane lusterka, 6 poduszek, ESP, mocowania ISOFIX oraz światła LED do jazdy dziennej.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift - wnętrze
Wnętrze to natomiast mała rewolucja. Nowy design wydaje się znacznie świeższy i przyjemniejszy dla oka.
W gamie jednostek napędowych jest kilka propozycji. Już na wstępie zaznaczę, że wszystkie związane są z benzyniakami. Zwolennicy klasyki mogą postawić na 1,2-litrowego, 16-zaworowego DualJeta generującego 90 KM i 120 Nm. Jego potencjał pozwala na przyspieszanie do setki w niecałe 12 sekund i rozpędzanie się do 180 km/h. Warto dodać, że silnik może współpracować z 5-bieowym manualem lub bezstopniową przekładnią CVT. Dla osób oczekujących lepszych rezultatów powstał 1-litrowy, 3-cylindrowy BoosterJet oferujący 111 KM i 170 Nm. Dzięki tym wartościom Swift osiąga pierwszą setkę w 10,6 sekundy a rozpędzanie kończy na 195 km/h. W tym przypadku klient może wybrać 5-biegową przekładnię manualną lub 6-stopniowy automat.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift - fotele
Fotele dysponują całkiem niezłym podparciem bocznym.
Zwolennicy kombinacji technologicznych mogą natomiast postawić na hybrydy. Tak, w ofercie są dwie. Obie to tzw. "mild hybrid" wykorzystujące alternator (2,3 kW, 50 Nm, bateria litowo-jonowa). Jedna opiera się na 1,2-litrowym benzyniaku, a druga - na tym drugim, 1-litrowym. W obu przypadkach jedyną opcją jest 5-biegowy manual. Jeśli chodzi o osiągi, to w teorii można liczyć na około 0,7 sekundy szybsze "rozmienianie" setki i litr niższe spalanie.
fot. mat. prasowe
Pierwsze jazdy odbyłem hybrydową wersją, której fundamentem był BoosterJet. I wiecie co? To auto ma całkiem sporo charakteru. Pod względem dynamiki trudno mu cokolwiek zarzucić. Jest nawet zdolne do swobodnej jazdy po drogach ekspresowych i autostradach. Duża w tym również zasługa odpowiednio zestopniowanej skrzyni. Największym wyróżnikiem na tle konkurentów stało się jednak... wyciszenie. Zaskoczenie? A i owszem. Japończycy nigdy w tej dziedzinie nie błyszczeli, ale jak widać, jeśli się chce to można. Z kolei właściwości jezdne Swifta nie budzą zastrzeżeń. Nie jest to rasowy hot hatch, ale całkiem nieźle wpisuje się w zakręty, a układ kierowniczy wyraźnie informuje o tym, co dzieje się z przednią osią. Jego zwinność jest efektem naprawdę skromnej masy, która w podstawowej konfiguracji to tylko 840 kg.
fot. mat. prasowe
Pozostają już tylko te największe liczby. Aczkolwiek nie takie duże, jak można było przypuszczać. Za bazowego Swifta trzeba zapłacić 47 900 zł. W tej kwocie klient otrzymuje wersję Premium z 90-konnym benzyniakiem i 5-biegowym manualem. Warto zaznaczyć, że to jedyna opcja silnikowa (i skrzyniowa) z tym wyposażeniem. Na drugim końcu cennika mamy natomiast egzemplarz w odmianie Elegance ze 111-konną jednostką BoosterJet zintegrowaną z 6-biegowym automatem za 74 900 zł.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift - przód
Za bazowego Swifta trzeba zapłacić 47 900 zł.
Nowy Swift ma spore szanse na sukces rynkowy - nie tylko w Polsce. Nie stracił on swojego dawnego charakteru, dlatego zwolennicy tego modelu wciąż będą zadowoleni. Oferuje jednak znacznie więcej nowoczesnej technologii i całkiem bogate wyposażenie już w standardzie, które powinny przyciągnąć do salonów nowych nabywców.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift - z przodu
Nowy Swift ma spore szanse na sukces rynkowy - nie tylko w Polsce.

oprac. : Wojciech Krzemiński / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)