Mercedes E63 AMG-S szybszy niż auta sportowe
2015-03-14 00:55
Mercedes E63 AMG-S - widok z przodu i boku © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Mercedes CLS 350 BlueTEC 7G-TRONIC PLUS 4MATIC - auto kompletne?
Aufrecht Melcher Großaspach (pierwsze dwa człony to nazwiska założycieli, trzeci to miejsce pierwszej siedziby firmy), w skrócie „AMG” lubuje się od lat w przerabianiu statecznych limuzyn Mercedesa w niezwykle mocne sprzęty zdolne zmielić opony w pył już po jednym mocnym wdepnięciu gazu w podłogę. Choć pierwszą limuzyną ze stajni AMG był, jak na tamte czasy agresywnie stuningowany W109 300 SEL 6.3 przygotowany specjalnie do wyścigów, którego silnik szybko zamieniono na jeszcze potężniejsze V8 o pojemności 6.9 litra, jako pierwszy seryjnie produkowany Mercedes AMG klasy średniej wyższej w annałach motoryzacji zapisał się legendarny /8 – najpierw w wersji 250, a potem 280 z odpowiednio podkręconymi silnikami. Jednak dopiero pięciolitrowe monstrum o mocy około 280 KM w Mercedesie W123, popularnej beczce udowodniło jak szybki może być „kanapowóz” do codziennej jazdy. Wraz z modelem W124 nastąpił już wysyp limuzyn z trzyliterowym znaczkiem na tylnej klapie.fot. mat. prasowe
Mercedes E63 AMG-S - widok boku
Model W124 znany też klinem lub częściej – baleronem występował w wersjach: 300E AMG Hammer, E36 AMG oraz E60 AMG. Ich moce kształtowały się w przedziale od 272 KM do 381 KM, co wystarczało, żeby poczciwy Merc zamieniał się w prawdziwą torpedę. Minęło 20 lat z hakiem, a średniak klasy wyższej ze Stuttgartu w wersji AMG ma pod maską 5,5-litrową jednostkę, która w zależności od tego, czy do tylnego znaczka doczepiono literkę S czy też nie, legitymuje się mocą od 558 KM (bez S) do 585 KM (z literą S). I właśnie takie auto, w drugiej, bardziej „hardcore’owej” specyfikacji otrzymałem do testu.
fot. mat. prasowe
Mercedes E63 AMG-S - widok z tyłu i boku
Gdy patrzę na model W212 po lifcie z zespolonymi przednimi światłami to ziewam z nudów. Niestety dotyczy to także prezentowanej, ultraszybkiej odmiany AMG-S, która od wersji dla podtatusiałych biznesmenów różni się głównie przemodelowanym przodem z agresywną atrapą, drapieżnie poprowadzoną linią przednich błotników ze znaczkami V8 Biturbo (bardzo smaczny dodatek), olbrzymimi 19- lub 20-calowymi felgami, za którymi kryją się kolosalne talerze tarcz hamulcowych przepasane gigantycznymi zaciskami. Całość przyozdobiona jest poczwórnym wydechem osadzonym w dyfuzorze. E63 AMG-S, na pewno nie jest samochodem-choinką z serii filmów klasy B „Szybcy i Wściekli” (przepraszam miłośników), ale moim zdaniem Mercedes mógłby postawić na bardziej brutalny styl. Choć to auto ma zadatki na „sleepera”, w tej kategorii przyznaję mu 6/10.
fot. mat. prasowe
Mercedes E63 AMG-S - wnętrze
Wewnątrz, jak na niemiecką limuzynę przystało jest bardzo luksusowo i wygodnie, ale widać, że materiały odstają już trochę od tego, co proponuje konkurencja – W212 FL trochę się już zestarzało, ale nie szkodzi, niebawem pojawi się jego następca. Czy jednak powyższe zdanie powinno charakteryzować prawie 600-konnego potwora? Niekoniecznie, ale niestety – Mercedes E63 w środku nie różni się na pierwszy rzut oka niczym, od testowanej przez Artura Ostaszewskiego wersji E350 Bluetec.
fot. mat. prasowe
Mercedes E63 AMG-S - widok z przodu i boku, zdjęcie nr 3
Na drugi rzut oka uwagę zwracają gdzieniegdzie rozmieszczone znaczki AMG, gałka zmiany biegów zaopatrzona w logo niemieckiego tunera oraz ułożone wokół niej przyciski, które, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki potrafią zamienić stateczną limuzynę w pojazd prawdziwego lucyfera. Odpowiadają one za włączanie i wyłączanie asystentów jazdy, dodatkowego usztywnienia zawieszenia oraz pełnego wykorzystania potencjału drzemiącego pod maską. Wspominając wnętrze, jak dla mnie jest tam mało sportowo, bardzo komfortowo, trochę odpustowo, a sytuację „podciągnął” jeden gadżet. A mianowicie zegarek IWC Schaffhausen umieszczony między wylotami powietrza na desce rozdzielczej, dlatego daję 7/10.
fot. mat. prasowe
Mercedes E63 AMG-S - fotele
Złego słowa na pewno nie można powiedzieć o ilości miejsca w środku. Zarówno z przodu i z tyłu jest go więcej, niż pod dostatkiem, a pozytywnych wrażeń nie psuje duży i ustawny 540-litrowy bagażnik. Przednie fotele podczas jazdy dopompowują się raz po lewej, raz po prawej stronie, dzięki czemu o wypadnięciu z fotela przy pokonywaniu zakrętu bokiem nie może być mowy, ale mnie ta funkcja nie przypadła szczególnie do gustu. Zostawmy to jednak. Nie dla takich gadżetów i udogodnień kupuje się to auto. Myślę, że nie ma też sensu rozwodzić się nad wielością bajerów, którymi wnętrze E63 w testowanej wersji było po prostu przeładowane. Wyobrażacie sobie wszystko, co może tylko mieć samochód? Dodajcie do tego drugie tyle i w to właśnie wyposażono prezentowaną E-klasę.
oprac. : Adam Gieras / Motoryzacyjnie Pod Prąd
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)