Ford Focus ST diesel sprawia zabójcze wrażenie
2015-10-19 17:51
Ford Focus ST © fot. mat. prasowe
Czy warto udać się do salonu po tak hardcorową wersję Focusa, której osiągom trochę jednak brakuje do sportowych? Spędziłem z wersją ST TDCi 10 dni, postaram się więc na to pytanie rzeczowo odpowiedzieć. Zapraszam na test!
Przeczytaj także: Ford Focus Ecoboost na czwórkę z plusem
Wrzesień, co rzadko się w Polsce zdarza rozpieszczał nas wyjątkowo ciepłą aurą, a druga jego połowa aż prosiła się o kolejny w tym roku wyjazd wakacyjny. Cóż, czasami wystarczy pomyśleć i bach – dzieje się. Dostałem zaproszenie na 40. Festiwal Filmowy w Gdyni i nawet chwili nie analizowałem czy aby rozgrzebane projekty i praca mogą mi w wyjeździe do Trójmiasta przeszkodzić. Przez 7 dni miałem więc okazję nie tylko porządnie odpocząć w jednym z najfajniejszych polskich miast, ale też nadrobić zaległości kulturalne. Dodając do tego auto, które towarzyszyło mi przez cały wyjazd, uważam, że tegoroczne pożegnanie lata było wyjątkowo udane. Focus ST, dzięki wyjątkowemu lakierowi i ogromnym felgom błyszczał w Gdyni niczym gwiazdy filmowe – jednej wpadł nawet dość mocno w oko, ale o tym za chwilę.Pomysł na drapieżny wygląd Focusa ST jest bardzo prosty, ale niezwykle skuteczny. Atrakcyjna sylwetka została udekorowana niczym lukrem: 18-calowymi felgami z większymi (335 mm) tarczami hamulcowymi i zaciskami pomalowanymi na czerwono, bardziej agresywną linią zderzaków (w przednim dodatkowo grill pomalowano na czarno) oraz szeroką końcówką wydechu wystającą spod środka tylnego zderzaka. Jako że nawet podstawowy Focus, dzięki ogromnemu grillowi, ładnej linii świateł i smacznym, symetrycznym kształtom wygląda dobrze, tutaj, w linii ST przed słowem „dobrze” warto jeszcze dodać „bardzo”. Jeżeli chodzi o mój gust – Seat Leon FR, mimo swojej rasowości, musi jednak ustąpić mu miejsca na pudle w kategorii „najbardziej seksowny szybki kompakt”. ST na żywo sprawia bowiem zabójcze wrażenie.
Trochę mniej zabójczo, ale jednak nadal sportowo jest we wnętrzu Focusa ST. Ucięta u dołu, trójramienna kierownica, choć miękka niczym puch bardzo pewnie leży w dłoniach – jest też przyjemnie gruba, a metalowe nakładki na pedałach, zespół wskaźników ułożony centralnie w stronę kierowcy na szczycie deski rozdzielczej (wskazuje ciśnienie doładowania, temperatury oleju i ciśnienie oleju) oraz sportowe fotele od Recaro dodają sportowej kindersztuby. Co do samych foteli to na samym początku było mi w nich bardzo niewygodnie, ale z czasem moje ciało się do nich przyzwyczaiło. Cóż, w 185-konnym dieslu pewnie nie spodziewalibyście się iście rajdowego trzymania bocznego, a takie właśnie gwarantuje Focus ST w każdej wersji, nawet z klekotem pod maską. Uprzedzam jednak, że jeśli macie sporą nadwagę, to o zajęciu miejsca za kierownicą lub na fotelu dla pasażera z przodu możecie zapomnieć.
fot. mat. prasowe
Ford Focus ST - tył
W wersji ST nie brakuje też licznych smaczków, których próżno szukać w słabszych wersjach silnikowych. Na progach zamontowano bowiem podświetlane na czerwono listwy z napisem ST, a na gałce zmiany biegów – aluminiowej i pewnie leżącej w rękach – każda cyfra została pomalowana na czerwono. Sportowej, choć nieco przygnębiającej (jak dla mnie aż zbyt) atmosfery dodaje czarna podsufitka, która ze względu na brak okna dachowego zabiera praktycznie całe światło z wnętrza. Czarna deska rozdzielcza i fotele tylko dorzucają kilka groszy do tej grobowej aury. Niektórym się to pewnie spodoba – nie raz czytałem na forum temat pod tytułem „jak zmienić podsufitkę na czarną w swoim aucie” – ale ja pozostanę na modę z filmów o driftingu niewzruszony. Wnętrze powinno być mimo wszystko mocniej rozświetlone.
fot. mat. prasowe
Ford Focus ST - kierownica
Wykończenie deski rozdzielczej, boczków drzwi czy samego bagażnika nie wzbudza żadnych wątpliwości, że Ford poszedł dobrą drogą i o żadnych niedoróbkach nie może być już mowy. Wszystko jest miękkie i dobrze spasowane. To samo dotyczy środkowej konsoli – nie jest już tablicą malutkich przycisków, w które nie da się trafić palcem nawet na trzeźwo. Ford postawił teraz na dotykowy ekran, który sprawdza się dobrze, jest czytelny i jedyne, czego mu brakuje to pokrętła między siedzeniami, o czym zresztą już pisałem w teście wersji 1.5 EcoBOOST. W testowanym eSTeku nie zabrakło też systemu SYNC, który jest łatwy w obsłudze, ale niestety niedostosowany do potrzeb polskiego klienta – na próżno szukać tu polskiego lektora w nawigacji czy systemu komend w naszym rodzimym języku.
fot. mat. prasowe
Ford Focus ST - wnętrze
Testowanego Focusa nafaszerowano też licznymi bajerami, ale wymienię je tylko dla porządku. Mamy więc system Active City Stop, który zapobiega kolizji do prędkości 50 km/h, Cross Traffic Alert odpowiedzialny za informowanie o zagrożeniach podczas cofania oraz Lane Keeping Alert współpracujacy z elektronicznie wspomaganym układem kierowniczym wspomagający kierowcę podczas opuszczenia pasa ruchu (działa bardzo mocno, a swoją natrętnością wybudzi nawet cukrzyka po ataku hipoglikemii). Bardzo spodobały mi się aktywne biksenony, które rewelacyjnie pracują w zakrętach i jeszcze lepiej oświetlają drogę w nocy. Słabe jest natomiast to, że wraz z literkami ST przyczepionymi na tylnej klapie, Ford nie wymontował z Focusa systemu start&stop, który działa dość ospale, więc zdecydowanie lepiej jeździć z wyłączonym – szkoda, że trzeba robić to za każdym razem po odpaleniu silnika…
fot. mat. prasowe
Ford Focus ST - fotele
Przeczytaj także:
Ford Focus ST
oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)