Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance. Niezły oryginał
2017-02-08 00:35
Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Suzuki Baleno 1.2 DualJet Elegance - reaktywacja
Z zewnątrz…
„Tato, tato, czy ja jestem jakiś dziwny? Nie, ty jesteś oryginalny” - ten bon mot kabaretu „Ani Mru Mru” charakteryzuje eksterier auta. Nie jest to typowy hatchback, bo ma, w mojej opinii, cechę liftbacka - wyraźnie bardziej pochyloną tylną szybę. Jest przy tym nieco podwyższony, niczym crossover. Czy taki misz-masz ma sens? Na pierwszy rzut oka samochód mnie nie uwiódł. Ale Baleno to taki twór, który zyskuje w miarę użytkowania. I…. przyznam szczerze, im dłużej nim jeździłem, tym bardziej przekonywałem się do takiej, a nie innej stylistyki. Po pierwsze, na pewno jest oryginalny. A o to dziś trudno. Producenci w ramach cięcia kosztów tworzą kolejne projekty poprzez… klonowanie i pomniejszanie. Coraz mniej w tym unikatowości i tożsamości. Za to coraz więcej sztampy. I tu Baleno wyraźnie staje w poprzek „mainstreamu”. Przód jest co najmniej sympatyczny. Auto zdaje się uśmiechać grillem i skośnymi oczkami reflektorów. Wrażenie uśmiechu wzmacnia druga kratka wlotu wkomponowana w zderzak. Do tego kolorowa listewka wokół tejże i… jest naprawdę przyjemnie.
Z kolei tył należy do gatunku "skądś to znam". Mnie kojarzy się nieco z Hyundaiem, ale nie jest to skojarzenie nachalne. Zwłaszcza, że sporo w tym wspomnianej już oryginalności. A i uroku nie brakuje. Ciekawie wbudowane lampy, kilka chromowanych wstawek i dwa odważne przetłocznia przypominające nieco dyfuzor. Profil to swoisty misz masz. Auto, choć mierzy 1470 mm wysokości, sprawia wrażenie wyższego. Może stąd moje skojarzenie z crossoverem.
fot. mat. prasowe
Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance - z przodu
… i we wnętrzu
Wnętrze jest zdecydowanie mniej kontrowersyjnie od „zewnętrza”. Nowoczesne, ale i przytulne. W sumie, ładne, ale…. No to zacznijmy od pozytywów. Otóż, kokpit nie przypomina żadnej ze znanych dotąd konstrukcji Suzuki. A to oznacza, że jest to prekursor nowej linii „wnętrzarskiej” japońskiej firmy. I bardzo dobrze. Bo stara trochę się opatrzyła. Na desce dominują, zgodnie z panującym trendem, dwa elementy. Duży wyświetlacz na panelu środkowym i ten główny, przed oczyma kierowcy. Rozplanowanie czy może bardziej „topografia” kokpitu jest modelowa. Wszystko czytelne i w zasięgu ręki. Bardzo elegancko wygląda niebiesko-fioletowe podświetlenie. Ładne są też zegary. Do kompletu, wielofunkcyjna kierownica, która zdecydowanie ułatwia codzienną eksploatację. Warto dodać, że wieniec kierownicy ma idealnie dobraną grubość i średnicę. A że w aucie testowym był obszyty skórą, to pozytywne wrażenie było jeszcze pełniejsze.
fot. mat. prasowe
Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance - z boku
Panel środkowy, to tak naprawdę wyświetlacz „do wszystkiego”. Jest więc sterowanie audio, nawigacją czy ustawieniami samochodu. Interfejs systemu jest prosty i logiczny. Pod nim znajdziemy natomiast panel do sterowania klimatyzacją. Proste i bez udziwnień. Wnętrze zaskakuje i pokazuje jednocześnie, jak obszernym może być auto segmentu B. Zarówno z przodu, jak i z tyłu miejsca jest bardzo dużo, a szeroko otwierające się drzwi pomagają w „zasiedleniu” kabiny. Dla 4 osób w Baleno miejsca jest aż nadto. Dla pięciu, w sumie też, bo kanapa jest obszerna, a tunel środkowy niezbyt wysoki. I to odróżnia japońskie autko od całej europejskiej i azjatyckiej konkurencji.
fot. mat. prasowe
Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance - wnętrze
Sporą przestrzenią dysponuje też bagażnik - 320 litrów w standardowej konfiguracji i ponad 750 do dachu z opuszczoną podłogą (jest dzielona i ma… „drugie dno). I wreszcie, prawie 1090 litrów ze złożonymi fotelami. Sporo, choć do rekordu trochę brakuje. Łyżka dziegciu? Jest! Bagażnik, choć auto jest hatchbackiem, ma wysoko umieszczony próg, dlatego ładowanie większych bagaży wymaga sporo siły. A czym jest wspomniane "ale"? No cóż, przynajmniej część plastików mogłaby być przyjemniejsza w dotyku…
fot. mat. prasowe
Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance - fotele
Technologia
Japoński mieszczuch dostępny jest z dwiema jednostkami napędowymi oferowanymi w trzech wariantach. Pierwsza to 1.2 Dualjet, który generuje 90 KM w obu wersjach. Jedna z nich, SHVS, posiada jednak dodatkowy silnik elektryczny, który nie napędza samodzielnie kół, ale wspomaga motor spalinowy (tzw. miękka hybryda). Efektem tego ma być przede wszystkim zmniejszone zużycie paliwa. W teście bierze natomiast udział 1-litrowy Boosterjet dysponujący turbodoładowaniem, dzięki któremu ma moc 110 KM.
fot. mat. prasowe
Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance - z tyłu
Technologia to także wyposażenie. Oj, warto zwrócić na nie uwagę. Szczególnie, że jest na co. Auto ma reflektory biksenonowe, automatyczną klimatyzację, elektryczną regulację lusterek i szyb, wielofunkcyjną kierownicę, nawigację satelitarną, kamerę cofania i zadowalający system audio. Dostępny jest też Bluetooth, pozwalający na sparowanie systemu auta z naszym smartfonem, dostęp i rozruch bezkluczykowy, aktywny tempomat czy system ostrzegający przed zbyt szybkim zbliżaniem się do poprzedzającego pojazdu. I wbrew pozorom, nie wymieniłem tu wyposażenia topowej wersji z płatnymi opcjami…
fot. mat. prasowe
Suzuki Baleno 1.0 BoosterJet Elegance - przód
Wrażenia z jazdy
Wspominałem już o fantastycznym, trzycylindrowym motorze pracującym pod maską auta. Powiem wprost, dla porównania przejechałem się Baleno z silnikiem o pojemności 1,2 litra. I… zdecydowanie wybieram Boosterjeta. Ten niewielki motor jest jakby stworzony do tego auta. Dynamiczny i zarazem oszczędny. Maksymalna moc dostępna 5500 obrotów i 170 Nm. od 2000 do 3500 obr./min. zapewniają sprint do 100 km/h w niewiele ponad 10 sekund i prędkość maksymalną wynoszącą 180 km/h. Naprawdę, zacne wyniki.
Prowadzenie auta? Bez zastrzeżeń. Zawieszenie dobrze tłumi nierówności. Suzuki nie podskakuje na muldach i garbach, co jest immanentną cechą pojazdów z segmentu B. Do wnętrza nie przedostają się zbyt natrętnie odgłosy pracy zawieszenia. Do pracy układu kierowniczego nie mam specjalnie dużych wag. Jest w miarę bezpośredni i zapewnia niezłe „czucie” drogi. Na nie? Chyba tylko precyzja pracy skrzyni biegów. Lewarek jest zbyt długi, a kolejnych przełożeń trzeba troszkę poszukać. No i jeszcze jedno, brak szóstego biegu. Oj, w trasie bardzo by się przydał dla uspokojenia pracy jednostki napędowej. Nie mogę się za to przyczepić się do wyników spalania. Auto w czasie tygodniowego testu konsumowało średnio 5,2 litra. W trasie spalanie spadało poniżej 5 litrów a w mieście wynosiło 6,2 litra. To (o dziwo) wyniki zbliżone do danych podawanych przez producenta.
Okiem przedsiębiorcy
Ceny to spory atut japońskiego auta. Suzuki wycenia Baleno od niespełna 44 tysięcy złotych. Górna granica to około 74 tysiące, ale bardzo dobrze wyposażone auto z motorem Boosterjet można kupić już za około 60 tysięcy. I to jest naprawdę niewiele jeśli porównamy japońską ofertę z konkurencją. Poza zakupem gotówkowym, marka oferuje kredyty (50/50, 3x33 oraz umowy na okres do 96 miesięcy) i leasingi (opłata wstępna od 0%, końcowa wartość od 1 do 38%) w programie finansowym Suzuki Finance, ubezpieczenie Suzuki Insurance oraz dodatkową ochronę serwisową Suzuki Service Care 3+2.
Podsumowanie
Baleno to na pewno konstrukcja z gatunku oryginalnych. Tak, jak i inne auta Suzuki, które wraz z wymianą gamy modelowej postawiło na nieco zwariowaną stylistykę. I to, wbrew pozorom, ma sens. Bo czasem warto się wyróżnić.
oprac. : Artur Balwisz / NaMasce.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)