Alfa Romeo Giulietta QV - delikatna jak brzytwa
2016-04-02 00:50
Alfa Romeo Giulietta QV © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Alfa Romeo Giulietta Veloce, czyli piękna - czy nadal warto ją kupić?
No to zacznijmy… Jak mówił Jeremy Clarkson, każdy fan motoryzacji chociaż raz w życiu powinien mieć Alfę Romeo. Choć te auta są kapryśne niczym piękne kobiety, mają rzeszę swoich wielbicieli…OK, skoro wstęp mamy już za sobą, przejdźmy do rzeczy. Testowany egzemplarz to najmocniejsza z dostępnych wersji Giulietty, Quadrifoglio Verde („czterolistna koniczynka” – nazwana tak na cześć Ugo Sivocciego, słynnego kierowcy wyścigowych Alf z lat 20., który zawsze malował na swych bolidach ten symbol szczęścia). Pod jej maską pracuje turbodoładowana jednostka o pojemności 1.8 litra, wytwarzająca 240 KM. Znawcy marki zauważą, że to nieco więcej niż oferowano jeszcze niedawno: dotychczas Giulietta QV miała 235 KM, nie była także dostępna z dwusprzęgłowym automatem TCT, który w tej chwili stał się obowiązkowy i wersji QV z manualem po prostu nie ma.
Rozumiem pojawiający się w tej chwili jęk zawodu fanów synchronizacji ruchu lewej nogi i prawej ręki, ale muszę Was uspokoić: skrzynia jest niezła i dobrze pasuje do tego samochodu. Nie jest idealna, ale pozwólcie, że do narzekania przejdę później.
Najpierw jeszcze trochę pochwał. Skoro to Alfa, to spodziewacie się, że będę chwalił wygląd. Rzeczywiście, Giulietta wygląda ładnie. I mimo że jest na rynku już parę lat i zdążyła się nieco opatrzeć, jej kształty nadal cieszą oko. Osobiście nie jestem fanem szarego lakieru, którym został pokryty ten egzemplarz (Alfa musi być czerwona, a najlepiej gdy jest to lakier z modelu 8C: dostępny do Giulietty, szkoda tylko, że aż za 9000 zł dopłaty). Ale słyszałem też kilka opinii mówiących, że ten kolor jest „zjawiskowy”, więc uczciwie trzeba przyznać, że może się podobać.
fot. mat. prasowe
Alfa Romeo Giulietta QV - dźwignia biegów
Kompaktowa Alfa wygląda całkiem dynamicznie, tylne klamki ukryte w słupkach dodają sylwetce nieco lekkości (i denerwują pasażerów, którzy wsiadają do auta po raz pierwszy w nocy i ich nie widzą), a charakterystyczny grill z przodu sprawia, że każdy od razu wie, z autem jakiej marki ma do czynienia.
Mniej różowo robi się we wnętrzu. O ile design może się podobać (choć w mój gust akurat nie trafia), to wykończenie pozostawia nieco do życzenia. Również funkcjonalność nie stoi na najwyższym poziomie (wystarczy wspomnieć o wybitnie dziwacznym umiejscowieniu przycisków do obsługi komputera pokładowego), a naprawdę kiepsko robi się, gdy mówimy o wyglądzie ekranów w aucie.
fot. mat. prasowe
Alfa Romeo Giulietta QV - z tyłu
Ekranów – bo są dwa. Jeden, mniejszy i monochromatyczny, wciśnięto między obrotomierz i prędkościomierz (te tradycyjnie dla Alfy umieszczone w tubach, co wygląda naprawdę nieźle), ale wykradziono go chyba wprost z roku 1996. Drugi to spory i dotykowy ekran na konsoli środkowej, wyświetlający wskazania nawigacji czy informacje dotyczące stacji radiowej. Tu jest już nieco lepiej – przenosimy się za jego sprawą aż do okolic roku 2006. Niestety, takie niedzisiejsze rozwiązania psują klimat wnętrza Giulietty. By dopełnić narzekania, dodam jeszcze, że widoczność z fotela kierowcy jest słaba, zwłaszcza gdy chcemy patrzeć do tyłu po skosie. To wina pokaźnych słupków C, a pewnym lekarstwem jest nieobecna w tym egzemplarzu kamera cofania, acz obawiam się, że byłaby czarno biała i nagrywająca na kasety VHS…
fot. mat. prasowe
Alfa Romeo Giulietta QV - zegary
Ale dość tych złośliwości. Są tu też bardzo dobre elementy, jak ładne i wygodne, półkubełkowe fotele z wyszytym logo Alfy. Podobać się może także metalowy i solidny przełącznik trybów jazdy (nazwanych tu DNA), nasuwający lotnicze skojarzenia.
oprac. : Mikołaj Adamczuk / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)