Volkswagen Golf R Variant - niecodzienne kombi
2016-11-19 00:35
Volkswagen Golf R Variant © Grzegorz Wawryszczuk
Przeczytaj także: Rodzinny Volkswagen Golf R Variant podniesie poziom adrenaliny
No tak, jestem bezdzietnym kawalerem, którego hobby dalekie jest od jazdy rowerem, wędkowania lub częstych wizyt pod Ikeą czy Castoramą. Stąd też wożenie niepotrzebnej pustej przestrzeni jest dla mnie bez sensu i wole mniejsze auta lub przynajmniej te bez kufra. Jednak, gdy to testów otrzymałem Volkswagena Golfa R Variant z petardą 300 koni mechanicznych pod maską, moje dywagacje na temat marnowania paliwa i wożenia powietrza za plecami poszły w niepamięć.Powodów tego stanu rzeczy jest kilka. Niestety nie jest nim wygląd Golfa R Variant. „Erka” tak naprawdę to zwykły Golf kombi z pewnymi akcentami, które mogą zostać nawet niezauważone, gdybyśmy non stop wykorzystywali możliwości tego auta. Fanami designu niemieckich projektantów będą na pewno entuzjaści tzw. sleeperów. Owszem, niebieski lakier nadwozia oraz spore 18-calowe felgi wyglądają dobrze, a emblematy „R” tylko podkreślają oryginalność danego egzemplarza. Reszta to jednak standardowa, spokojna karoseria z 5 drzwiami, którą świat zna już od kilku lat.
Jedyne szaleństwa to mała lotka na tylnej klapie oraz przemodelowane zderzaki, a także niebieski pasek na grillu auta. Zatrzymam się na chwilę na tylnej części auta, gdzie widnieją 4 końcówki rur wydechowych. Mimo całej sympatii do dźwięku jaki się z nich wydostaje (naprawdę fani "popierdywania" będą zadowoleni) to nie rozumiem czemu VW uparł się na taką liczbę, skoro z daleka widać, że dwie z nich to plastikowe atrapy. Jeśli oszukiwać to już naprawdę w lepszy sposób…
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Volkswagen Golf R Variant - felga
Środek to wszystko co dobre i sprawdzone w VAG-u. Dobre materiały wykończeniowe, ergonomiczne rozłożenie ekranów i przycisków, bogate i bezproblemowo działające wyposażenie. I tutaj nie przeszkadza mi, że Golf R się aż tak nie wyróżnia. Kilka emblematów „R” oraz dodatkowych przycisków nie odstrasza, a dzięki temu zachowuje uniwersalność auta.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Volkswagen Golf R Variant - wydech
Bo tak naprawdę Volkswagen Golf R jest niecodzienny jeszcze z jednego powodu. To auto o dwóch odmiennych twarzach. Mimo, że w żaden sposób się nie transformuje i nie wygląda inaczej, to za pomocą pewnych przycisków ze zwykłego rodzinnego kombi może stać się narowistym potworem wyrywającym serca małym owieczkom.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Volkswagen Golf R Variant - wnętrze
A w sumie to nawet nie, bo ekonomia użytkowania Golfa R jest naprawdę nie do opisania. Mimo, że auto na każdym kroku zachęca do mocniejszego przyciśnięcia prawego pedału i na ekranie komputera pokładowego pokazuje kilkunastolitrowe wartości to wskaźnik paliwa nie ucieka jak „połóweczka” u szwagra, a średnie spalanie dalej oscyluje w okolicach 8-9 litrów. To fenomen, ponieważ taką ilość palą niektóre silniki TSI, a nie 300-konne potwory. W trasie można zejść do 7 litrów, a spalanie w mieście ta wartość to około 12 litrów. Biorąc pod uwagę moją ciężką nogę – jestem w szoku.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Volkswagen Golf R Variant - deska rozdzielcza
A jest czym szaleć, ponieważ sprzężenie 2 litrowego silnika TSI, 300 KM, napędu 4motion (bardziej nastawionego na FWD) oraz szybkiego DSG powoduje, że ten niezwykły Golf objedzie niejednego hothatcha lub sportowego sedana. 380 NM maksymalnego momentu obrotowego dostępnego od 1800 RPM aż do 5500 RPM powoduje, że pierwszą setkę samochód osiąga w 5,1 sekund. Nieźle, prawda? Te półtora tony karoserii i techniki rozpędza się do 250 km/h.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Volkswagen Golf R Variant - fotel
Takich wartości jeszcze nie dawno nie powstydziłyby się typowo sportowe samochody, a nie jeden z nich jest nawet wolniejszy (choćby porównywalnie szybko jeździ Subaru WRX STI). Ujarzmienie tej mocy zależy od wybranego trybu jazdy. Trzyetapowe działanie kontroli trakcji (ESC) można całkowicie wyłączyć, a układ DCC zmienia sztywność nadwozia (naprawdę warty każdych pieniędzy), reakcję na gaz, pracę silnika i utwardzenie układu kierowniczego. Dzięki temu Golf R Variant w trybach Normal lub Comfort jest komfortowym autem z dynamicznym silnikiem, a w trybie Race potrafi wchodzić w długie poślizgi lub pokonywać zakręty z bardzo wysokimi prędkościami. Nie każde auto ma jednak elektroniczną blokadę dyferencjału na obydwu osiach. A to wszystko z 4 walizkami w 605-litrowym bagażniku.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Volkswagen Golf R Variant - z przodu
Zapewne sądzicie, że jeździłem jedynie w trybie Race upalając każde światła lub proste. Otóż nie, moją ulubioną konfiguracją był Comfort ze sportową nastawą DSG. To wówczas samochód spełniał moje wygodne wymagania jazdy po mieście, która prostym dociśnięciem gazu dodawała wiele radości. Poza tym tryb Race niestety włącza emulator silnika puszczając sztuczne dźwięki z głośników dobrego systemu Dynaudio. A nie powinien tego robić, ponieważ każda zmiana biegu na wyższy przy 5-6 tys. obrotów kończyła się cudownym strzałem z wydechu. Niestety odpuszczanie gazu oraz kickdowny już tego nie powodowały... Szkoda.
fot. Grzegorz Wawryszczuk
Volkswagen Golf R Variant - z tyłu
Wracając jednak na ziemię, wspomnę o walorach użytkowych VW. Auto wyposażono w: dwustrefową klimatyzację, podgrzewane siedzenia, półalcantarową tapicerkę, nawigację, łączność z telefonem, dysk HDD (gdzie można wgrać swoje audio), sloty kart SD, SIM i wejścia AUX i USB. Dodatkowo auto dzięki karcie SIM na stałe było podłączone do Internetu i mogło służyć jako hot spot WiFi. Na dotykowym wyświetlaczu możemy dzięki temu sprawdzić wiadomości, pogodę lub mieć lepszy obraz szukanych celów w nawigacji.
A jak prezentuje się cena tak multifunkcyjnego samochodu. Taka mocarna specyfikacja rozpoczyna się od 166 tys. złotych. Nasz doposażony egzemplarz to wydatek przeszło 200 tysięcy złotych. To sporo, ale jak na wilka w owczej skórze sami rozumiecie.
Zazwyczaj jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Nigdy w życiu bym tego przysłowia nie zastosował do Golfa R. Jeżdżąc ostatnio Peugeotem 308 GTi myślałem, że to on choruje na największą motoryzacyjną schizofrenię. Jak się okazuje Golf R robi to jeszcze lepiej, chociaż francuskie auto jest szybsze na torze i bardziej mi się podoba, to ma jedynie napęd na przód. 4Motion nie raz się przyda, a drift czteronapędowcem na śniegu to super przeżycie, zwłaszcza w takiej „budzie”. Ach jaka szkoda, że jeszcze jesień…
A i dalej nie podobają mi się kombi, ale takie mógłbym przez dłuższą chwilę mieć.
oprac. : Konrad Stopa / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)