Lexus Driving Experience, czyli zarzuć bokiem jak STIG
2016-05-03 00:10
Lexus Driving Experience © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Lexus UX 250h F Sport - futurystyczny design, ekologiczna technologia
I nie tylko ona, ponieważ oprócz tego znanego kierowcy rajdowego (tym razem bez kasku), czyli Bena Colinsa, który popisywanymi slajdami pokonywał tor Poznań bokiem przewieźć nas mogła również Klaudia Podkalicka - jedyna kobieta w rajdach crossowych nazwana jaśniejszą i piękniejszą stroną polskiego motosportu. Co ciekawe Klaudia nie odstawała od popularnego zakamuflowanego kierowcy i w tandemie tworzyli niesamowite widowisko. Poza tym dojście do zakrętu z prędkością 200 km/h zawsze będzie robić wrażenie.Kolejnymi bohaterami piątkowego dnia były Lexusy RCF i GSF. O ile pierwszym z nich jeździłem już dawno i 477 KM z silnika V8 w sportowym nadwoziu nadal robi świetnie wrażenie to jazda nim nie zaskakuje tak jak z pozoru spokojną limuzyną GS F. Ta jedna literka powoduje, że przeniesiony silnik z RCFa pod maskę tego sedana premium robi z niego niezłego sleepera. Oczywiście cztery końcówki rur wydechowych zdradzają co nie co, aczkolwiek pełnię doznań można poczuć jedynie przyciskając przycisk Start i robiąc przegazówkę w międzyczasie strzelając z wydechu.
fot. mat. prasowe
Lexus Driving Experience, fot.1
Przyspieszenie i cała reszta doprawi nam uśmiech na twarzy.
Biorąc pod uwagę, że osobiście mogłem sprawdzić przyspieszenie 4,6 sekundy do setki na kilku prostych całego toru stwierdzam jednogłośnie, że auto robi niesamowite wrażenie. Dla porównania po torze jeździliśmy również wersją hybrydową – GS 450 H, co dało pełny obraz jak wielka przepaść dzieli te samochody. O ile hybryda lekko przy zakrętach pływała, a prędkości dochodziły do 150 km/h, to GS F połykał je jak pelikan ryby bez zbędnych poślizgów przekraczając nawet przysłowiowe 2 „paczki”. Gdybyście jednak chcieli GS F trochę podriftować to z tym również nie będzie żadnych problemów.
fot. mat. prasowe
Lexus Driving Experience, fot.2
Mimo, iż głównymi atrakcjami był wspomniany RCF i GSF, to w ciągu dnia pojeździłem również RX po lekkim terenie. Zaskakujące okazało się to, że auto radziło sobie w piasku oraz przy sporych przechyłach, a także stawało na wysokości zadania podczas stromych podjazdów. Co ciekawe nawet deszcz nie sprawia, że RX staje się w terenie bezużyteczny. Szkoda tylko, że pewnie nikt w aucie za ponad 300 tys. tego sprawdzać nie będzie, więc trzeba taką przejażdżkę traktować raczej jako ciekawostkę.
fot. mat. prasowe
Lexus Driving Experience, fot.3
Oprócz tego SUVa do dyspozycji miałem również niezwykłego NXa. Dlaczego? Ponieważ auto sterowane było za pomocą pilota. Niesamowicie poprowadzić normalny, pełnowymiarowy samochód jak zwykły model RC. Szkoda tylko, że zabawa trwała zbyt krótko. Fajnie było znów poczuć się jak dziecko.
Chociaż mówiąc tak całkiem szczerze, prowadząc GSF lub siedząc obok Stiga również czułem chłopięce emocje i marzenia. Czasem towarzyszył im lekki strach i adrenalina, więc w sumie idealne odczucia na rozpoczęcie długiego majowego weekendu.
oprac. : Konrad Stopa / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)