Suzuki Celerio – niepozorny maluch
2016-03-30 00:45
Suzuki Celerio © fot. mat. prasowe
Ostatnio coraz częściej mam okazję jeździć samochodami za rozsądną cenę. I wcale mnie to nie martwi. Lubię prostotę, a małe Suzuki zdecydowanie zyskuje przy bliższym spotkaniu.
Przeczytaj także: Suzuki Celerio wygryzie rywali
Historia z Suzuki Celerio na MotoPodPrąd.pl jak widać lubi się powtarzać. Po raz drugi dostaliśmy to auto, tylko tym razem wpadło ono w moje ręce, a nie Konrada. Muszę tu jeszcze dodać, że mały Japończyk pojawił się teraz dość przypadkowo. W miniony weekend miałem już umówiony wyjazd z kolegami do Białowieży, miałem też zapisany do testu duży samochód – SUV-a, który niestety wrócił do parku prasowego z pękniętą szybą. Auto zostało odwołane, a ja zacząłem nerwowo szukać zastępstwa. Udało się w Suzuki (za co ogromnie dziękuję). Kamień z serca, tylko jak tu się do tak małego auta spakować – pomyślałem.„Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel” – w zasadzie tak ta historia powinna się zacząć. Powód wyjazdu był bowiem, poza oczywiście odpoczynkiem w męskim towarzystwie, bardzo konkretny. Zamierzaliśmy stanąć oko w oko z prawdziwym żubrem przebywającym na wolności. A że pogoda pod koniec marca płata figle, ilość bagażu mojego i moich współtowarzyszy okazała się na pierwszy rzut oka naprawdę duża. Trzy plecaki, jedna duża torba, dwa zestawy fotograficzne ze statywem, do tego mnóstwo zakupów (w tym także piwnych), czyli na oko kilkadziesiąt kilogramów balastu w tak małym samochodzie. Po otwarciu bagażnika miny nam zrzedły. No ale co zrobić, trzeba próbować. I tu do teraz nie mogę wyjść ze zdumienia. Owszem, trzeba było wyjąć zestaw do łatania opony i rozłożyć go po różnych schowkach w samochodzie, dzięki czemu wykorzystaliśmy także wnękę na koło, ale absolutnie wszystkie pakunki zmieściły się w bagażniku bez konieczności wykorzystywania kanapy. 254-litrowy bagażnik okazał się ustawny, pakowny i jak na tak mały samochód dość duży.
fot. mat. prasowe
Suzuki Celerio - z tyłu
W środku również zaskoczenie. Zmieściliśmy się tam bez problemu. A dodam, że tylko ja w całym towarzystwie mam poniżej 180 cm (najwyższy pasażer, na słoikach prlo-wskich dla dzieci urósł aż do 192 centymetrów). Nikt nogami nie zasłaniał sobie uszu, nikomu specjalnie nie brakowało miejsca na nogi. Owszem – mogłoby być lepiej, ale biorąc pod uwagę bardzo niewielkie rozmiary auta podróż, pod względem miejsca przebiegła sympatycznie i bez odrętwienia.
fot. mat. prasowe
Suzuki Celerio - fotele
Pozostając jeszcze w środku auta, należy dodać, że kabina jest wyjątkowo dobrze wyciszona. Silnik, nawet przy stale przekraczających trzy tysiące obrotach nie irytuje swoim brzmieniem i nie zagłusza radia. Fotele są dość wygodne i mają długie siedziska. Przeszkadza jedynie ich słabe trzymanie boczne i kiepskie wykończenie. Materiał, z którego uszyto fotele jest cienki, niemiły w dotyku i zapewne szybko się przetrze, a boczki drzwi przypominają lata 80-te minionego wieku. Są wykonane całe z plastiku, w dodatku niesamowicie twardego. Słabej jakości są też wszelkie maty i dywaniki, ale to chyba koniec narzekań na wykończenie. Deska rozdzielcza jest na szczęście całkiem inna. Ma ładny projekt, jest przejrzysta i bardzo dobrze zmontowana. Nic nie trzeszczy i nie zgrzyta, a wyposażenie: bluetooth, port usb czy klimatyzacja manualna umilą każdą podróż.
fot. mat. prasowe
Suzuki Celerio - wnętrze
Jest jednak we wnętrzu jedna rzecz, której tak jak twardych plastików na boczkach drzwi czy przeciętnej jakości materiałów na siedzeniach wybaczyć nie mogę. Nie wiem czy to tylko w tym egzemplarzu, czy dotyczy to każdego Celerio, ale do wnętrza przez całą podróż dostawała się przez otwory wentylacyjne olbrzymia ilość pyłu. Wygląda więc na to, że samochodzik nie ma filtra przeciwpyłkowego, w który wyposażona była już moja Lancia Y już w 1998 roku. Szkoda, bo niestety jestem alergikiem i jazda Celerio, poza wszystkim w kurzu (trzy razy musiałem po drodze czyścić okulary), spowodowała, że uaktywniła mi się alergia i nie obyło się bez tabletek, które mocno niestety otumaniają. Łudzę się jednak, że w konkretnym egzemplarzu ktoś zapomniał zamontować filtr, np. podczas przeglądu.
fot. mat. prasowe
Suzuki Celerio - przód
Przeczytaj także:
Suzuki Jimny 1.3 VVT Elegance
oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)