Flota samochodowa a niższe składki OC i AC
2015-01-02 13:49
Przeczytaj także: Ubezpieczenie OC i AC floty. Nie kierujmy się tylko ceną
Jak inwestować w prewencję
Ale właśnie ze względu na to, że obniżenie częstości szkód wywiera pozytywny wpływ na inne obszary firmy niż tylko zarządzanie flotą, warto jest w prewencję inwestować. Menedżer ma do dyspozycji cały arsenał potencjalnych działań. Na przykład: premiowanie użytkowników za bezszkodową jazdę i karanie (finansowo) za powodowane szkody, kursy bezpiecznej jazdy, wirtualne narzędzia treningowe takie jak Virtual Risk Manager, szkolenia z zakresu psychologii zachowań za kierownicą, instalacja urządzeń telematycznych… Doboru tych komponentów należy dokonywać w oparciu o analizę ekonomiczną (koszt w relacji do potencjalnych korzyści) oraz dane dotyczące skuteczności konkretnych rozwiązań.
Koszyk napraw
Obniżenie średniej wartości szkody, to przede wszystkim odpowiednio ustawiona polityka napraw powypadkowych: decyzja, czy naprawiamy w ASO czy poza nim, na częściach oryginalnych czy zamiennikach (i jakiej klasy), jakie możemy uzyskać rabaty na robociznę i części zamienne, jakie ponosimy koszty pojazdów zastępczych bezpośrednio (płacąc wprost za wynajem) lub pośrednio (kupując bogatszy pakiet usług assistance).
Ale na obniżenie średniej szkody wpływ ma także wybór marki i modelu samochodów. Ciekawymi danymi w tym zakresie dysponuje Eurotax Glass`s, który pokazuje, jaki jest wpływ wyboru pojazdu oraz wyboru rodzaju części użytych na koszt naprawy (bez robocizny). Aby jak najbardziej zobiektywizować dane, opracowany został tzw. koszyk napraw czyli zestaw najczęściej „bitych” i naprawianych elementów pojazdu. Do badania wzięto kilka samochodów segmentu C.
fot. mat. prasowe
Dane w zakresie obniżenia średniej szkody
Efekt?
- Stosując kryterium najniższej ceny, można obniżyć ceny części użytych do naprawy o 47-50 procent wobec klasy OE
- Stosując części zamienne tylko klas Q, PC, PT i wybierając najdroższą z nich, można obniżyć ceny części użytych do naprawy o 28-32 procent
- Przy identycznym zakresie napraw, koszt części do „najdroższego” modelu użytego w badaniu wobec „najtańszego” były droższe o około 18 procent, niezależnie od tego, czy były to części klasy O, Q czy P
Ryzyko istnieje zawsze
Zatrzymanie ryzyka to sytuacja, w której ubezpieczony partycypuje w kosztach wypłaconych odszkodowań, a nie uzyskuje ich w 100 procentach od zakładu ubezpieczeń. Takie rozwiązanie można zastosować w przypadku ubezpieczenia AC. Paleta dostępnych działań jest bardzo szeroka: od całkowitej rezygnacji z AC (niezalecane ze względów podatkowych), poprzez różnego rozmiaru udziały własne w szkodach, franszyzy integralne, wyłączenie spod ochrony części ryzyk, polisy „przepływowe” (ustalona z góry marża ubezpieczyciela) po captive, czyli założenie własnego zakładu ubezpieczeń.
Wszystko zależy od skali floty oraz tego, przy którym ze wspomnianych rozwiązań w danej konkretnej sytuacji suma nakładów na zatrzymanie ryzyka i obniżone z tego tytułu składki będzie niższa od ceny za polisę ze 100 procentowym pokryciem.
Rezerwy na szkody zgłoszone
Na ogół w chwili negocjowania nowego kontraktu - polisy flotowej - z ubezpieczycielem, jest jakaś grupa szkód, które zaistniały, zostały zgłoszone i są w trakcie likwidacji. Nasz kontrahent, rozmawiając o wysokości składek, dolicza te rezerwy do wartości już wypłaconych odszkodowań. I słusznie, bo te wypłaty dokonają się, więc powinny mieć wpływ na cenę polisy. Jednak warto sprawdzić i uzgodnić z ubezpieczycielem, jak te rezerwy są liczone. Bardzo często rezerwa (dopóki nie ma kosztorysu naprawczego) zostaje policzona jako średnia szkoda u danego ubezpieczyciela. A bywają przypadki, gdzie średnia szkoda w danej flocie jest niższa od średniej u ubezpieczyciela. Na przykład ze względu na stosowany udział własny.
Szkody zaistniałe, niezgłoszone
Bywają i takie sytuacje, gdy w momencie negocjacji warunków ubezpieczenia istnieje jakaś grupa szkód, która już się wydarzyła, ale nie została jeszcze zgłoszona do ubezpieczyciela. Na takie szkody ubezpieczyciel zakłada rezerwę IBNR (z ang. Incurred But Not Reported). W przypadku szkód z AC są to z reguły niskie wartości i nie warto się o nie kłócić (jest to kilka procent wartości wypłaconych odszkodowań). Natomiast IBNR w ubezpieczeniu OC mogą spokojnie sięgać 40-50 procent wartości wypłaconych odszkodowań.
Jest to spowodowane rosnącymi roszczeniami za szkody osobowe (koszty leczenia ofiar wypadków, zadośćuczynienia dla rodzin ofiar wypadków itp.) i te koszty z reguły pojawiają się z wielomiesięcznym (jeśli nie kilkuletnim) opóźnieniem. Negocjowanie, że „u mnie we flocie te wartości są niższe” raczej nie ma sensu. Lepiej spróbować rozmów z ubezpieczycielem, który akurat ma więcej szczęścia i jego aktualne IBNR są niższe niż u konkurentów.
oprac. : Piotr Gortatowicz / FlotaAutoBiznes
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)