Lexus CT200h nie wszystkim przypadnie do gustu
2015-02-20 00:35
Przeczytaj także: Lexus IS 250 F-Sport – piękny ze słabym sercem
Wielki potencjał hybrydy już kilka lat temu docenił również wielki polityk, grający pierwsze skrzypce w partii, której nazwa łączy się w skrót odpowiadający rejestracji miejscowości Słupca w województwie wielkopolskim - choć on akurat preferował Toyotę Prius. Niestety zamienił ją na Mercedesa C250 i nawet w Faktach słuch o nim zaginął. Tak więc w kontekście Wyborów Prezydenckich 2015 może warto dołożyć do garażu auto hybrydowe. Auto, które nie dość, że dobrze wygląda, charakteryzuje się przyzwoitymi osiągami, znakomicie się prowadzi, a do tego jest „eko”. Lexus CT200h F-Sport bo o nim mowa - nowy wymiar hybrydy – to musi się udać.fot. mat. prasowe
Lexus CT200h - widok z tyłu i boku
Bok samochodu zaczyna jednak niestety przepowiadać bardzo przeciętny tył.
Z zewnątrz
Cóż Lexus nigdy nie był samochodem dla każdego i tak też jest w przypadku modelu CT200. Nie wszystkim przypadnie do gustu jego trochę niespójna stylistyka. Ciekawie zapowiadający się przód, z oryginalnym grillem, utrzymanym w stylistyce innych modeli koncernu. Do tego ładne, ale przede wszystkim bardzo skuteczne reflektory. Bok samochodu zaczyna jednak niestety przepowiadać bardzo przeciętny tył. Po dynamicznym wejściu, z boku pojazdu można by spodziewać się czegoś więcej, niż wielki kawał blachy, z jednym delikatnym przetłoczeniem i kilkoma znaczkami podkreślającymi sportową wersję nadwozia. Tył samochodu zgodnie z „boczną” zapowiedzią wygląda na totalny brak pomysłu na to, jakby tu zakończyć samochód. Kojarzy mi się z odrobinę zmodyfikowanym tyłem Toyoty Auris – zmieńmy zderzak, wrzućmy nowe lampy i może nikt nie zauważy podobieństw, zresztą co za różnica, wszystko i tak wędruje do jednej kasy. Mimo to, Lexus nadal nie jest częstym widokiem na naszych drogach, więc korzystając z chwili świeżości i tak będzie zbierał ciekawskie spojrzenia.
fot. mat. prasowe
Lexus CT200h - wnętrze
Ilość przycisków zachowano w ogólnie przyjętej ostatnio normie, każdy umieszczono dokładnie tam, gdzie instynktownie wyciągamy rękę, a odkrycie za co odpowiadają zajmuje kilka postojów na światłach.
W środku
Choć w większości Lexusów przynajmniej przy pierwszym spotkaniu uderzała duża ilość przycisków, a nauka ich obsługi mogła zająć niejeden weekend, to w modelu CT200 od razu czujemy się jak w domu. Ilość przycisków zachowano w ogólnie przyjętej ostatnio normie, każdy umieszczono dokładnie tam, gdzie instynktownie wyciągamy rękę, a odkrycie za co odpowiadają zajmuje kilka postojów na światłach. Mimo wszystko trzeba to lubić. Nie każdemu przypadnie do gustu to, że wszystko skierowane jest w stronę kierowcy ściśle go oplatając z każdej strony, sprawiając wrażenie prowadzenia bolidu, lub jak powiedzą malkontenci – ciasnoty.
fot. mat. prasowe
Lexus CT200h - przednie fotele
Nad tym, by kierowca nie ślizgał się zbytnio przy pokonywaniu ostrych zakrętów czuwa bardzo mocne wyprofilowanie foteli. Dzięki elektrycznie regulowanemu położeniu fotela, oraz ręcznej regulacji odległości i wysokości kierownicy praktycznie każdy znajdzie idealną pozycję.
Choć nawet im trzeba przyznać trochę racji, wnętrze CT200 nie należy do najobszerniejszych. Miejsce obliczono na niezbędne minimum, przez co wyżsi, bądź szersi pasażerowie, dłuższej przejażdżki nie zaliczą do tych najbardziej komfortowych. Koniec narzekania, zaczynamy chwalić. To, co zdradza sportową wersję wyposażenia, to fotele wykończone agresywną czerwoną skórą, z mocnymi przeszyciami. Nad tym, by kierowca nie ślizgał się zbytnio przy pokonywaniu ostrych zakrętów czuwa bardzo mocne wyprofilowanie foteli. Dzięki elektrycznie regulowanemu położeniu fotela, oraz ręcznej regulacji odległości i wysokości kierownicy praktycznie każdy znajdzie idealną pozycję.
fot. mat. prasowe
Lexus CT200h - bezstopniowa automatyczna skrzynia biegów e-CVT
Do jazdy na napędzie elektrycznym zachęca niestety bezstopniowa automatyczna skrzynia biegów e-CVT, która sprawia, że podczas jazdy silnik wydaje jednostajny, choć o zmiennej częstotliwości (w zależności od utrzymywanej prędkości) dźwięk.
Warto wspomnieć o dżojstiko-myszce, zwanej również Touch Remote, lub po prostu touchpadem , która jest kolejnym potwierdzeniem tezy – trzeba to lubić. W przeciwieństwie do większości montowanych powszechnie systemów, sterowanie pozwala tylko na poruszanie się w określonym obszarze w konkretnym menu. Nie ma tu miejsca na kręcenie kursorem i klikanie w dowolne miejsce na ekranie. Dla mnie ok - dla innych brak możliwości kliknięcia czegoś więcej niż z góry wybrane punkty to jak zabawa starym Blackberry. Cały system podpięto pod siedmiocalowy ekran, który wygląda jak w poprzedniej generacji Renault Megane, ale w przeciwieństwie do niego, nie wiedzieć czemu po prostu się nie chowa – trzeba to lubić.
Przyzwyczajenia wymaga również niewielka i raczej nietypowa dźwignia zmiany biegów, która wygląda z kolei tak, jak niektóre touchpady w innych samochodach.
Na koniec bagażnik. Za sprawą umieszczenia w nim akumulatorów, jego pojemność to 375 litrów, czyli jedynie 25 więcej niż w o połowę tańszym i o 4 konie mocniejszym (dotyczy silnika 1.4) Fiacie 500X, który z pewnością zbierze na drodze więcej „zauważeń”. Ale Fiat 500X nie jest „eko”, a w kontekście testowanego samochodu właśnie to robi różnicę.
fot. mat. prasowe
Lexus CT200h - bagażnik
Bagażnik za sprawą umieszczenia w nim akumulatorów, jego pojemność to 375 litrów.

oprac. : Karol Hatylak / Auto-strefa.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)