Ford Mustang - warto było czekać
2015-09-18 09:12
Ford Mustang z przodu © fot. mat. prasowe
Ten dziki koń kojarzony jest z pięćdziesięcioma gwiazdkami na fladze tak samo, jak McDonald czy Coca-Cola. Choć słynny bąbelkowy napój pijemy w Polsce od lat 70-tych, po hamburgera do "restauracji" z wielkim "M" udajemy się od 23 lat, to na słynnego pogromcę highway'ów musieliśmy czekać aż do teraz. Czy było warto?
Przeczytaj także: Ford Mustang Dark Horse podnosi poprzeczkę
Ford Mustang powstał, bo Amerykanie potrzebowali symbolu szaleństwa, młodości i wolności na czterech kołach. Pięć generacji udowodniło, że ten dziki mechaniczny koń spełnił pokładane w nim nadzieje. Powiem więcej, stał się on dla motoryzacji tym, czym w swoich epokach były dzwony, koszule w kwiatki, prostokątne magnetofony noszone na ramionach, pierwsze deskorolki, walkmeny czy iphony...Nadszedł czas na VI generację, która w amerykańskich salonach dostępna jest od 2014 roku, w Polsce natomiast zadebiutowała niedawno. O tym, że uda mi się przeprowadzić test najnowszego Mustanga dowiedziałem się w urodziny. Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego prezentu!
Już pierwsze spojrzenie w kierunku tego auta wystarczy by poczuć radość. Najnowszą generację Ford ubrał bowiem w cechy pierwszego, najładniejszego jak dotąd Mustanga (przynajmniej moim zdaniem). Mamy więc tę samą niepowtarzalną linię, długi, masywny przód i tył zakończony składającymi się z trzech podłużnych elementów reflektorami. Stojąc przed Mustangiem i patrząc na jego "facjatę" ciężko nie poczuć dreszczy na plecach. Agresywne światła, wielki grill z logo pędzącego konia i cztery wyraźne przetłoczenia na masce nie pozwolą pomylić tego auta z żadnym innym. Na drodze kierowcy widzący ten przód we wstecznym lusterku od razu chowają się na prawy pas. Tył, poza wspomnianymi już światłami, zdobi podwójny wydech pomiędzy którym zamontowano dyfuzor. Jak dla mnie całość wygląda naprawdę świetnie, a wszelkie nawiązania do oryginału są bardzo trafione.
Otwierając długie i masywne drzwi bez ramek naszym oczom ukazuje się surowe wnętrze. Od razu widać, że Mustang jest samochodem dla prawdziwego faceta, który nie musi opierać łokcia o miękki boczek drzwi w obawie, że na twardym nabawi się artretyzmu. Boczki drzwi są bowiem twarde, tak jak większa część plastików, których użyto do wykończenia wnętrza. Nic jednak nie skrzypi, nie trzeszczy, a swoją fakturą nie odstrasza. Na szczęście projektanci postarali się o ładny design deski rozdzielczej, w kilku miejscach nawiązując do protoplasty.
fot. mat. prasowe
Ford Mustang - tył
Centralne miejsce na desce rozdzielczej zajmuje ekran odpowiedzialny za obsługę info-mediów, z systemem SYNC na czele, który znany jest z innych Fordów – oczywiście głosowa obsługa ustawień jak i prowadzenie nawigacji odbywa się tylko w języku angielskim. W dodatku, jeżeli sami chcielibyście mówić do samochodu, Wasz akcent musi być nienaganny. Nie jest to też najbardziej przejrzysty system na świecie, a nawigacja potrafi się zgubić i bywa mało czytelna (w gąszczu uliczek wszystko na ekranie się zlewa, nawet po maksymalnym przybliżeniu), ale nie o to chyba chodzi w tego typu aucie, żeby bawić się dotykowym ekranem, prawda?
fot. mat. prasowe
Ford Mustang - z boku
Właśnie, dlatego przejdźmy do przycisków, które znajdują się pod ekranem, a tu Mustang ma się czym pochwalić. Na samym dole deski rozdzielczej znajdziemy bowiem cztery przełączniki, które wyglądają jakby żywcem przeniesiono je z bolidu Nascar. Służą do (po kolei): włączania i wyłączania świateł awaryjnych, włączania i wyłączania kontroli trakcji, zmiany ustawień kierownicy oraz wyboru modułu jazdy. Pierwsze dwa są zapewne dla Was oczywiste, dlatego skupmy się na kolejnych dwóch. Możemy bowiem ustawić jeden z trzech trybów kierownicy: sportowy, neutralny i komfortowy (ze względu na twardą i zwartą charakterystykę przez cały test jeździłem w trybie sportowym), a także ustawić jeden z czterech modułów jazdy: komfortowy, na deszcz i śnieg, sportowy i z wyłączeniem wszystkich kagańców - torowy. O tym jak działają napiszę później.
fot. mat. prasowe
Ford Mustang - z tyłu i boku
Przeczytaj także:
Ford Mustang Fastback 2.3 EcoBoost nie tylko dla najbogatszych
oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)