Suzuki Swift 1.2 – miejski konserwatysta
2016-03-01 00:20
Suzuki Swift 1.2 © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Suzuki Jimny 1.3 VVT Elegance
Porównywanie samochodu do płci pięknej może wydawać się trochę szowinistyczne, aczkolwiek pragnę uspokoić, że nic takiego nie jest moim celem. Suzuki Swift równie dobrze może być dla mnie starszym gentlemanem, który przechadza się miejskimi deptakami niezbyt pospiesznie trzymając gazetę pod pachą i jedwabną chusteczkę w kieszeni marynarki, który woli się przespacerować niż wyciągać auto z garażu.Czas skończyć już jednak te metaforyczne opinie i zmienić felietonistyczne akapity w standardowy test. Patrząc na auto z zewnątrz widać po Swifcie upływający ząb czasu. Sylwetka samochodu to lekko oldschoolowe podejście do projektowania miejskiego auta. Widać tu sporo obłych kształtów, zarówno na zderzakach jak i masce.
Testowany egzemplarz to reprezentant liftingu z 2013 roku, co zdradza dlaczego samochód wygląda już lekko starawo. Biorąc pod uwagę, że na rynku już niedługo pojawi się Baleno, Swift odchodzi powoli w zapomnienie. Mimo to, w przednim zderzaku pojawiły się paski ze światłami do jazdy dziennej w technologii LED. Uatrakcyjnieniem nadwozia tego 385-centymetrowego samochodu są lusterka w kolorze nadwozia ze zintegrowanymi kierunkowskazami oraz mała lotka przy tylnej szybie. Niestety w aucie pojawiły się tylko piętnastocalowe felgi.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift 1.2 - przód
Brak designerskiego szaleństwa Suzuki nie przeniosło również do wnętrza samochodu. Jak to w najtańszych samochodach bywa, środek Swifta wykonany został ze średniej jakości materiałów w dość spokojnym kształcie. Oczywiście od samochodów tej klasy nie można wymagać nie wiadomo jakich wodotrysków, aczkolwiek europejscy konkurenci, a nawet Toyota potrafią do wnętrza samochodu przemycić kilka naprawdę ciekawych wizualnych smaczków.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift 1.2 - z boku
W Swifcie za taki ekskluzywny dodatek można uznać dodatkowy system multimedialny od marki Kenwood. Jego kolorowy wyświetlacz z ładnymi grafikami z chęcią pokaże nam nawigację, połączy z autem nasz telefon, czy po prostu odtworzy dźwięk z USB, a nawet przekaże obraz z kamery cofania! Niestety ma on też wady, po pierwsze małe przyciski są zmorą kierowcy, a po drugie i sam interfejs czasem potrafi się zaciąć.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift 1.2 - tył
Reszta wnętrza to jednak ergonomiczny majstersztyk. Wszystko jest proste w obsłudze i nawet osoba wsiadająca za kółko po raz pierwszy nie będzie miała problemu odczytać dane z komputera pokładowego, wykorzystać tempomat lub zmienić temperaturę w manualnej klimatyzacji. Niestety przyciski lub pokrętła tych opcji potwierdzają tezę, że Azjaci mają inny gust i dodatkowo lubią tradycyjne kształty. Mogę się z Wami założyć, że niektóre przyciski ze Swifta są starsze niż ja. Na plus jednak mogę zaliczyć zegary, które są czytelne i przy okazji nawet atrakcyjnie – to taka igła w stosie wizualnych potrzeb.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift 1.2 - z przodu i boku
Jeśli chodzi o przestrzeń w Swifcie, jak to bywa w miejskim aucie, jest ona umiarkowana. Autem komfortowo będzie podróżować dwójka osób, ponieważ tylna kanapa nie prezentuje obfitych w przestrzeń miejsc. Ponad 2,4-metrowy rozstaw osi został wykorzystany przeciętnie. Na szczęście dzięki pięciodrzwiowemu nadwoziu do auta wygodnie można się dostać oraz z niego wyjść. Bagażnik również nie należy do rekordowych, ponieważ 211 litrów pojemności może czasem nie wystarczyć. Uważajcie więc na supermarketowe przedświąteczne promocje.
fot. mat. prasowe
Suzuki Swift 1.2 - fotele
oprac. : Konrad Stopa / Auto-strefa.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)