Isuzu D-MAX jak KingKong
2015-03-26 15:52
Isuzu D-MAX widok z przodu i boku © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Isuzu D-Max 2,5 TD 4WD LS
Jak to z tą przerośniętą małpą bywa, najbardziej zwraca na siebie uwagę wyglądem. Isuzu D-MAX jest oczywiście dużo ładniejsze niż KingKong, aczkolwiek również ogromne. Aktualna generacja jest szersza niż poprzednik, ale co wiecej, ma nowocześniejszą karoserię. Design pickupa jest teraz poprawy i nie odpycha tak bardzo. Za to należy się duży plus producentowi, bo przecież zrobić z takiego typu auta coś ciekawego to sztuka. Krążą pogłoski, że Isuzu podobne jest Hilluxa - ja akurat tego nie zauważyłem.Pickup Isuzu rzuca się w oczy dzięki zintegrowanemu projektowi przednich reflektorów z grillem. Wykrzywiony łuk jest atrakcyjny i przypomina uśmiech. Może przez to auto nie wygląda na mega twardziela, ale wystarczy koło niego stanąć i widać już wtedy, że samochód nie jest standardowy. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że wygląd auta zajeżdża bardziej Ameryką niż Azją.
fot. mat. prasowe
Isuzu D-MAX - widok z tyłu i boku
Co ważne pozytywny wydźwięk wizualny nie znika gdy wejdziemy do środka samochodu. Wnętrze Isuzu D-MAX jest w stonowanych barwach czerni oraz brązu i w ogóle nie przypomina użytkowego charakteru samochód. Mimo, że użyte plastiki są twarde i wytrzymałe to projekt konsoli centralnej i deski rozdzielczej jest elegancki, a zarazem ergonomiczny. Brawo wszystkim, którzy się do tego przyczynili. No i jeszcze jedna uwaga - wyglada to nowocześnie, a nie jak w ostatnio testowanych Mitsubishi.
fot. mat. prasowe
Isuzu D-MAX - wnętrze
Mam tutaj na myśli ekran multimediów, automatyczną klimatyzację i wiele innych opcji wyposażenia, które możemy dowolnie definiować podczas kupna. Jeśli chodzi o przestrzeń - to dzięki poszerzeniu wnętrza miejsca jest teraz więcej. Dzięki temu w Isuzu może spokojnie podróżować 5 pasażerów. Niestety mogą oni narzekać na komfort, ponieważ przykładowo fotele w ogóle nie trzymają naszych ciał w zakrętach. Sprawę bagażnika musimy przemilczeć, bo go przecież jakby nie ma.
fot. mat. prasowe
Isuzu D-MAX - paka
Jest za to paka, która naprawdę nieraz ułatwi życie drobnemu przedsiębiorcy. O posiadaniu tego typu auta na co dzień już kiedyś mówiłem. Racjonalnie niezbyt da się to wytłumaczyć, aczkolwiek chętni są i pewnie będą.
fot. mat. prasowe
Isuzu D-MAX - przód
Nowa generacja D-MAXa odkryła przed nami także nowe technologie. Pod maską pickupa znalazł się nowy, dieslowy silnik z podwójnym doładowaniem (niestety głośny klekot). Z 2,5-lirowej jednostki wyciągnięto 163 koni mechanicznych oraz 400 NM maksymalnego momentu obrotowego. Dostępny jest już od 1400 obr/min co jest istotne przy jeździe terenowej lub ciągnięciu przyczepy. Z tym Isuzu radzi sobie wybornie, nawet jeśli jej masa to 3 tony.
fot. mat. prasowe
Isuzu D-MAX - silnik
Niemała zasługa takiego stanu rzeczy należy do klasycznego automatu zastosowanego w tym aucie. Pięciostopniowa skrzynia biegów działa precyzyjnie, a krótkie przełożenia oszczędzają paliwo oraz idealnie pasują do ustawienia samochodu. Jako, że Isuzu D-MAX to nie demon prędkości, w ogóle nie brakuje szóstego biegu. Skrzynia wyposażona jest w reduktor.
fot. mat. prasowe
Isuzu D-MAX - tył
Dla fanów off-roadu mam jednak złe wiadomości. Mimo sporych kół, dużego prześwitu i ramowej konstrukcji w Isuzu zabrakło centralnego mechanizmu różnicowego a także stałego napędu na wszystkie koła. Biorąc pod uwagę konkurencję, tutaj należy się potężny "klaps" producentowi.
oprac. : Konrad Stopa / Auto-strefa.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)